Archiwum 16 października 2010


Clipy 
paź 16 2010 Miley Cyrus - 7 Things - Official Music Video...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 16 2010 Reinkarnacja regresja 2/11 PL
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 16 2010 Powrót do poprzedniego wcielenia
Komentarze: 0


„Jestem młodą, może dwudziestoletnią, kobietą i żyję we Włoszech, w Toskanii. Moja rodzina jest bardzo wytworna. Należymy do szlachty, jednak nie do arystokracji. Jestem pełna wdzięku, nieśmiała, powściągliwa, ale niespecjalnie piękna, a do tego jeszcze usposobiona artystycznie, uczuciowo, współczująco i społecznie. Mam dwie starsze siostry. Jedna jest prawdziwą pięknością, ale zimna i egoistyczna. Podziwiam ją potajemnie, aczkolwiek ona traktuje mnie pogardliwie.
Pewnego dnia zostaliśmy zaproszeni na wielki bal. Odbywał się on w domu francuskiej rodziny szlacheckiej. Znajdowałam się z moją siostrą w sali balowej. Wyglądała pięknie, ale też i ja w swojej kosztownej toalecie byłam bardzo piękna. Czułam się bardzo dobrze. Nagle zostałyśmy pozdrowione przez przystojnego młodego mężczyznę. Przedstawił się jako syn właścicieli domu. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, lecz on interesował się tylko moją siostrą. Poprosił ją do tańca i można się było dokładnie zorientować, jak bardzo podnieca go jej chłodny dystans.
Smutna patrzyłam na tych dwoje tańczących. Miałam nadzieję, że ów młody mężczyzna wyczuje zimną i wyrachowaną naturę mojej siostry i nie zakocha się w niej. Wiedziałam, że ona igra z uczuciami mężczyzn. Nie mogła go uszczęśliwić, do tego ja byłam powołana!
A jednak udało się mojej siostrze uwieść go. Zawsze dostawała to, co chciała! Próbowałam tego młodego człowieka bronić przed nią, lecz on wyśmiał mnie i sądził, że jestem tylko zazdrosna. Czułam się przydybana i upokorzona. Wkrótce potem poślubił moją siostrę. Ona przeniosła się do niego do Francji, ja pozostałam w domu moich rodziców we Włoszech. Pewnego dnia otrzymaliśmy wiadomość, że ojciec młodego szlachcica umarł. Udaliśmy się w podróż do Francji, aby wziąć udział w pogrzebie. Strasznie się bałam ponownie spotkać tego młodego człowieka, gdyż wciąż jeszcze kochałam go.
W czasie naszych odwiedzin szybko zorientowałam się, że młody szlachcic jest nieszczęśliwy. Moja siostra tyranizowała go. Trwoniła jego pieniądze i miewała stosunki z innymi mężczyznami. Ponieważ był o wiele słabszy i bardzo wrażliwy, nie mógł się bronić przed jej postępowaniem. Trzymała go całkowicie w garści, natomiast on był wobec niej całkowicie uległy i unikał jakiejkolwiek konfrontacji.
Pewnego dnia spostrzegłam, że mój szwagier już od rana pije. W jego pokoju znalazłam w szufladzie różne trunki. Byłam przerażona i odczułam potrzebę dopomożenia mu. Ale było mi wstyd, ponieważ nie uprawniona przeszukałam jego szufladę, co przemilczałam. W jakiś czas potem wróciłam z rodzicami do Włoch.
Minęło kilka lat. Jestem wciąż jeszcze niezamężna i ciągle żyję w domu rodziców. Pewnego dnia otrzymałam list od siostry. Prosiła mnie usilnie, bym przyjechała do Francji. Była bardzo chora, a jej mąż nie mógł się nią opiekować. Aczkolwiek nie ceniłam specjalnie mojej siostry, czułam się zobowiązana zastosować się do jej życzenia. Pojechałam więc do Francji. Po przybyciu na miejsce udałam się natychmiast do jej pokoju. Znalazłam ją bardzo mizerną i osłabioną. Opowiedziała mi, że wydała na świat dziecko, które jednak po ciężkim porodzie umarło. Później zorientowałam się, że zostałam przez nią okłamana. Oczekiwała dziecka od innego mężczyzny i przy próbie przerwania ciąży była bliska śmierci.
Poszukałam szwagra i znalazłam go w jego pokoju całkowicie pijanego. Ucieszył się jednak, gdy mnie zobaczył i prosił, abym pozostała tam, gdyż ani on, ani moja siostra nie byli w stanie zajmować się domem i służbą. Jakkolwiek zdawałam sobie sprawę z tego, jak wielki ciężar biorę na siebie, zgodziłam się z miłości do niego.
Stałam się więc dziewczyną do wszystkiego. Starałam się utrzymać dom w porządku, nadzorować personel, grać rolę pielęgniarki i towarzyszki mojej siostry oraz troszczyłam się o mojego zawsze pijanego szwagra.
On był przekonany, iż moja siostra nigdy nie wróci całkowicie do zdrowia. Była prawie zawsze za słaba, aby wstać, i cały czas leżała w łóżku. Jej stan czynił ją niezadowoloną i grymaśną. Zamieniała się w rodzaj złej jędzy i szykanowała mnie z czystej złośliwości. Znosiłam jej zachowanie, ponieważ chciałam być w pobliżu szwagra. Mijały lata i szwagier okazywał mi coraz więcej zainteresowania. Żył całkowicie zamknięty w sobie, jedynie ze mną przebywał chętnie i prowadziliśmy długie rozmowy. Czuł się rozumiany przeze mnie. W całkowitej tajemnicy zaistniał między nami cierpiętniczy stosunek.
Stan zdrowia siostry pogarszał się coraz bardziej. Odczuwałam wobec niej jednocześnie współczucie i niechęć. Czasem przyłapywałam się na myślach, że chciałabym, by umarła. Chętnie rozpoczęłabym z moim szwagrem życie od początku. Byłam całkowicie przekonana, że byłby ze mną szczęśliwy. Czas płynął, lecz nic nie zmieniało się w naszym położeniu. Byłam szczęśliwa, że szwagier odwzajemniał moją miłość i nieszczęśliwa ze względu na nasze potajemne stosunki. Pewnego dnia ustaliłam, iż jestem w ciąży. A przecież, oczekiwanie dziecka od mężczyzny, którego kochałam, ze względu na nasz stan musiało być ukrywane. Szwagier był zrozpaczony. On również cieszył się z naszego dziecka, lecz nie widział wyjścia. Byliśmy oboje zbyt tchórzliwi, aby ujawnić nasz stosunek. Najlepszy byłby mój wyjazd, lecz nie mogłam się zdobyć na pozostawienie go. Mogłam jeszcze ukrywać brzemienny stan przy pomocy odzieży, ale już niedługo każdy będzie mógł dostrzec, że jestem przy nadziei. Mój brzuch był coraz większy, ja zaś miałam uczucie, że siostra zaczyna się czegoś domyślać. Sytuacja się zaostrzała.
Szwagier znów zaczął pić. Uciekał w świat swoich lęków i zostawiał mnie samą sobie. Pewnego dnia usłyszałam krzyki dochodzące z pokoju siostry. Pędzę schodami do góry i jestem świadkiem straszliwej kłótni. Ona wie o naszym stosunku i żąda od szwagra, bym natychmiast opuściła ten dom. Nagle woła głośno o pomoc. Otwieram drzwi i wpadam do pokoju. Mój szwagier, który jest całkowicie pijany, stracił panowanie nad sobą i próbował  ją udusić przy pomocy poduszki. Ten widok jest dla mnie szokiem i stanęłam jak osłupiała. Gdy odzyskałam panowanie nad sobą, siostra leżała nieruchomo w łóżku. Szwagier wyczerpany opuścił pokój.
Podchodzę bliżej i ściągam z jej twarzy poduszkę. »Ona nie żyje«, myślę. W przekonaniu, że szwagier ją zamordował, popadam w panikę. On zostanie skazany jako morderca, a ja nie będę go oglądała. »On musi uciekać i to natychmiast«, postanowiłam. Wydawało mi się to jedynym rozwiązaniem. Gorączkowo rozważam, dokąd on może się udać. Muszę go z pewnością wysłać, zanim morderstwo zostanie wykryte. Idę do pokoju szwagra. Całkowicie apatyczny leży na kanapie i chociaż ledwo sam może mówić, rozumie, co chcę mu powiedzieć.
Nagle widzę drogę wyjścia. W mojej ojczyźnie pewien mój daleki krewny jest opatem odległego klasztoru. Tam może się schronić! Piszę list do tego opata, w którym proszę o udzielenie szwagrowi schronienia. Jak opętana przygotowuję ucieczkę mojemu ukochanemu. Pakuję mu najpotrzebniejsze rzeczy i prowiant, robię szkic położenia klasztoru i siodłam konie. Gdy byłam pewna, że nie ma w pobliżu żadnego służącego, wyprowadziłam mojego szwagra. Opuściliśmy dom przez tylne drzwi. Na zewnątrz panowała ciemna noc. Idziemy cicho do stajni. Ja płaczę, a szwagier bierze mnie w ramiona. »Gdy się to znów uspokoi, przyjedziesz i wyprowadzisz mnie z klasztoru. Przeniesiemy się do innego kraju i zaczniemy wraz z naszym dzieckiem nowe życie«. Wsiadł na konia, ja dałam mu szkic i list. »Kocham cię i będę każdego dnia czekał na ciebie«, zapewnił mnie na pożegnanie i odjechał. Patrzę za nim, aż zniknął w ciemnościach nocy.
W domu ustaliłam, co muszę następnie czynić, by zatuszować morderstwo. Jakkolwiek byłam już całkowicie wyczerpana, musiałam udać się do pokoju siostry, żeby usunąć ślady walki. Zbliżam się do jej łóżka. Poduszka zakrywała jeszcze połowę jej twarzy. Podnoszę ją do góry, by nią wstrząsnąć i wsunąć pod jej głowę. Wszystko ma tak wyglądać, jak gdyby zmarła śmiercią naturalną. Ponieważ była już tak długo chora, może lekarz nie wysunie żadnych podejrzeń. Gdy chciałam ułożyć ją w normalnym położeniu, dostrzegłam, że bardzo lekko oddycha!
W nieopisanej panice wybiegam do mojego pokoju, zamykam się i padam nieprzytomna. Gdy obudziłam się, był już jasny dzień. Z przemęczenia i rozpaczy jestem prawie niezdolna do zebrania myśli. Nagle ktoś puka do drzwi. »Kto tam?«, pytam przerażona. Rozpoznałam głos lekarza i wpuściłam go do środka. Natychmiast zorientował się, w jak złym stanie się znajduję. Dał mi środek na uspokojenie i wysłał pokojówkę po śniadanie, potem usiadł i zrelacjonował mi swoją wizytę u siostry. Ona jest wprawdzie bardzo osłabiona, ale opowiedziała mu o próbie morderstwa. Obwiniła również mnie jako pomocnicę. Lekarz uważał za swój obowiązek porozumieć się z policją. »Chociaż do tej pory nie mogę znaleźć żadnego dowodu potwierdzającego oświadczenie pani siostry, muszę zastosować się do jej życzenia. Ona upiera się, aby panią i pani szwagra wskazać jako morderców«.
Położenie wydaje mi się bez wyjścia. Ucieczka szwagra będzie dodatkowo wzmacniała podejrzenie, a moja ciąża była oczywistym motywem. Również mnie pozostawała natychmiastowa ucieczka. »Chcę z nim i z moim dzieckiem żyć na wolności«, to była ta myśl, która dała mi siłę decydować się na wszystko. Ulżyło mi to, że morderstwo nie doszło do skutku i cieszyłam się, iż będę mogła odwiedzić niezwłocznie szwagra w jego kryjówce. Także ja zapakowałam tylko najpotrzebniejszą odzież i jedzenie, założyłam na siebie lekką, ciepłą narzutkę i niepostrzeżenie opuściłam dom. Mój stan nie pozwalał mi na jazdę konną. Zagrażałoby to dziecku. Idę więc pieszo i mam nadzieję nająć na kilka dni powóz.
Kiedy było jeszcze jasno, znalazłam się na właściwej drodze w pobliskim lesie. Tu nikt nie będzie szukał kobiety w zaawansowanej ciąży. Gdy się ściemni, wejdę znów na gościniec. W ten sposób przez kilka dni nie będę odnaleziona. Jak się spodziewałam, po niecałym tygodniu przejeżdżał obok powóz, jadący w kierunku południowym. Z uczuciem ulgi wsiadłam do niego i wracałam do mojej ojczyzny.
Aby wejść do domu, znów czekam, aż się ściemni. Nie chciałam być przez nikogo widziana, gdy będę szukała rodziców. Zapewne otrzymali już od siostry wiadomość, być może szuka mnie także już tutaj policja. Gdy zapadł zmierzch, wśliznęłam się przez służbowe wejście do domu rodziców. Wchodzę do pokoju mojej matki, która zbladła ze strachu, gdy mnie ujrzała. Jak to przewidywałam, rodzice wiedzą już o wszystkim.
Matka jest bardzo smutna z powodu tego nieszczęścia, które wtargnęło do naszej rodziny. Powiedziała mi, że ojciec chce mnie natychmiast wydać policji, gdy tylko pojawię się w domu. Ale matka kocha mnie jak przedtem. Kazała mi wziąć gorącą kąpiel w jej łazience, przyniosła mi świeżą odzież i coś do jedzenia. Mogłam tę noc spędzić w jej pokoju, ale znów musiałam opuścić dom, zanim obudzi się służba.
O świcie ubieram się i rozstaję z matką. Dała mi trochę pieniędzy i wyśliznęłam się znów na zewnątrz. Z bolącym sercem żegnam się z moim ukochanym domem, którego już nigdy nie ujrzę.
Ponieważ od kilku dni po raz pierwszy dobrze się wyspałam i najadłam, czułam się bardzo uspokojona. Udaję się na polną drogę i wędruję na południowy zachód, gdzie znajduje się klasztor, w którym ukrywa się szwagier. Z powodu ciężaru dziecka, które znajduje się w moim brzuchu, posuwam się wolno do przodu. Pieniędzmi matki mogę jednak opłacić nocleg i jedzenie u rolnika albo w gospodzie. Czyni to mój uciążliwy, pieszy marsz nieco lżejszym. Ponieważ w tej pustej okolicy nie jeżdżą powozy, potrzeba mi kilku tygodni, aby dotrzeć do klasztoru. Wreszcie docieram tam i pełna radości pukam do drewnianych drzwi. Otwiera mi jakiś mnich. Jest bardzo zdziwiony tak niezwykłym gościem, ale wyraża jednocześnie gotowość przyprowadzenia opata. Szczęśliwa padam na ławkę na podwórku klasztoru i czekam. Opat pozdrowił mnie przyjaźnie, a ja wyjaśniłam mu przyczyny przybycia. Ledwo mogę doczekać się mojego ukochanego. Gdy jednak opat wahał się, zorientowałam się, że coś się tu nie zgadza. Po długim milczeniu poinformował mnie, że szwagier wstąpił do zakonu i chce zostać mnichem. Jestem przerażona.
Gdy znów odzyskałam mowę, proszę go zapłakanym głosem, abym mogła sama porozmawiać ze szwagrem. Opat okazał mi współczucie i posłał jednego mnicha, by go przyprowadził. Po pewnym czasie mnich wrócił i powiedział mi, że szwagier nie chce mnie widzieć. On zdecydował się czynić pokutę i resztę swojego życia spędzić w klasztorze, dlatego też nie chce ze mną rozmawiać. Jak ogłuszona opuściłam klasztor. Usiadłam na pniu drzewa i płakałam aż do zmroku. Dziecko rusza się w moim brzuchu i wiem, że nigdy nie będzie ono miało swojego domu. Drogę do rodzinnego domu mam zamkniętą, mój ukochany porzucił mnie, pieniądze są na wyczerpaniu. Dokąd mam się udać? Co mam począć ze sobą i dzieckiem? Rodziła się we mnie rozpacz i nieprzytomna złość. Ślepa nienawiść do szwagra objęła mnie w posiadanie. Bez celu błądziłam po nocy. Nagle stanęłam nad głębokim wąwozem. Przede mną prostopadła przepaść słabo oświetlona przez księżyc. Widzę tę głębię. Z dala dociera do mnie szum górskiego strumienia. Długi czas stoję i wpatruję się w tę głębię. Łzy spływają mi po twarzy i modlę się. Potem proszę moje dziecko o wybaczenie i śpiewam mu ostatnią i jedyną pieśń, którą jego matka powinna mu śpiewać. Z tą smutną pieśnią na ustach skaczę w przepaść - oboje jesteśmy nieżywi".

Analiza

W opisanym wyżej wcieleniu Krystyna została gorzko rozczarowana przez mężczyznę. W odróżnieniu od chwiejnego charakteru jej ówczesnego ukochanego, posiadała ona bardzo mocną osobowość i zdolność kochania. Znalazło to swój wyraz w tym, że w chaotycznych stosunkach w domu swojej siostry przyjęła na siebie rolę pomocnicy. Krystyna wzięła na siebie wielki ciężar. W jej własnej strukturze osobowości zdolność do bezinteresowności, miłości bliźniego oraz poświęcenie nie są jeszcze wyzwolone, tzn. Krystyna ma jeszcze do opanowania nie wykonane zadanie badawcze. To zadanie badawcze znajduje swój wyraz w jej świadomości i braku poczucia własnej wartości. Krystyna czuje się poddaną siostry. Jako kobieta uważa się za mniej wartościową niż siostra, aczkolwiek doskonale zna jej słabe punkty.
Ów kompleks mniejszej wartości ujawnia się bardzo dokładnie w momencie, gdy Krystyna zakochała się w młodym szlachcicu i jednak natychmiast się wycofała, gdy ten zainteresował się jej siostrą. Krystyna cierpi i wycofuje się. W czasie tego wcielenia krystalizuje się bardzo jasno, jak Krystyna coraz mocniej rozpracowuje „swój temat". Wplątuje się w skomplikowany stosunek miłosny z partnerem, który wprawdzie jej miłość  odwzajemnia, lecz jest zbyt słaby i egoistyczny, aby w pełni odpowiedzialnie i w sposób prawy dać wyraz swoim uczuciom. Również on jest uwikłany w swoją karmę i znajduje się w sytuacji, która musi się nieuchronnie zaostrzyć. Jego rzeczywista ucieczka, brak odpowiedzialności i egoizm wychodzą na jaw, gdy porzuca Krystynę krótko przed urodzeniem wspólnego dziecka. Tym samym wprowadza ją na drogę bez wyjścia. Krystyna nie może się przeciwstawić ani swojemu ukochanemu, ani rodzicom, ani społeczeństwu, unika więc konfrontacji i wybiera śmierć. Gdyby Krystyna posiadała poczucie własnej wartości, oceniłaby swoje położenie całkiem inaczej i odpowiednio do tego również inaczej by się zachowała.
Zadanie badawcze Krystyny w tamtym wcieleniu nie zostało jeszcze zakończone, podejmuje je ona ponownie w obecnym życiu. Szuka partnera, z którym jednak obawa związania się wynika z jej poczucia mniejszej wartości, kompleksu mniejszej wartości wobec mężczyzn. Stale powtarza sytuację, w której zostaje porzucona, gdy ma partnera i powinno dojść do trwałego związku. Również nie przetworzona złość i rozpacz wypływają na powierzchnię w tych dezintegrujących stosunkach. Dlatego nosi ona w sobie w tym życiu poczucie winy (wobec siebie samej i nie narodzonego dziecka), bowiem w omówionym tu wcieleniu stosunki między matką i dzieckiem zostały przez nią zawinione. Dlatego w teraźniejszym życiu tak bardzo pragnie tego, aby ofiarować dziecku życie i dać mu miłość matczyną, którą wtedy czuła w sobie, a która jednak wskutek okoliczności nie mogła być urzeczywistniona.
Jak widać w przypadku Krystyny, karmiczny wzorzec ciśnie bardzo silnie na rozwiązanie, które doprowadziłoby do tego, by nasilenie jej cierpień w obecnym życiu nie pogłębiało się więcej.

Wyniki leczenia

Terapia reinkarnacyjna Krystyny trwała mniej więcej rok. W tym czasie przetworzyła ona opisane wyżej wcielenie, jak również kilka innych, które także łączyły się z owym zespołem tematów. Mogła przezwyciężyć uczucie mniejszej wartości, pozbyła się nieufności wobec mężczyzn oraz obawy, że zostanie porzucona. Rozpłynął się również jej lęk egzystencjalny, gdy zrozumiała, że - po pierwsze - w obecnej rzeczywistości potrafi sobie bardzo dobrze radzić i - po drugie - że są partnerzy, którzy mają poczucie odpowiedzialności za dziecko i kobietę. Zrozumiała, iż warta jest tego, aby pokochał ją mężczyzna, który spełni jej wymagania, a ona całą swoją istotą odpowie w ten sam sposób.
Rok po ukończeniu terapii Krystyna poznała swojego dzisiejszego męża. Rok później wyszła za mąż i wkrótce urodziła dziecko. Krystyna czuje się dzisiaj, jakby uwolniła się od wielkiego ciężaru i wiedzie harmonijne oraz szczęśliwe życie.

hjdbienek : :