Palenie papierosów, alkohol i środki uzależniające...
Komentarze: 0
Gdyby społeczeństwo odrzuciło papierosy, alkohol iśrodki „rekreacyjne" szpitale mielibyśmy prawie puste. Znaczny procent pacjentów trafia do szpitala z powodu choroby, której początków bądź pogorszenia można doszukać się właśnie w paleniu tytoniu, piciu alkoholu, nałogowym zażywaniu marihuany lub silniejszych narkotyków, a czasami w połączeniu ich wszystkich. Pokrótce omówię niebezpieczeństwo, jakie to stwarza dla zdrowia. Wszyscy wiemy doskonale, że palenie, picie oraz narkomania i lekomania mają bardzo niewielkie poparcie w społeczeństwie. Ostrzeżenia, dobre chęci, a nawet kampanie uświadamiające nie na wiele się jednak tutaj przydają. Powstaje więc ważne pytanie - na czym to faktycznie polega, co zrobić, żeby pozbyć się tych wyraźnie groźnych nałogów. Palenie papierosów Ponad 70 min Amerykanów pali, ponieważ się przyzwyczaili do nikotyny - wielu lekarzy powiedziałoby, że się od niej uzależnili. Nikotyna jest trucizną, do której organizm może się przyzwyczaić, podobnie jak przyzwyczaja się do alkoholu. Gdy raz organizm przezwycięży początkowy wstręt do nikotyny, „przyjemne" skutki palenia podtrzymują nawyk. Te przyjemności tkwią w dużym stopniu w psychice - palacz traktuje papierosy jako środek pobudzający lub odprężający, zależnie od swej potrzeby psychicznej. Palenie niewątpliwie bardzo przyczynia się do powstawania chorób serca i nowotworów, naszych dwóch głównych zabójców. Choroba wieńcowa serca jest pięćdziesięciokrotnie częstsza u palaczy niż u niepalących. W porównaniu z niepalącymi, osoby wypalające jedną paczkę papierosów dziennie, osiem razy częściej mogą zachorować na raka płuc. Prawdopodobieństwo to wzrasta osiemnastokrotnie, jeśli wypala się od jednej do dwóch paczek dziennie i dwudziestojednokrotnie, gdy wypala się ponad dwie paczki dziennie. Aktualny wskaźnik śmiertelności, w porównaniu z niepalącymi, jest wśród palaczy 70% wyższy w przypadku choroby wieńcowej serca, 500% wyższy w przypadku zapalenia oskrzeli i raka oraz 1000% wyższy w przypadku raka płuc. U palaczy istnieje znacznie większe prawdopodobieństwo wystąpienia różnych innych chorób, między innymi rozedmy płuc, wrzodów, nowotworów ust, przełyku, żołądka i pęcherza moczowego. Tak zwane papierosy o niskiej zawartości substancji smolistych często zawierają większe ilości innych toksyn, a papierosy o niskiej zawartości nikotyny skłaniają palacza do częstszego palenia. Nie ulega wątpliwości, iż palenie jest rodzajem choroby i wymaga natychmiastowej uwagi lekarzy. Opracowano wiele programów, aby pomóc ludziom rzucić palenie i prawie wszystkie mogą być skuteczne. Programy grupowe, sponsorowane przez American Cancer Society OSmerykańskie Stowarzyszenie do Walki z Rakiem) oraz przez szpitale, okazały się bardzo skuteczne. W grupach tych otrzymuje się życzliwą zachętę innych palaczy usiłujących zerwać z nałogiem, co jest bardzo pomocne w czasie zwalczania przedłużających się objawów prawdziwego uzależnienia nikotynowego. Badania wykazały, że nie ma jakiejś jednej skutecznej metody. Osoby, którym udało się rzucić palenie, zwykle próbowały to robić kilkakrotnie, stosując różne metody, aż do całkowitego uwolnienia się od nałogu. Jestem przekonany, iż palenie kończy się wraz z pojedynczą "mutacją" w mózgu nasuwającą myśl, „Nie mam już na to więcej ochoty". Jednocześnie intuicyjnie palacz uświadamia sobie „Mogę rzucić palenie, łatwo sobie z tym poradzę". Innymi słowy, to nie leczenie zadziałało, a raczej dopiero co powstałe przekonanie, że to właściwie nie jest trudne. Jeżeli pozwoli się mu dotrzeć do psychiki, wtedy już każde leczenie będzie skuteczne, w tym również zwyczajne zaprzestanie palenia. W rzeczywistości lekarze przyczyniają się do tego, że pacjentom trudno jest zerwać z nałogiem; utrwalają myśl, jak ciężka to sprawa, a na poparcie tego dają szczegółowy opis głodu nikotynowego. Pozwalają niewłaściwej postawie, nieprawidłowemu widzeniu rzeczywistości zakorzenić się w umysłach swych pacjentów. Sądzę, iż pomaga to zrozumieć, dlaczego ludzie robią sobie krzywdę i palą, mimo, że są świadomi grożącego im niebezpieczeństwa. Chęć rzucenia nałogu przychodzi wtedy, gdy pojęcie niebezpieczeństwa nie jest obecne.
Dodaj komentarz