Archiwum sierpień 2010, strona 2


sie 15 2010 Dziecko odczuwa karmiczny stosunek do Indian...
Komentarze: 0

   Jako mała chłopiec, czułem szczególny pociąg do Indian. Nie tak bardzo, bym, jak prawie wszyscy koledzy, był zafascynowany Winnetou i Oldem Shatterhandem i aby ci dwaj bohaterowie wyciskali piętno i uskrzydlali moją wyobraźnię. Było to cokolwiek inaczej. Już jako dziesięcioletni chlopiec znosiłem z księgarń dokumentacyjne relacje, dotyczące życia i historii Indian. Odczuwałem głęboką skłonność do tego ludu i związek z nim, który jednak nie miał nic wspólnego z dziecięcymi zachwytami. Doznawałem natomiast niemal fizycznego i bolesnego upokorzenia i poniżenia, których musieli doświadczać Indianie. Czasem tak bardzo przejmowałem się tą okrutną pogardą, jaka na wiele sposobów była ich udziałem, że miałem uczucie, jakbym sam był Indianinem. Biali byli dla mnie całkowicie obcy, podczas gdy wewnętrznie czułem się związany z Indianami i do nich przynależny.
W wieku mniej więcej piętnastu lat miałem niezapomniane przeżycie z Indianinem, które - dziwnie to brzmi - zdarzyło się w Amsterdamie. Byłem wraz z moimi rodzicami w podróży, w czasie której odwiedziliśmy to miasto. Mój ojciec zabrał nas na wycieczkę statkiem po amsterdamskich kanałach. Na schodach prowadzących na górny pokład nagle stanął naprzeciw mnie Indianin. Aczkolwiek był on całkiem „normalnie" ubrany i nie miał długich, czarnych włosów z pióropuszem, zidentyfikowałem go natychmiast jako Indianina. Musiałem stać przed nim tak bardzo zaskoczony, że aż mnie dostrzegł. Jego spojrzenie trafiło mnie w „środek serca". Opowiedziałem ojcu swoje przeżycie i pokazałem mu tego mężczyznę. Ojciec zapewnił mnie, że tu musi rzeczywiście chodzić o prawdziwego Indianina. Byłem więc całkowicie pewny, gdyż ojciec w czasie podróży do Ameryki zwiedzał rezerwaty indiańskie i poznał tam prawdziwych Indian osobiście. Wydarzenie to długo nie dawało mi spokoju. Musiałem wciąż myśleć o tym Indianinie, a nocami śniłem o nim.
W przeżyciu tym nie ma nic godnego uwagi, dziwne się jednak wydaje, że byłem nim tak głęboko zmieszany. Ostatecznie w stan podobnego zamętu uczuciowego mógłby mnie przecież wprawić Murzyn albo Chińczyk, ale to był właśnie Indianin. Jest jeszcze wiele dalszych, często ledwie widocznych wskazówek, dotyczących mojego całkiem osobistego stosunku do Indian. Dzisiaj wiem już, że w moim wcześniejszym życiu żyłem jako Indianin. Po tym odtworzeniu pamięci poznałem tę „czerwoną nić", która mnie już od mojej indiańskiej inkarnacji łączy z obecnym życiem, gdyż już jako dziecko czułem swoje niejasne powiązania między mną a Indianami. Często zdarzają się w naszym obecnym życiu fakty, których nie możemy sobie wyjaśnić bądź w szczególności znaleźć ich korzeni w naszym wcześniejszym życiu. Wszystko, czego doświadczamy, przyjmujemy do wiadomości. Czego jeszcze nie załatwiliśmy albo nie możemy rozpoznać, jest w nas nagromadzone i przy pomocy różnych metod może być uświadomione. Nasze życie jest jak scenariusz, w którym kolejne życia następują po sobie niczym sceny w filmie. Nasza indywidualna historia ukazuje się w nim jak czerwona nić, którą ponownie podejmujemy. Zmieniamy przy tym tylko kulisy i kostiumy.

hjdbienek : :
Clipy 
sie 14 2010 Rihanna Umbrella Remix
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sie 14 2010 reinkarnacja część 1
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sie 14 2010 Karmiczna „czerwona nić" w naszych...
Komentarze: 0

Niedawno oglądałem w telewizji doniesienie o tancerce, którą uznawano za niekoronowaną królową flamenco. Reporter informował o zdumiewającym fakcie, iż tancerka nie była Hiszpanką ani nie miała żadnych powiązań z Hiszpanią lub flamenco. Chodziło o utalentowaną artystkę, mieszkającą w Szwajcarii Rosjankę, częściowo z austriackimi przodkami. Ani więc przez jej pochodzenie, ani rodzinę, ani wychowanie nie miała ona żadnego związku z tym tańcem.
Tancerka opowiadała o swym zadziwiającym talencie, gdyż już jako młoda dziewczynka zaczynała po prostu tańczyć flamenco. Czuła swego rodzaju pociąg do tego tańca i wszystko to przyszło jakby samo z siebie. Skąd umiała tańczyć, sama nie wie. W krótkim czasie jej naturalny talent tak się rozwinął w zakresie autentycznego, hiszpańskiego flamenco, iż stała się mistrzynią. Akurat przy tańcu tego typu jak flamenco chodzi nie tylko o techniczną perfekcję niczym w turniejach tańca, gdzie tancerze muszą mieć doskonale opanowane niezbędne kroki i należącą do tego postawę ciała. Szwajcarska królowa flamenco posiadała prócz technicznej perfekcji nieporównaną błyskotliwość i wymowę ciała, tak typowe dla prawdziwego flamenco.
Gdy nawet po mistrzowsku wykonujecie flamenco, lecz macie przy tym skrępowane ciało, nienaturalny wyraz twarzy, czyni to złe wrażenie. Widać natychmiast, że nie jesteście hiszpańskimi tancerzami flamenco, który to talent trzeba mieć od kołyski. Nasza Szwajcarka rzeczywiście wydawała się mieć flamenco we krwi.
W czasie relacji telewizyjnej stałem się natychmiast uwrażliwiony. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że ta pani sztukę tańca flamenco opanowała już w swoim poprzednim życiu. Dlaczego czuła pociąg akurat do flamenco? Przecież mogła umieć dokładnie tak samo tańczyć np. tango.
Można powiedzieć „przypadek". Teraz dla mnie przypadek oznacza to, że królowa flamenco czuła właśnie dokładnie pociąg do flamenco i dokładnie właśnie, bez wcześniejszego tanecznego wykształcenia, opanowała go w bardzo krótkim czasie z niezwykłym mistrzostwem. To właśnie nie jest tango! Wszystko, do czego czujemy się powołani, wiąże się z naszym jednostkowym, indywidualnym sposobem postępowania. Czujemy, że akurat ta sprawa ma z nami coś wspólnego: u jednego będzie to zamiłowanie do leczenia, u innego - taniec flamenco!
Nierzadko już jako dzieci wykazujemy szczególnie dziwaczne zainteresowania i skłonności. Później, jako dorosłym, krystalizują się nam one wyraźniej. W powrotach odnajdujemy często tę czerwoną nić, która była dostrzegalna już w naszym dzieciństwie i w naszym dorosłym życiu obecnym. Potwierdza to pewne wydarzenie z mojego dzieciństwa, które chciałbym w następnym poście opowiedzieć.

hjdbienek : :
Clipy 
sie 13 2010 Andreea Banica feat Smiley - Hooky Song
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sie 13 2010 80 pytań, które zrobią z Ciebie ateistę....
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sie 13 2010 Karma: „czerwona nić" w naszym życiu?...
Komentarze: 0


Shirley MacLaine opisała, jak poprzez powrót do wcześniejszego wcielenia odnalazła w swoim życiu i w swoich ludzkich stosunkach „czerwoną nić". Wszystko wydawało się pasować do siebie jak dwie części dziecięcej układanki. Tak jak Shirley wielu ludzi przeżywało własny „czas zaprzeszły", gdy poznali swoje poprzednie życie przed życiem teraźniejszym. Porównanie zasady karmy o przyczynie i działaniu z „czerwoną nicią", która snuje się przez wszystkie nasze wcielenia, wydaje mi się najbardziej przekonującym i zrozumiałym wyjaśnieniem tego wschodniego pojęcia. Gdy przypominamy sobie jedno bądź więcej naszych poprzednich wcieleń, zawsze znajdziemy paralele i wzajemne związki z naszymi teraźniejszymi okolicznościami życiowymi. W zdumiewający sposób osiągamy nagle bardzo poszerzone rozumienie naszych warunków socjalnych, osobistych konfliktów, stosunków, a nawet chorób i cierpień fizycznych, ale także - i to powinno tu być zaakcentowane - naszą głęboką wiedzę i zdolności, które przyswoiliśmy sobie już w poprzedniej egzystencji. Wielu ludzi przez powrót do wcześniejszego życia będzie mogło pozyskać do swej dyspozycji w obecnym życiu potencjał, który rozwijał się już bardzo długo przedtem.
Jeżeli, przykładowo, będziecie odczuwali potrzebę leczenia innych i wykażecie szczególnie dobrą intuicję w diagnozie oraz traktowaniu w chorobie, będziecie z dużym prawdopodobieństwem mogli połączyć to z poprzednim życiem, kiedy wasze umiejętności lekarskie zostały ukształtowane. Sporo osób relacjonuje, że na skutek ponownego przypomnienia tego „karmicznego potencjału" mogli zrozumieć potrzebę lub zainteresowanie określonym tematem albo zasięg zadań w ich obecnym życiu, i ta „dawna" wiedza stała się dla nich znów dostępna.

hjdbienek : :
Clipy 
sie 11 2010 Ciara - Up N Down
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sie 11 2010 80 pytań które zrobią z Ciebie ateistę....
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sie 11 2010 Chciwy małżonek
Komentarze: 0

Shirley widzi się w Rosji w okresie caratu. W tym czasie szlachta rosyjska żyła w luksusie, podczas gdy chłopi cierpieli skrajną nędzę. Shirley zajmowała wysoką pozycję na dworze carskim. Jej ówczesny syn miał wiele współczucia dla ubogich i często odwiedzał wsie, gdzie hojnie obdarowywał biedne rodziny.
Pewnego dnia zabrał z sobą Shirley do jednej wsi, w której biedny chłop usilnie błagał ją o pomoc. Shirley była głęboko wstrząśnięta nędzą i obiecała wstawić się za nimi na dworze carskim, jednak z powodu tchórzostwa i braku odwagi cywilnej nie dotrzymała swej obietnicy. Biedny chłop zmarł wkrótce, całkowicie zrozpaczony i schorowany. Niedługo po tym fakcie Shirley otrzymała wiadomość, że całą wieś dotknęła zaraza.
Ów biedny chłop z okresu rosyjskiego wcielenia Shirley stał się jej pierwszym mężem w obecnym wcieleniu. Pisze ona: „Już podczas naszego małżeństwa zabrał mi znaczną sumę pieniędzy, a przy regulowaniu stosunków majątkowych po rozwodzie zażądał jeszcze więcej. Dotąd nie rozumiałam przyczyn jego chciwości". Dzięki powrotowi do poprzedniego życia Shirley zrozumiała przyczyny chciwości swego eks-męża. „W rosyjskiej inkarnacji byłam sparaliżowana strachem, wbrew swoim przekonaniom nie udzieliłam pomocy, zachowałam się biernie, czym spowodowałam straszliwe następstwa dla niego i jego rodziny. W obecnym życiu doświadczałam karmicznej reakcji - to wszystko razem pasowało".

hjdbienek : :