kwi 04 2009

Tarot - karty losu


Komentarze: 0

Co mógłby oznaczać następujący obraz: Człowiek wisi na szubienicy, przywiązany za nogę do jej poprzecznej belki. Druga noga jest zgięta, a jej łydka krzyżuje się pod kątem prostym z udem nogi wyprostowanej. Przypomina to postawę tancerza wykonującego pełen gracji piruet, tylko że ta scena nie przedstawia tańca, ale akt okrucieństwa. Mimo to na twarzy wiszącego maluje się spokój, nie widać na niej bólu. Zwróconą w dół głowę otacza złocista poświata. Czy te sprzeczne elementy można połączyć w jakąś sensowną całość? Pytanie to zadaje Colin Wilson w swoim sztandarowym dziele The Decult. Uznał tam spekulacje nad dwojaką czy też wieloraką naturą karty „Wisielec" za odpowiednie wprowadzenie do tarota, którego powstanie, co dziwne, nie jest tematem żadnej legendy (w przeciwieństwie do niemal wszystkich innych systemów wróżb i mądrości). W celu lepszego przedstawienia problematyki Wilson wylicza obiegowe interpretacje „Wisielca": T. S. Eliot w Ziemi jałowej dostrzega paralelę między tym motywem tarota a powieszonym bóstwem z The golden Bough Frazera. Wilson się z tym nie zgadza, ponieważ bóstw z mitologii nie wieszano głową na dół. Nie trafia mu do przekonania również teoria Basila Rakocziego przedstawiona w jego książce Fortune Telling, jakoby „Wisielec" miał być nowicjuszem w określonym stadium inicjacji. Podobnie Wilson odrzuca interpretację Roberta Gravesa, że „Wisielec" reprezentuje siódmą literę 22-literowego celtyckiego pisma ogamicznego, a mianowicie „D" (Duir), co oznacza drzwi. Ponieważ w wielu językach europejskich słowo „dąb" oznacza również „drzwi", Robert Graves sądzi, że analogia ta ma znaczenie. Colin Wilson jest przeciwnego zdania. Wprawdzie w niektórych wersjach szubienica całkiem przypomina drzwi, ale nie wyjaśniona pozostaje pozycja przedstawionej osoby. Wyczerpującej odpowiedzi nie zawierają również ani wiersze Uspieńskiego o „Wisielcu" zamieszczone w jego dziele "A New Model of the Universe" , ani zawiłe wywody okultysty Eliphasa Leviego (Alphonse-Louis Constant 1810 - 1875). Levi podzielił swoje ważne dzieło "Dogma and Ritual of High Magic" na 22 rozdziały odpowiednio do 22 kart atutowych w tarocie. W rozdziale dwunastym („Wisielec" jest dwunastą kartą) Levi opisuje ten obraz jako symbol Prometeusza, którego stopy szybują w niebie, gdy głowa tylko dotyka ziemi – „swobodny ofiarny adept, zagrożony śmiercią głosiciel objawień" . Jednak ani nogi „Wisielca" nie znajdują się w niebiańskich regionach, ani przy najlepszej woli nie można powiedzieć, że głową dotyka ziemi. Choć nie wolno odmawiać Eliphasowi Leviemu istotnej roli w obrębie wiedzy ezoterycznej - jest on jednym z najsłynniejszych i najbardziej uczonych okultystów Francji, a spod jego pióra wyszło przeszło 200 dzieł - to i on nie był wolny od przeinaczania faktów, które mogłyby zburzyć jego teorie. Twierdził na przykład, jakoby o tarocie pisali opat Trithemius, humanista z XVI w., i Knorr von Rosenroth, siedemnastowieczny kabalista, co nie odpowiada prawdzie. Mimo to Levi miał niejedno do powiedzenia na temat tarota, wywarł także wpływ na jego kształt. Pisma Leviego o symbolice kart tarota są dziś w obiegu równie jak zaprojektowany przezeń motyw czternastej karty większych arkanów -Powściągliwość. Inspirował on licznych okultystów do projektowania własnych kart, jak np. McGregora Mathersa, współtwórcę Złotego Świtu, czy nowoczesną projektantkę tarota Mirandę Payne. Nauki Leviego - przede wszystkim jego trzy fundamentalne dogmaty - zapładniały całe pokolenia ezoteryków. Nawet takie sławy jak Madame Bławatska albo Aleister Crowley nie stroiły się w cudze piórka i przyznawały Leviemu autorstwo różnych teorii, rozwiniętych przez nich samych. Crowley - radykalny jak zawsze - twierdził nawet, że jest reinkarnacją Leviego i jego okultystycznym spadkobiercą, urodził się wszak w roku śmierci Leviego. Bezsporne jest w każdym razie to, że ważnym wkładem w dzieło okultyzmu było odkrycie przez Leviego korelacji między dwudziestoma dwiema kartami większych arkanów a kabalistycznym Drzewem Życia. Choć tarotowi daleko do spirytualnej nadbudowy, jaką ma I-Cing, to nawet zaprzysięgli sceptycy nie śmią go lekceważyć jako „staromodnej gry w karty" (jeśli nawet jest on historycznym protoplastą naszych dzisiejszych kart do gry). Już w przepowiedniach Ezechiela i w Objawieniu można odkryć symbole i liczby tarota. Są one jedną z podstaw ustnej nauki magii. Pierwszą jasną pisemną wzmiankę zawierają zapiski z lat 1377-1379. Od stuleci tarot dziwnie oddziałuje na ludzi. Osoby, które stykają się z nim po raz pierwszy albo kupują talię kart „ot tak sobie", odczuwają niepokój i zmieszanie przy pierwszym rozłożeniu kart przed sobą. Różnorodność, dynamika i agresywność obrazów i symboli, które widzi ktoś nie przygotowany, bywają bulwersujące. Już tylko ten efekt rodzi bez wątpienia wiele zastrzeżeń wobec tej gry, która jest czymś więcej niż tylko grą. Psycholog i pisarz z Monachium, Jurgen vom Scheidt, stosuje między innymi także tarota w swojej praktyce terapeutycznej, która oprócz klasycznej psychologii obejmuje także praktyki ezoteryczne. Są one jego zdaniem równie przydatnymi środkami uzyskania dostępu do nieświadomości jak hipnoza albo stworzona około 1900 r. przez Zygmunta Freuda metoda wolnych skojarzeń, która miała zapoczątkować nową erę. Amerykański pisarz science fiction Piers Anthony (ur. 1934) był tak zafascynowany tarotem, że poświęcił tej grze cały cykl powieściowy, którego akcja rozgrywa się na planecie Tarot. Narodziła się tam nowa religia, której szczególną cechą była możliwość udowodnienia istnienia „boga Tarota" (taki też tytuł nosi tom pierwszy). Na planecie Tarot, jak się zdaje, manifestuje się coś boskiego, co wywołały symbole kart tarota. Brat Paweł, młody mnich z Ziemi, musi stawić czoło wizjom i zjawom, aby zgłębić istotę tego misterium. Posługuje się on fikcyjnym „Tarotem Animacji", składającym się z trzydziestu „atutów". Przypominają one z grubsza 22 atuty konwencjonalnego tarota wraz z pięcioma różnie interpretowanymi kolorami (dodatkowy kolor to Aura). Piers Anthony włączył tematykę trylogii o tarocie także do swojego obszernego cyklu Sfery. Pisze on na ten temat w aneksie do I tomu powieści Tarot: „Zgodnie z wizją przyszłości brata Pawła ta gra w karty (Tarot Animacji) zostanie, być może, wydana zarówno w wersji klasycznej opracowanej przez waldensów, jak w wersji kosmicznej (tzw. Cluster), przy zastosowaniu w pierwszym przypadku obrazów średniowiecznych, a w drugim obrazów stworzonych przez miriady kultur gromady galaktyk A.D.4500..." Oczywiście, czas pokaże, czy dwa i pół tysiąca lat po nas tarot faktycznie zacznie zwycięski pochód przez galaktyczne królestwo. Ta dygresja w dziedzinę literatury fantastycznej miała na celu zilustrowanie, do jakiego stopnia tarot zakorzenił się i tam także, gdzie nikt by się tego nie spodziewał. Obecnie istnieje prawie 2000 książek na temat tarota i około 300 różnych rozkładów, nie licząc instrukcji na taśmie magnetofonowej i wideo. Jest to góra, którą nawet zdeklarowani specjaliści mogą zdobyć tylko z trudem i po wielu latach drobiazgowej pracy. Nie musimy podejmować tego wyzwania. Kto chce zacząć praktykować tarota, ten może szybko zdobyć wstępne rozeznanie, a następnie wybrać taki system i rozkład, który mu osobiście odpowiada. Łatwo jest znaleźć poradę i informację; powiemy tylko, w charakterze niewiążącej wskazówki, że pochodząca z 1910 r. talia Rider-Waite'a należy do najbardziej popularnych. Niech każdy jednak wybiera według własnego gustu. Ten aspekt zachowuje decydujące znaczenie dla wszystkich praktyk ezoterycznych. Jedynie wtedy, gdy nasz duch, czy raczej nasza nieświadomość doskonale harmonizuje z metodą albo środkiem pomocniczym - czy to będzie wahadełko, tarot czy cokolwiek innego -otworzą się furtki postrzegania pozazmysłowego (ezoterycznego). Jeśli więc tarot nam odpowiada, to podsuwa nam w odpowiedzi na nasze pytania obrazy (symbole), na które reagujemy intuicyjnie. Jest to w fazie początkowej bez wątpienia proces psychologiczny na płaszczyźnie archetypów Junga, który w trudnym do ścisłego ustalenia momencie zyskuje komponentę paranormalną. Rodzi się rezonans z wiedzą kosmiczną, zaczyna się dialog z wszechświatem. Należy zakładać, że w zasadniczych zarysach jest to ten sam proces, co choćby w przypadku horoskopu, posługiwania się I-Cing itd.: „Częstotliwość rezonansowa" pytania wchodzi w interakcję z rezonansem odpowiedzi. Co prawda takie zaczerpnięte z terminologii fizycznej sformułowania mogą tylko bardzo nieprecyzyjnie opisać prawdziwą naturę fenomenów ezoterycznych, o ile w ogóle to jest możliwe. Choć zasady rządzące tymi procesami możemy w najlepszym razie przeczuwać, to jednak wiemy, jak można je uruchomić.

hjdbienek : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz