Aleister Crowley
Komentarze: 0
Zacznijmy odnajbardziej chyba demonicznego ze wszystkich ezoteryków i okultystów. Aleister Crowley. Miał ogromną władzę nad ludźmi, a jego słynne spojrzenie bazyliszka umiało każdego poskromić. Poglądowy opis jego możliwości dał literacki agent Crowleya, Louis Wilkinson, w rozmowie z doradcą do spraw urządzania wnętrz w domu w Gloucestershire, gdzie Aleister Crowley mieszkał przez długie lata. Wilkinson wątpił w magiczno-okultystyczne siły Crowleya, swojego wspólnika od interesów, na co doradca odpowiedział: Inaczej by pan mówił, gdyby pan przeżył to co ja. Po obiedzie poszliśmy do pomieszczenia na pierwszym piętrze. Był tam Crowley, siedział w kucki przy ogniu. Poza nim i mną znajdowało się w tym pomieszczeniu jeszcze dwóch mężczyzn. Crowley zaczął mówić i wtedy to się zdarzyło. Jeden z mężczyzn zemdlał i upadł, a jego głowa znalazła się kilka centymetrów od ognia. Drugi podskoczył, po czym zaczął chodzić na czworakach i obwąchiwać fotele. Szczekał przy tym, wył jak pies i drapał do drzwi. Nagle pierwszy mężczyzna obudził się, wstał i wyskoczył bez słowa przez okno. Kiedy wrócił, jego ubranie było podarte, a twarz uwalana krwią. Ja sam nie mogłem się poruszyć. Kiedy przyszedłem do siebie, Crowley był już w łóżku. Sam Crowley nie taił swojej władzy nad ludźmi, chętnie ją demonstrował - do jego ulubionych zabaw należało zamienianie sceptyków w psy - i zdecydowanie zaprzeczał, jakoby miał być zwykłym hipnotyzerem. To, co praktykował, sam nazywał „Magick", była to nauka i sztuka wywoływania zmian według własnej woli. Wszystko to sprawia, że raczej nie przypomina on kogoś, kto kroczy drogą wewnętrznego oświecenia i wszechogarniającej mądrości. Renomowany „Sunday Express" uznał go pośmiertnie za najbardziej zepsutego człowieka stulecia, podczas gdy „Sunday Times" dostrzegł w nim „Picassa okultyzmu". Był uważany za jedno z ukrytych źródeł satanicznych machinacji w III Rzeszy jak też za wcielenie bestii Apokalipsy, którą według żydowskiej Kabały symbolizuje tajemnicza liczba 666 (sam Crowley nazywał się często „Bestią"). Trzy szóstki przyporządkowuje się także antychrystowi, który dopiero ma się narodzić. Pasują do tego obrazu takie fakty jak ten, że Adolf Hitler stale cytował książkę Aleistera Crowleya Liber legis, czy otwarcie przezeń głoszone credo, że jedynym sensem życia jest przyjemność, podobnie jak jego seksualna rozpusta, która budziłaby sensację nawet w porównaniu z rzymskimi orgiami albo zwyczajami na dworze Lukrecji Borgii. Tak prezentuje się „Bestia" na pierwszy rzut oka. Chciałoby się powiedzieć, że istotnie po bestialsku. Być może ten chyba najbardziej znany mag dwóch stuleci (żył w latach 1875-1947) był w istocie taki, na jakiego wyglądał: hedonistyczny, opętany żądzą władzy, podły i bez skrupułów. Być może jego osobowość jest po prostu niezrozumiała, ponieważ przenosimy nasze pojęcia dobra i zła w dziedzinę, w której także i one ulegają zmianie. W każdym razie Aleister Crowley stanowi dobry, jeśli nawet świadomie prowokujący przykład, jakie trudności towarzyszą ocenie kogoś, kto jest inny. Jeśli naświetlić ze wszystkich stron jego bogate w wydarzenia życie, to opinia nie znającego miary satanisty, który na swoich sztandarach wypisał seks i praktykował pogardę dla ludzi, zaczyna się chwiać. Waltharius widzi w Crowleyu (znanym także jako mistrz Therion) mistycznego nauczyciela teraźniejszości, a dr Birven ocenia, że dzieła Crowleya na temat magii reprezentują wysoki poziom i oryginalność i zdradzają rozległe wiadomości naukowe. Nie mógł się więc Aleister (właściwie Edward Alexander) Crowley poświęcać jedynie doskonaleniu swych seksualnych wynaturzeń. Istotnie, stale się natrafia na przejawy mniej cielesnych działań „Bestii", mimo że nie były tak głośne. W 1905 r. Aleister Crowley starał się zjednoczyć trzy pokrewne, ale konkurencyjne zakony: Złoty Świt (Golden Dawn), Srebrną Gwiazdę (Astrum Argentum) i jej angielską gałąź Silver Star, aby usunąć nieporozumienia, które zwłaszcza na Astrum Argentum ściągnęły niesławę. Rok później uzyskał w Chinach stopień mistrza świątyni, a w 1912 r. wraz z nadaniem 10 stopnia (najwyższy i najświętszy król) Zakonu Wschodniej Świątyni (Ordo Templi Orientis, OTO) powierzono mu reprezentację Zakonu na całą Brytanię (z Irlandią). Było to związane z nadaniem uświęconego (przez templariuszy) imienia Baphomet, którym Crowley odtąd podpisywał swoje listy. Na marginesie zaznaczmy, że Baphomet to także ważna figura alchemiczna. Ten sam Crowley, który zabawiał się skłaniając ludzi do naśladowania czworonogów, napisał wiele dzieł i traktatów, wygłaszał wykłady o filozoficznej głębi i reprezentował - choć nieco bardziej powściągliwie - pogląd, że każdy mężczyzna i każda kobieta jest gwiazdą, a najwyższym sensem naszego bytu jest przekroczenie przepaści. Prace Crowleya na temat jogi należą do dziś do kanonu, i to nie tylko u zwolenników „nauk satanicznych". Przeszło sześćdziesiąt lat po zetknięciu się z tymi pracami dr Israel Regardie pisał w przedmowie do książki Aleister Crowley Über Yoga: "...winniśmy respekt temu ujęciu, które zasługuje na to, by się nim delektować ze względu na jego wnikliwość i ćwiczyć według niego, choćby tylko przez jego nieograniczony racjonalizm. Jeszcze raz muszę powtórzyć, że nie znam żadnego autora nowożytnych czasów, który by podjął ten temat w tak niezwykły sposób". Również astrologia zawdzięcza mu równie oryginalne, jak gruntownie opracowane impulsy, które analogicznie do ukutego przez siebie terminu „Magick" połączył pod pojęciem „Astrologick". Kto się stara pogodzić ze sobą wszystkie obiegowe opinie na temat Aleistera Crowleya, ten odkrywa wiele sprzeczności. A przecież poruszyliśmy tu tylko nieliczne aspekty jego egzotycznej osobowości. Już po nich widać jednak, że nie jest tak łatwo zaklasyfikować posiadaczy ezoterycznej wiedzy i magicznych (właściwiej byłoby chyba powiedzieć paranormalnych) zdolności. Ponieważ „Bestia" rozwijała swoją działalność głównie w naszym stuleciu, można z jej przejawów ułożyć przynajmniej fragmentaryczne puzzle, ukazujące złożony obraz. Wiele elementów robi wrażenie nieładnych, zdeformowanych i zboczonych, inne są dziwne, a niektóre pozwalają przeczuwać Crowleya, który sprzeciwia się swojemu własnemu stereotypowi. Czy stanowią one poszlaki przemawiające na korzyść prowokacyjnego twierdzenia, że w gruncie rzeczy możemy ocenić tylko to, co dla nas jest znane i zrozumiałe? Niewykluczone. W każdym razie jednak potwierdzają znany od dawna fakt, że istoty ludzkie nie są jednowymiarowe - i że osobowość wielowarstwowa prezentuje się na pozór sprzecznie.
Dodaj komentarz