paź 05 2008

UTRATA KONTROLI


Komentarze: 0

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

li  Jeśli chcecie zrozumieć, czym jest kontrola, wyobraźcie sobie małe dziecko, które nauczono zażywać narkotyki.

 

 

 

W miarę jak narkotyk przenika ciało dziecka, uzależnia się ono od niego. Całym sobą domaga się narkotyku. Brak

narkotyku staje się wielkim udręczeniem. Śmierć wydaje się czymś lepszym. Pamiętajcie o tym obrazie - ciało

uzależnione od narkotyku. Dokładnie to właśnie uczyniło z was społeczeństwo, kiedy przyszliście na świat. Nie

pozwolono wam cieszyć się konkretnym, wartościowym pożywieniem życia, jakim są: praca, zabawa, radość,

śmiech, towarzystwo, przyjemności zmysłowe i umysłowe. Podano wam narkotyk, w którym zasmakowaliście.

Narkotyk zwany: aprobatą, uznaniem, szacunkiem.

Chcę tu zacytować wielkiego pisarza A. S. Neilla. Jest on autorem "Summerhill". Neill twierdzi, że chore dziecko

poznać można po tym, że zawsze krąży wokół rodziców, a także po tym, że zainteresowane jest innymi osobami.

Kiedy dziecko pewne jest miłości matki, zapomina o matce, wychodzi na zewnątrz i bada świat. Jest ciekawe.

Szuka żaby i pakuje ją do buzi lub też wyczynia temu podobne rzeczy. Jeśli dziecko krąży wokół matki, jest to zły

znak, nie czuje się bezpiecznie. Być może matka próbuje pozbawić go miłości, nie dać mu tyle wolności i wsparcia,

ile ono potrzebuje. Być może na wiele subtelnych sposobów grozi, że go opuści.

A więc pozwolono nam zasmakować wielu rozmaitych narkotyków: aprobaty, szacunku, sukcesu, bycia na

samym szczycie, prestiżu, umieszczenia nazwiska w gazecie, potęgi, bycia szefem. Nauczono nas cenić sobie rolę

kapitana zespołu, dyrygenta orkiestry itp. Kiedyśmy się już w tych narkotykach rozsmakowali, staliśmy się

uzależnieni i zaczęliśmy się bać, że je utracimy. Przypomnijmy sobie poczucie braku kontroli, przerażenie na myśl

o niepowodzeniu, popełnieniu błędu, o perspektywie krytyki. Staliśmy się tchórzliwie zależni od innych i straciliśmy

wolność. Teraz inni ludzie posiadają moc uszczęśliwiania lub unieszczęśliwiania nas. Pragniesz tych narkotyków,

ale nienawidzisz cierpienia, jakie się z nimi wiąże, czujesz się całkowicie bezradny. Nie ma minuty, żebyś -

świadomie czy też nieświadomie - nie dostrajał się do reakcji innych, maszerując w rytm ich bębnów. Dobra

definicja osoby przebudzonej: jest to osoba, która nie maszeruje w rytm bębnów społeczeństwa; osoba, która

tańczy taniec wydobywający się z jej wnętrza. Kiedy nie uzyskasz aprobaty i jesteś ignorowany, doświadczasz

samotności tak nieznośnej, że czołgasz się do ludzi i żebrzesz o przynoszący ulgę narkotyk zwany wsparciem,

dodawaniem otuchy, odwagi. Życie z ludźmi w takim stanie wymaga nigdy nie kończącego się napięcia. "Piekło to

inni" - powiedział Sartre. I jakie to jest prawdziwe.

Trwając w takim stanie zależności, trzeba być zawsze w pełnej gotowości, nigdy nie wolno pozwolić sobie na

luz. Trzeba żyć tak, by zaspokoić oczekiwania. Być z ludźmi oznacza życie w napięciu. Być bez nich oznacza

udrękę samotności, ponieważ brakuje ci ich. Utraciłeś zdolność widzenia ich takimi, jakimi są w rzeczywistości i

adekwatnego reagowania na ich ruchy, gdyż twoja percepcja przyćmiona jest potrzebą uzyskania narkotyku.

Widzisz ich o tyle, o ile dają ci nadzieję otrzymania narkotyku lub stanowią groźbę jego utraty. Zawsze, świadomie

czy nieświadomie, w taki właśnie sposób patrzysz na ludzi. Czy dostanę od nich to, czego chcę, czy też nie?

A jeśli nie mogą oni dostarczyć narkotyku, przestają mnie interesować. Zabrzmi to strasznie, ale nie wiem, czy

jest tu choć jedna osoba, do której to się nie odnosi.

 

 

hjdbienek : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz