Archiwum 30 grudnia 2010


gru 30 2010 ODDZIELNOŚĆ
Komentarze: 0

Był to drobny, agresywny człowieczek, profesor na jednym z uniwersytetów. Tyle się naczytał że trudno mu było rozpoznać gdzie się zaczynały jego własne myśli, a gdzie się kończyły cudze. Opowiadał iż przez długi czas był zapalonym nacjonalistą i dość dużo z tego powodu wycierpiał; był również w swoim czasie bardzo nabożny, ale teraz odrzucił cały ten balast i - dzięki Bogu - był wolny od takich przesadów.

Dowodził, z dużą dozą namiętności, iż wszystkie psychologiczne wykłady i dyskusje tylko otumaniają ludzi, gdyż najważniejszą rzeczą, jest ekonomiczna reorganizacja społeczeństwa; wszak człowiek żyje przede wszystkim chlebem, a dopiero potem może cieszyć się wszystkim innym. Musi przyjść gwałtowna rewolucja, by stworzyć nowe społeczeństwo, w którym zapanuje całkowita równość; jakość użytych po temu środków nie ma żadnego znaczenia, byle osiągnąć cel. Jeśli zajdzie potrzeba - mówił - będziemy umyślnie siać chaos i zamęt, a potem uchwycimy władzę w swe ręce i wprowadzimy na świecie właściwy społeczny ład. Kooperacja jest rzeczą konieczną, a wszelki wyzysk przez jednostki musi raz na zawsze ustać.

Dużo mówił o przyszłości, którą - jak twierdził - doskonale widzi; człowiek jest wytworem środowiska, więc urobi się go odpowiednio dla owej przyszłości, i poświęci się wszystko dla tego nowego społeczeństwa, które się już wkrótce wytworzy. Cóż znaczy, - mówił - niszczenie ludzi teraźniejszych, wobec wielkiej przyszłości, którą tak dobrze znamy!

Można studiować historię i dowolnie oświetlać historyczne fakty,  zależnie od naszych przekonań i przesądów; ale twierdzić że się zna przyszłość to być całkowicie pod władzą ułudy. Człowiek nie jest wytworem tylko jednej kategorii wpływów, jest on istotą niezmiernie złożoną, a podkreślanie jednych wpływów z pominięciem lub pomniejszaniem działania innych, grozi utratą równowagi, co musi wywołać jeszcze większy chaos i mękę. Psychika człowieka przedstawia proces złożony, wielostronny i niepodzielny. Całokształt jego istoty musi być wzięty pod uwagę i zrozumiany, a nie tylko cząstka, choćby w danej chwili wydawała się nam niezmiernie ważna. Poświęcanie teraźniejszości dla przyszłości jest szaleństwem ludzi upojonych żądzą władzy, a władza jest zgubna. Ludzie ci uzurpują prawo do kierowania losami innych, oni to już dziś stworzyli uprzywilejowaną klasę nowych arcykapłanów.

Środki i cel nie są czymś od siebie oddzielnym, stanowią jedno łączne zjawisko; środki stwarzają cel; gwałt nigdy nie zrodzi pokoju; policyjne państwo nie wychowa pokój miłującego obywatela, a przymus nie sprowadzi wolności. Społecznej równości nie ustanowią wszechwładne rządy jednej partii, nie wyda jej również dyktatura. Wszystko to jest jasne i oczywiste.

Oddzielności jednostki nie zniweczy jednoczenie się jej i utożsamienie z zespołem czy z ideologią; identyfikowanie się z czymś poza sobą, czyli podstawianie jakichś  zastępczych wartości nie rozwiąże problemu; nie da się też poczucia oddzielności stłumić. Tłumienie albo podstawianie czegoś zastępczego by to poczucie osłabić lub zagłuszyć, może działać tylko przez pewien czas, a potem wybucha ono ze zdwojoną siłą. Lęk może je na chwilę odsunąć w cień, ale samo zagadnienie będzie nadal trwać. A nie idzie tu o to, jak się pozbyć tego zmysłu oddzielności, a raczej idzie nam o zbadanie dlaczego każdy z nas nadaje mu tak duże znaczenie. Ci sami ludzie którzy chcą zaprowadzić równość w społeczeństwie, swymi władczymi czynami wywołują jeszcze większe podziały.

Mój sąsiad jest czymś innym ode mnie, a ja czymś różnym od innych ludzi, to jest fakt; ale dlaczego nadajemy temu poczuciu odrębności, wraz ze wszystkimi fatalnymi jego skutkami, tak duże wagę? Choć mamy wszyscy wiele wspólnych cech i podobieństw, jesteśmy zarazem inni i do siebie niepodobni; i właśnie ta inność, ta odmienność wydaje się każdemu z nas rzeczą tak doniosłą; cenimy tę inność - rodziny, imienia, własności, i tę świadomość że jesteśmy odrębną jednostką. Ten zmysł rozdzielności, to wybujałe poczucie indywidualizmu wyrządziły już tak wiele szkody i zła, że zrodziło się w nas, przez reakcję, pragnienie zespołowej pracy, wspólnej akcji, nawet gotowość poświęcenia jednostki na rzecz całości itp. Zorganizowane religie próbowały już niejednokrotnie poddawać wolę jednostek jakiejś nadrzędnej całości: a teraz partie polityczne biorąc na siebie zadania  państwa, robią wszystko co się da by jednostkę indywidualne ograniczyć i zniwelować.

Dlaczego tak się uporczywie trzymamy tego poczucia oddzielności? Wrażenia nasze są odrębne, a najczęściej żyjemy wrażeniami, sami jesteśmy niejako pasmem wrażeń; gdy odebrać nam przyjemne czy smutne wrażenia cóż z nas pozostanie? To one są dla nas tak ważne, a identyfikujemy je z odrębnością naszej osoby. Życie prywatne i obywatelskie - społeczne - dostarczają nam różnych odmiennych wrażeń, skupiających się na rozmaitych poziomach, a gdy się one ze sobą nie zgadzają następuje starcie. A że wrażenia i emocje, czy to w życiu prywatnym czy publicznym, przeciwstawiają się sobie zawsze, bo w samej ich naturze tkwią sprzeczności, przeto zderzenie jest nieuniknione. Dopóki pragniemy zdobyć władzę, lub też posiąść pokorę, zderzenia i starcia z konieczności będą trwać, a one właśnie stwarzają nie kończące się prywatne i  społeczne udręki. Nieustanne pragnienie stania się kimś większym - wywyższenia się, - lub odwrotnie kimś nieznacznym i niezauważanym, daje nam poczucie odrębności i nieodłącznej od niej oddzielności.

Jeśli potrafimy stanąć przed tym faktem twarzą w twarz, odważnie weń spojrzeć i wniknąć, nie potępiając przy tym ani usprawiedliwiając, odkryjemy że przecież wrażenia emocjonalne nie stanowię całości naszego życia. Wówczas umysł jako pamięć - a pamięć należy także do dziedziny wrażeniowo-emocjonalnej - uspokaja się, uśmierzają się jego rozterki i dopiero gdy w nim zapanuje prawdziwy spokój, pojawia się możliwość kochania bez powrotu ku sobie, bez poczucia "ja" i "moje". A bez tej miłości kolektywne działanie będzie zawsze przymusem, który rodzi wciąż nowe antagonizmy i strach, co też jest  głównym podłożem jednostkowych i społecznych nieszczęść i walk.

hjdbienek : :