wrz 20 2008

NEGATYWNE UCZUCIA WOBEC INNYCH


Komentarze: 0

 

 

Podczas jednej z moich konferencji ktoś podzielił się następującym przeżyciem:

- Chciałem opowiedzieć wam coś wspaniałego, co autentycznie mi się przydarzyło. Poszedłem do kina i

wkrótce po tym pracowałem nad ważnym dla mnie problemem. Miałem kłopoty z trzema osobami w moim życiu.

Powiedziałem więc sobie: "Dobrze, zrobię tak, jak to widziałem na filmie, wyjdę poza siebie". W ciągu kilku godzin

uzyskałem dobry kontakt ze swymi uczuciami, z tymi negatywnymi uczuciami wobec wspomnianych osób.

"Naprawdę nienawidzę tych ludzi" - stwierdziłem. "Jezu, jak możesz mi pomóc?" Chwilę później rozpłakałem się,

gdy zdałem sobie sprawę, że Jezus umarł również za tych ludzi i że nie są oni winni tego, jakimi są. Tego

popołudnia musiałem iść do biura i rozmawiać z nimi. Opowiedziałem im o swoich problemach, a oni zgodzili się ze

mną. Nie doprowadzali mnie już do szaleństwa i nie czułem wobec nich nienawiści. Ilekroć żywisz wobec kogoś

negatywne uczucia, żyjesz iluzją, coś jest z tobą nie tak. Nie widzisz tego, co rzeczywiste, coś wewnątrz ciebie

musi ulec zmianie. Co jednak zazwyczaj robimy, kiedy te negatywne uczucia nas ogarniają? - "On jest winny, ona

jest winna. Oni powinni się zmienić". Nie! Świat jest w porządku. To z tobą nie jest w porządku. Tym, który ma się

zmienić, jesteś ty.

Ktoś z was opowiadał o pracy. Podczas zebrania pracowników pewien człowiek powiedział:

- Jedzenie tutaj śmierdzi - a dietetyczka omal nie wyleciała ze złości w powietrze. Identyfikowała się z

jedzeniem. Tak, jakby mówiła: "Każdy, kto atakuje pożywienie, atakuje mnie. Czuję się zagrożona!" Ale "ja" nigdy

nie jest zagrożone, to tylko jego "mnie" zostało zagrożone.

Załóżmy jednak, że jesteś świadkiem wciąż powtarzającej się niesprawiedliwości; czegoś, co jest w oczywisty i

obiektywny sposób złe. Czy nie byłoby słuszną rzeczą powiedzieć, że nie powinno to mieć miejsca? Czy nie

należałoby się w jakiś sposób zaangażować w skorygowanie sytuacji, która jest zła? Ktoś rani dziecko, jesteś

świadkiem ewidentnego zła. Co w takich sytuacjach robić? Mam nadzieję, że nie zakładaliście, iż powiem: nie

powinniście nic robić. Powiedziałem tylko, że jeśli nie będzie w was negatywnych emocji, będziecie znacznie

bardziej efektywni. Kiedy w grę wchodzi negatywne uczucie, jesteście ślepi. Na scenę wkracza "mnie" i wszystko

idzie na opak. Tam, gdzie borykaliśmy się z jednym problemem, teraz mamy dwa. Wiele osób błędnie przyjmuje,

że nie mieć negatywnych emocji, takich jak złość, resentyment, nienawiść oznacza nierobienie niczego w danej

sytuacji. Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie jesteś pod wpływem emocji, ale szybko przechodzisz do działania. Stajesz

się bardzo wyczulony na ludzi i sprawy dookoła ciebie. To, co zabija wrażliwość, to właśnie tak zwana

"uwarunkowana jaźń". Ma to miejsce wtedy, kiedy tak bardzo identyfikujesz się z "mnie", że jest tego "mnie" zbyt

wiele, byś mógł widzieć sprawy obiektywnie, na chłodno. To bardzo ważne, aby przystępując do działania widzieć

wszystko z pewnym dystansem. A negatywne emocje taki dystans uniemożliwiają. Czy wobec tego istnieje taki

rodzaj pasji, która motywuje nas czy też aktywizuje naszą energię do walki z jakimś obiektywnym złem?

Czymkolwiek by nie była, nie jest to reakcja, ale działanie.

Niektórzy z was zastanawiają się zapewne, czy istnieje jakiś przejściowy obszar, nim coś stanie się częścią

mnie, nim dojdzie do identyfikacji. Powiedzmy, że umiera przyjaciel. Jest rzeczą ludzką i słuszną, że odczuwamy

smutek. Ale jaka to jest reakcja? Litujesz się nad sobą? Co właściwie opłakujesz? Pomyśl o tym. To, co powiem,

zabrzmi okropnie, ale jak już powiedziałem - przychodzę z innego świata. Reagujesz na tę śmierć jak na osobista

stratę, prawda? Opłakujesz swoje "mnie" i innych ludzi, którym przyjaciel mógł przynieść radość. Ale to oznacza,

że przykro ci z powodu innych ludzi, którym jest przykro z własnego powodu. Gdyby nie było im przykro z własnego

powodu, to z jakiego? Nigdy nie czujemy żalu z powodu utraty czegoś, czego prawo do wolności uznaliśmy, czego

nigdy nie usiłowaliśmy posiąść. Smutek jest oznaką tego, że uzależniłem swoje szczęście od jakiejś rzeczy lub

osoby, przynajmniej w pewnym zakresie. Do tego stopnia przyzwyczailiśmy się do tego, że kiedy słyszymy coś

przeciwnego, to takie stwierdzenie brzmi dla nas nieludzko.

hjdbienek : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz