Archiwum 25 marca 2009


Clipy 
mar 25 2009 Yanni Live at Mandalay Bay
Komentarze: 0

hjdbienek : :
Nauka 
mar 25 2009 What The Bleep ?! Down The Rabbit Hole 14/14...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 25 2009 Trzeba mieć świadomość możliwości
Komentarze: 0

Czy niełatwo przychodzi nam przełknąć wyobrażenie o podłączaniu się do przyszłej wiedzy? Niewiele mogą tu zmienić nawet najbardziej niezwykłe teorie fizyczne. Potrzebny byłby bardziej konkretny argument, aby nabrać wewnętrznej pewności, że praca z wahadełkiem pozwala też spoglądać w przyszłość, celowo, czy „przypadkiem". Można przytoczyć wiele niepodważalnych przykładów świadczących o prekognicji. Z natury mają one jednak charakter wizji, olśnień, inspiracji itd. i tylko w najrzadszych przypadkach wynikają z zastosowania określonej techniki, porównywalnej z użyciem wahadełka (albo różdżki). Dlatego nie będziemy bliżej rozpatrywać klasycznych przypadków jasnowidztwa - jakkolwiek by były zdumiewające. Dla początkujących adeptów wahadełka istotne znaczenie mogłaby mieć seria naukowych doświadczeń, w wyniku których okazałoby się, że z powodzeniem może istnieć coś takiego jak „praktyczny dostęp" do prekognicji. Świadomy i nieświadomy! Amerykański fizyk niemieckiego pochodzenia, dr Helmut Schmidt, jako pierwszy przeprowadził komputerowe badania zdolności paranormalnych. Noszące jego nazwisko maszyny funkcjonują opierając się na radioaktywnym rozpadzie izotopu strontu 90. Dzięki temu wyniki osób badanych można zestawić z wartościami przypadkowymi, absolutnie niemożliwymi do sfałszowania. System jest dobrze zabezpieczony przed błędami w obsłudze i próbami oszustwa. Nie jest natomiast zabezpieczony przed niespodziankami. Eksperyment opracowany w laboratorium doktora Schmidta w Ourham (Karolina Północna) podzielono na etapy. Najpierw badani musieli odgadnąć, która z czterech lamp się zapali. Ponieważ zapalaniem ich sterował układ izotopowy, podlegało ono twardym prawom statystyki. Zgodnie z nimi osobom badanym wolno było prawidłowo przewidzieć 25 procent zdarzeń. Faktycznie jednak odsetek ten wyniósł 27 procent. A więc spośród 63 000 prób liczba prawidłowych przekraczała dozwoloną o 700. Następnie eksperymentator kazał uczestnikom świadomie wywrzeć wpływ na zapalanie się lamp. Tu również stwierdzono niewielką, ale znaczącą odchyłkę, a mianowicie 53 procent zamiast oczekiwanych 50. Z żelazną konsekwencją dążąc w eksperymentowaniu do przekroczenia granic tego, co fantastyczne, dr Schmidt wprowadził zmianę w ostatnim doświadczeniu. Na zapalanie się lamp wpływały procesy przypadkowe już nie bezpośrednio, ale za pośrednictwem taśm magnetycznych, na których zapisano ustalone wcześniej sygnały. Wskutek tego bezpośredni wpływ (przez psychokinezę) był tak samo wykluczony, jak modyfikacja akcji filmu na kinowym ekranie. Ku największemu zdumieniu naukowców zupełnie nic się nie zmieniło. Osoby badane nadal były w stanie przewidzieć, które lampy „zmuszą" do zapalenia się w co najmniej 53 procentach przypadków, co może nie wygląda zbyt imponująco, ale jednak wystarcza, aby zadać śmiertelny cios każdej próbie racjonalnego wytłumaczenia. Jeśli odrzucić wszystkie wyjaśnienia absurdalne, naciągane albo zwalające wszystko na niedokładność pomiaru, to pozostanie tylko jedna jedyna możliwość: prekognicja. Uwrażliwieni uczestnicy eksperymentu sądzili wprawdzie, że wpływają na lampy telekinetycznie (co było niemożliwe), jednak w rzeczywistości „tylko" znowu wcześniej wiedzieli, co za chwilę się zdarzy. Trzeba sobie wreszcie uświadomić, co to właściwie oznacza: ni mniej ni więcej tylko niesamowity fakt, że duch człowieka może dokonywać cudów, które drwią sobie z wszelkich wyjaśnień naukowych. Dzieje się to w dodatku nieświadomie, a nierzadko mimochodem. Prawdopodobieństwo przypadkowego uzyskania wspomnianego wyniku - choć z pozoru wydaje się on tak skromny -wynosi od 1: 10 mln do 1 :500 mln, nie wspominając już nawet o tym, że, jak widać, człowiek może przepowiadać przebieg przyszłych procesów zachodzących wewnątrz atomu, co jest absolutnie niemożliwe dla nowoczesnej fizyki, czy raczej, co uznaje ona za niemożliwe. W rozpatrywanym przypadku jest dość pewne, że mamy do czynienia z rodzajem wewnętrznego procesu samoregulacji, dzięki któremu automatycznie jest wybierana prawidłowa metoda w celu wykonania zadania, bez względu na to, co wydaje się danej osobie, że robi albo zamierza zrobić. Badani przez doktora Schmidta uważali, że stosują psychokinezę, ale ich podświadomość wiedziała lepiej, jak można rozwiązać problem... Podobnie zapewne jest w przypadku radiestezji. Zadajemy odpowiednie pytanie, nasz wewnętrzny odbiornik budzi się do działania, sam się reguluje, a następnie zgłasza się za pośrednictwem wahadełka albo różdżki. Jeśli uważnie spojrzeć na dziedzinę badań parapsychologicznych, to można spostrzec, że ten mechanizm działa w wielu przypadkach. Tylko prawdopodobnie jest rzadko rozpoznawany. Profesor Samuel George Soal , brytyjski wykładowca matematyki na University College w Londynie, który w 1945 r. jako pierwszy w Anglii otrzymał promocję na podstawie rozprawy o parapsychologii, a w latach 1949 - 1951 był przewodniczącym renomowanego Society for Psychical Research, w 1939 r. zetknął się aż dwukrotnie z tym zaskakującym fenomenem, który niewątpliwie kryje się nie zauważony w wielu opisach eksperymentów. Seria doświadczeń z pewną gospodynią domową nazwiskiem Gloria Stewart początkowo nie przynosiła rezultatów. Wydawało się, że nie jest zdolna odbierać obrazów przesyłanych do niej drogą telepatii. W trakcie tego z pozoru nieudanego eksperymentu profesor Soal nagle zrozumiał, ku swemu ogromnemu zdurnieniu, że ta gospodyni domowa osiąga wysoki pułap trafnych odpowiedzi, tylko że zawsze odnoszą się one do następnego obrazu. Ponieważ badający panią Stewart wybierał motywy do przesłania na chybił trafił, więc długo trwało, zanim dostrzeżono, że zdolność postrzegania pozazmysłowego u badanej osoby wybiega w przyszłość. Często przytaczany przypadek nie wchodził w rachubę jako wyjaśnienie z racji częstości trafnych przepowiedni. Identyczny przebieg miały badania fotografa Basila Shackletona, o czym informuje profesor Soal w swoim sprawozdaniu. W obecności kilku znanych naukowców z Society for Psychical Research badany wykazał zdolność określenia symbolu na karcie, która miała być następna. Wynik ten mógł osiągać dowolnie często, przy czym nie miało znaczenia, czy w eksperymencie stosowano znane karty Rhine-Zenera, czy też karty z obrazkami, kolorami albo charakterystycznymi słowami. Przewidywania Shackletona były zawsze ścisłe pod każdym względem, i to z dokładnością 1: 1035 (jedynka z trzydziestoma pięcioma zerami). Profesor C.D. Broad z Cambridge pisał o eksperymencie S.G. Soala, który nawiasem mówiąc należał do najdokładniej kontrolowanych doświadczeń, jakie w tym czasie były możliwe: „Nie może być wątpliwości, że wyniki takie rzeczywiście osiągnięto i że zostały one prawidłowo opisane. Pewne jest także, że prawdopodobieństwo przypadkowego zbiegu okoliczności wyrażałoby się tu stosunkiem jeden do kilku miliardów i że przedstawione zdarzenia stoją w sprzeczności z jednym albo kilkoma elementarnymi prawami fizyki". Bez końca można by spekulować szukając odpowiedzi na pytanie, co niekiedy skłania naszą podświadomość do wykonywania wcale nie żądanych „ćwiczeń pilności". Dla nas jednak ważne jest stwierdzenie, że nie powinniśmy sobie łamać głowy nad tym, w jaki sposób nasz duch ostatecznie wykonuje zadanie, oraz że możliwe jest metodyczne patrzenie w przyszłość (nawet jeśli nie mamy od początku takiego celu). Szczególne znaczenie ma zarazem metoda tego wyprzedzania czasu, którą niemal trzeba nazwać „rzemiosłem" . Właśnie do tego rzemiosła w dziedzinie radiestezji chcemy się zbliżyć. Mamy na względzie, że tak powiem, wiedzę tajemną na użytek domowy. O ile np. przy rysowaniu horoskopu najpierw mamy do czynienia z techniką, a potem dokonywana jest, w istocie intuicyjna, ocena, to radiestezja po większej części polega na praktyce (kiedy już raz została zbudowana wewnętrzna baza duchowa. Elementarnym składnikiem tej bazy jest umiejętność rozpoznawania i akceptowania wszystkich możliwości wahadełka i różdżki. Możemy spokojnie przyjąć tezę, że za pomocą wahadełka (a w pewnej mierze także różdżki) daje się badać nawet przyszłość. Duch człowieka ma zdolność wybiegania do przodu - o tym mogliśmy się właśnie przekonać- a więc nie ma powodu, by się dobrowolnie ograniczać samemu. Wykorzystajmy po prostu nieograniczone możliwości wahadełka, jakiekolwiek ostatecznie byłoby ich podłoże. W każdym razie pewne jest, że wiedza o wszystkim, co się zdarzyło i co się zdarzy, wchodzi w skład niepojętej wiedzy kosmicznej, z którą można się połączyć. W gruncie rzeczy radiestezja nie ma określonych granic. Można ją stosować w każdej wyobrażalnej dziedzinie. Pozwala ona odsłaniać (prawdziwy) charakter człowieka, oceniać szanse kariery, znaleźć partnera albo zbadać istniejący związek (może być prawdziwym „barometrem miłości"), odnajdywać zaginione osoby i przedmioty, wydobywać na światło dzienne przyczyny cierpień duchowych i fizycznych, sprawdzać działanie lekarstw, przydatność żywności i używek, analizować problemy rodzinne, wykrywać niewierność partnera, przezwyciężać kłopoty finansowe, pomagać w wyborze właściwego zawodu itd. Trzeba mieć jedynie świadomość tych wszystkich możliwości. Przedstawimy kilka impulsów pomagających w wypracowaniu pytań i we wszechstronnym użyciu wahadełka. Wahadełko stosowane pomysłowo i konsekwentnie może faktycznie przyczynić się do szczęścia w miłości, uwolnienia od trosk finansowych, zyskania dobrego samopoczucia i bezpieczeństwa. Decydującym słowem jest i pozostanie właśnie słowo „może". Na razie jednak jesteśmy jeszcze przy ćwiczeniach praktycznych, na pierwszym planie znajduje się jeszcze instrumentarium i technika. Dopiero potem przyjdzie kolej na zastosowania. Instrumentarium to wahadełko dowolnego rodzaju (jak już wspominaliśmy, dotyczy to także różdżki). Technika wydaje się prosta, ale taka nie jest. Wspominaliśmy już, że najpierw trzeba stworzyć „język" porozumienia między wahadełkiem a radiestetą.

hjdbienek : :