POŻEGNANIE NA STAROŚĆ
Komentarze: 0
1) Kiedy się ma 66 lat, pożegnania nabierają szczególnej jakości. Niektóre pożegnania kładą czemuś kres i dzięki temu czynią nowe możliwym. Na starość pożegnania mają w sobie coś ostatecznego. Stoją w cieniu zbliżającej się nocy. Czynią człowieka samotnym i sprawiają mu ból. Na takie pożegnanie nadszedł czas dla Ciebie. Przede wszystkim pożegnaj się z żoną, a dopiero później ze swoją obecną, młodszą kobietą. Kto się otwiera na ból rozstania, będzie wolny od zarzutów, wątpliwości i winy. Na starość takie pożegnanie jest też pojednaniem z końcem. Wtedy dopiero to, co zostaje, zjawia się w świetle wieczornego słońca w szczególnym blasku. 2) Wydaje mi się, że przyszła pora pożegnania. Po pierwsze - z przeszłością. Kto od pewnego wieku szuka wciąż rozwiązania w przeszłości, traci czas, który mu jeszcze pozostał. Po drugie nie ominie Pana chyba pożegnanie ze szkołą, która stała się Pańskim dziełem. W przeciwnym razie będzie się Pan żywił raczej nadzieją niż tym, co Pana napełnia. Po trzecie - pożegnanie z żoną. Mam na myśli wewnętrzną rezygnację, antycypowane umieranie. Wtedy, być może, na innej płaszczyźnie stanie się możliwa wspólnota, w którą jednak wpisana jest samotność. Psychoterapia odwróciłaby tylko uwagę. Dlatego ociągam się również ze złożeniem Panu konkretnej propozycji.
Dodaj komentarz