Pięta achillesowa systemów bezpieczeństwa...
Komentarze: 0
Firma może dokonać zakupu najlepszych i najdroższych technologii bezpieczeństwa, wyszkolić personel tak, aby każda poufna informacja była trzymana w zamknięciu, wynająć najlepszą firmę chroniącą obiekty i wciąż pozostać niezabezpieczoną. Osoby prywatne mogą niewolniczo trzymać się wszystkich najlepszych zasad zalecanych przez ekspertów, zainstalować wszystkie najnowsze produkty poprawiające bezpieczeństwo i skonfigurować odpowiednio system, uruchamiając wszelkie jego usprawnienia i wciąż pozostawać niezabezpieczonymi. Zeznając nie tak dawno temu przed Kongresem, wyjaśniłem, że często uzyskiwałem hasła i inne poufne informacje od firm, podając się za kogoś innego i po prostu o nie prosząc. Tęsknota za poczuciem absolutnego bezpieczeństwa jest naturalna, ale prowadzi wielu ludzi do fałszywego poczucia braku zagrożenia. Weźmy za przykład człowieka odpowiedzialnego i kochającego, który zainstalował w drzwiach wejściowych Medico (zamek bębnowy słynący z tego, że nie można go otworzyć wytrychem), aby ochronić swoją żonę, dzieci i swój dom. Po założeniu zamka poczuł się lepiej, ponieważ jego rodzina stała się bardziej bezpieczna. Ale co będzie, jeżeli napastnik wybije szybę w oknie lub złamie kod otwierający bramę garażu? Niezależnie od kosztownych zamków, domownicy wciąż nie są bezpieczni. A co w sytuacji, gdy zainstalujemy kompleksowy system ochrony? Już lepiej, ale wciąż nie będzie gwarancji bezpieczeństwa. Dlaczego? Ponieważ to czynnik ludzki jest piętą achillesową systemów bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo staje się zbyt często iluzją. Jeżeli do tego dodamy łatwowierność, naiwność i ignorancję, sytuacja dodatkowo się pogarsza. Najbardziej poważany naukowiec XX wieku, Albert Einstein, podobno powiedział: „Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, chociaż co do pierwszego nie mam pewności”. W rezultacie atak socjotechnika udaje się, bo ludzie bywają głupi. Częściej jednak ataki takie są skuteczne, ponieważ ludzie nie rozumieją sprawdzonych zasad bezpieczeństwa. Mając podobne podejście jak uświadomiony w sprawach bezpieczeństwa pan domu, wielu zawodowców z branży IT ma błędne mniemanie, że w dużym stopniu uodpornili swoje firmy na ataki poprzez zastosowanie standardowych produktów typu firewall, systemów detekcji intruzów i zaawansowanych rozwiązań uwierzytelniających, takich jak kody zależne od czasu lub karty biometryczne. Każdy, kto uważa, że same produkty zabezpieczające zapewniają realne bezpieczeństwo, tworzy jego iluzję. To klasyczny przypadek życia w świecie fantazji: osoby takie mogą prędzej czy później stać się ofiarami ataku. Jak ujmuje to znany konsultant ds. bezpieczeństwa, Bruce Schneider: „Bezpieczeństwo to nie produkt — to proces”. Rozwińmy tę myśl: bezpieczeństwo nie jest problemem technologicznym, tylko problemem związanym z ludźmi i zarządzaniem. W miarę wymyślania coraz to nowych technologii zabezpieczających, utrudniających znalezienie technicznych luk w systemie, napastnicy będą zwracać się w stronę ludzkich słabości. Złamanie „ludzkiej” bariery jest o wiele prostsze i często wymaga jedynie inwestycji rzędu kosztu rozmowy telefonicznej, nie mówiąc już o mniejszym ryzyku.
Dodaj komentarz