CIEKAWOŚĆ EGZYSTENCJI
Komentarze: 0
Rozpoznaj nietrwałość, cierpienie oraz stan bez ego w najbardziej prozaicznych sytuacjach i bądź ciekaw swoich reakcji. Odkryj sam dla siebie, czym jest spokój. Odkryj prawdę, że u podstaw nasza sytuacja jest pełna radości. Istnieją trzy prawdy, trzy znamiona egzystencji - nietrwałość, cierpienie oraz stan bez ego. Terminy te, choć opisują podstawowe własności egzystencji, budzą lęk. Łatwo nabrać przekonania, że są one czymś złym - to jednak tak, jakby myśleć, że u podstaw naszego istnienia leży jakiś błąd. Okazuje się jednak, że nietrwałością, cierpieniem i stanem bez ego można się cieszyć. Podstawą naszej egzystencji jest bowiem pełnia radości. Nietrwałość jest wartością, którą niesie z sobą rzeczywistość. Tak jak pory roku następują po sobie - zima zamienia się w wiosnę, wiosna w lato, lato w jesień - tak wszystko ulega ciągłym przemianom. Dzień przechodzi w noc, jasność w ciemność - i na odwrót. Nietrwałość jest istotą wszystkich zjawisk. Niemowlęta stają się dziećmi, dzieci nastolatkami, potem dorosłymi, wreszcie starzeją się, aż w końcu umierają. Nietrwałość to spotkania i rozstania. To początek i koniec miłości. Nietrwałość jest gorzko-słodka, jak odnajdywanie po latach fragmentów nowej niegdyś koszuli w narzucie uszytej z kawałków. Nie szanujemy nietrwałości. Nie cieszymy się nią; tak naprawdę staje się ona przyczyną naszej rozpaczy. Jest naszym bólem. Próbujemy się jej oprzeć, wytwarzając przedmioty, które - jak mówimy - będą trwały wiecznie, produkując rzeczy, których nie trzeba prać, prasować. Usilnie zaprzeczając, że wszystko ciągle się zmienia, gubimy, niestety, poczucie świętości życia. Zapominamy, że jesteśmy częścią naturalnego porządku rzeczy. Na nietrwałości zasadza się harmonia. Jeśli nie walczymy z przemijaniem, żyjemy w harmonii z rzeczywistością. Wiele kultur czci ten związek. Istnieją ceremonie, które akcentują wszystkie przemiany w życiu, od narodzin aż do śmierci; osobne rytuały wyznaczają spotkania i rozstania, moment wyruszenia na wojnę, klęskę lub zwycięstwo. My również moglibyśmy doceniać nietrwałość, szanować ją i cieszyć się nią. Ale co z cierpieniem? Dlaczego mielibyśmy cieszyć się cierpieniem? Czy to nie trąci masochizmem? Nasze cierpienie powstaje przede wszystkim z lęku przed nietrwałością. Ból jest głęboko zakorzeniony w jednostronnym, wypaczonym rozumieniu rzeczywistości. Cóż to za pomysł, że możliwe jest odczuwanie przyjemności bez bólu! A jednak to dość powszechny pogląd i przeważnie mu hołdujemy. Przyjemność i ból idą ze sobą w parze, są nierozłączne. I można się nimi cieszyć. Doświadczamy ich codziennie. Narodziny są bolesne i radosne. Śmierć także jest bolesna i radosna. Wszystko. co dobiega końca, jest zarazem początkiem czegoś innego. Ból nie jest karą, a przyjemność nie jest nagrodą. Radość i cierpienie są nierozdzielne. Uciekamy przed nieszczęściem, zamiast przyjrzeć się, jak współgra ono z radością. Nie chodzi o to, aby pielęgnować jedno, a unikać drugiego, lecz by we właściwy sposób odnieść się do sytuacji, w której się akurat znajdujemy. Jeśli istnieje tylko radość, zaraz pojawia się arogancja. Jeśli doświadczamy jedynie cierpienia, tracimy z oczu rozległe horyzonty swojej wizji. Radość podnosi na duchu i uświadamia, jak piękny i ogromny jest świat. Cierpienie z kolei rodzi pokorę. Wspaniałość naszej radości łączy nas ze świętością świata. Ale kiedy sytuacja się zmienia i czujemy się nieszczęśliwi - łagodniejemy. Nasze serce dojrzewa. Cierpienie to grunt, na którym rozwija się zrozumienie dla innych. Można się więc cieszyć zarówno radosną inspiracją jak i nieszczęściem. Możemy być wielcy i zarazem mali. Czy możemy cieszyć się również stanem bez ego? Często myślimy o nim w kontekście wielkiej straty, ale w rzeczywistości stan bez ego, nasz naturalny stan, niesie z sobą wiele korzyści. Jego zaakceptowanie przypomina odzyskanie po latach wzroku lub słuchu. Stan bez ego jest niczym promienie słońca, które rozchodzą się na zewnątrz, choć są niematerialne. Podobnie, kiedy nie jesteśmy zbytnio przejęci sobą, w naturalny sposób promieniuje z nas uważność. Stan bez ego jest tym samym co pierwotna dobroć albo natura buddy - to nasze nieuwarunkowane istnienie. Jest czymś, co zawsze mieliśmy i czego nigdy tak naprawdę nie tracimy. Ego można zdefiniować jako wszystko, co przesłania naszą pierwotną, wrodzoną dobroć. Czym, z perspektywy doświadczenia, jest to, co ego zasłania? To nasze doświadczenie bycia w pełni tu i teraz, które pozwala nawiązać bezpośredni kontakt z istotą naszego przeżycia. Stan bez ego to stan umysłu przepełnionego przeświadczeniem o świętości świata. To nieuwarunkowane dobre samopoczucie oraz nieuwarunkowana radość, obejmujące wszystkie elementy naszego doświadczenia. Jak zatem cieszyć się nietrwałością, cierpieniem oraz stanem bez ego w życiu codziennym? Przede wszystkim, kiedy stykamy się z nietrwałością możemy ją rozpoznać jako nietrwałość. Nie musimy szukać ku temu specjalnych okazji. Ot, kończy ci się atrament w samym środku pisania bardzo ważnego listu - rozpoznaj to jako przejaw nietrwałości stanowiący część całego cyklu egzystencji. Kiedy ktoś się rodzi, rozpoznaj to jako przejaw nietrwałości. Kiedy ktoś umiera, rozpoznaj to jako przejaw nietrwałości. Kiedy ukradną ci samochód, rozpoznaj to jako przejaw nietrwałości. Kiedy się zakochasz, rozpoznaj to jako przejaw nietrwałości i pozwól, by w ten sposób to radosne doświadczenie nabrało większej wartości. Kiedy związek dobiega końca, rozpoznaj to jako przejaw nietrwałości. Istnieją niezliczone przykłady nietrwałości w naszym codziennym życiu, od momentu, kiedy się budzimy, do chwili, gdy zasypiamy, a nawet podczas snu. Minuta po minucie. Rozpoznawanie nietrwałości to praktyka, która może trwać przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Gdy już rozpoznamy nietrwałość, spróbujmy uświadomić sobie, jak na nią reagujemy. Obudźmy w sobie ciekawość. Zwykle na to, co nas spotyka, reagujemy w utarty sposób. Rozgoryczeniem albo poczuciem szczęścia, zachwytem lub rozczarowaniem. Nie ma w tym ani polotu, ani poczucia humoru. Zatem gdy w wydarzeniach wokół nas rozpoznamy nietrwałość, przyjrzyjmy się swoim reakcjom. To właśnie nazywa się uważnością, przytomnością, ciekawością lub dociekliwością. Niezależnie od tego, jak ją nazwiemy, to bardzo pomocna praktyka. Polega na dokładnym poznawaniu samego siebie. Gdy w naszym życiu pojawia się cierpienie, możemy je rozpoznać jako cierpienie. Kiedy nie dostajemy tego, czego chcemy, lub kiedy dostajemy to, czego nie chcemy, kiedy chorujemy, kiedy się starzejemy, kiedy umieramy - w każdej z tych sytuacji możemy rozpoznać cierpienie. Jeśli damy wówczas upust swojej ciekawości, możemy zauważyć własne reakcje i być ich świadomi. Na ogół albo jesteśmy rozgoryczeni i czujemy się oszukani, albo jesteśmy szczęśliwi i poprzestajemy na odczuwaniu błogostanu. Zawsze jednak jest to reakcja nawykowa. Tymczasem moglibyśmy zobaczyć, jak pojawia się kolejny impuls i jak w tym momencie dajemy mu się porwać. Co zresztą samo w sobie nie jest ani dobre, ani złe. Tak się po prostu dzieje, gdy nawykowo reagujemy na przyjemność i ból naszej egzystencji. Możemy to teraz zobaczyć, nie próbując tego wartościować. Kiedy pojawia się stan bez ego, rozpoznajemy go jako stan bez ego - może to być spontaniczne odczucie mijającej chwili, czysta percepcja zapachu, obrazu lub dźwięku, poczucie otwarcia na emocje lub myśli. Rozpoznajemy go, zamiast zamykać się w ciasnych granicach samego siebie. Kiedy dostrzegamy w swoim życiu przestronność, kiedy wykorzystujemy chwilę przerwy w nieustannym dialogu z samym sobą - nagle zauważamy to, co znajduje się tuż przed naszym nosem, jasnym i świeżym spojrzeniem ogarniamy rzeczywistość, nie zmieniając jej ani nie poprawiając. Wszystko to możemy rozpoznać jako stan bez ego. To nie musi być nic wielkiego. Stan bez ego jest zawsze dostępny jako świeżość, otwartość; prosta przyjemność zmysłowych percepcji. Ciekawe, że doświadczamy go również wtedy, gdy nie wiemy, co się dzieje, gdy tracimy punkt odniesienia, gdy jesteśmy w szoku, a nasz umysł "zatrzymuje się". Zobaczmy, jak wówczas reagujemy. Czasami stajemy się bardziej otwarci; czasem szybko się zamykamy. Zauważamy jednak swoje reakcje, jesteśmy świadomi i ciekawi ich oraz tego, co się dalej wydarzy. Często stan pokoju jest uważany za czwartą prawdę, czwarte znamię naszej egzystencji. Nie chodzi tu o pokój rozumiany jako przeciwieństwo wojny. To raczej dobre samopoczucie, które pojawia się, kiedy potrafimy dostrzec, że nieskończone pary przeciwieństw wzajemnie się uzupełniają. Jeśli istnieje piękno, musi też być brzydota. Jeśli istnieje dobro, to w opozycji wobec zła. Jeśli istnieje mądrość, nie można jej oddzielać od głupoty. To stara prawda, którą mężczyźni i kobiety, ludzie tacy jak my, odkrywali przez bardzo długi czas. Pielęgnując ciekawość, chwila po chwili, możemy zwyczajnie odkryć, że z dnia na dzień zrodził się w nas pokój. Więc nie traktuj niczego, jakby było z góry ustalone i oczywiste, nie wierz we wszystko, co słyszysz. Bez cynizmu i bez naiwności szukaj żywych właściwości dharmy. Rozpoznaj nietrwałość, cierpienie oraz stan bez ego w najbardziej prozaicznych sytuacjach i bądź ciekaw swoich reakcji. Odkryj sam dla siebie, czym jest spokój. Odkryj prawdę, że u podstaw nasza sytuacja jest pełna radości.
Dodaj komentarz