WIEDZA
Komentarze: 0
Czekaliśmy na pociąg; było późno. Dworzec kolejowy był brudny, zatłoczony i hałaśliwy, a powietrze duszne i ciężkie. Duży tłum oczekiwał na pociąg jak my; dzieci krzyczały, opodal matka karmiła niemowlę, sprzedawcy głośno zachwalali swój towar, roznoszono kawę i herbatę, było rojno i gwarno. Chodziliśmy tam i z powrotem po peronie obserwując ruch otaczającego nas życia. Wtem zbliżył się do nas jakiś człowiek i łamaną angielszczyzną począł mówić; wyjaśniał iż bacznie się nam przyglądał i poczuł jakiś wewnętrzny nakaz przemówienia do nas. Mówił z dużym wzruszeniem; przyrzekał iż będzie odtąd prowadził życie uczciwe i czyste, że od tej chwili nie będzie palił; dodał iż nie posiada wykształcenia, jest tylko chłopcem od rikszy. Miał dużo siły w wyrazie oczu i miły uśmiech. Wkrótce nadszedł pociąg. W wagonie przedstawił się nam jakiś pan; był to znany uczony, władał kilkoma językami, posługując się każdym swobodnie. Był podeszły w latach, dostatni, dumny ze twego wykształcenia i pełen ambicji. Mówił dużo o medytacji, ale miało się wrażenie że nie opiera się na własnym doświadczeniu. Jego bóg był bogiem książkowym. A jego stosunek do życia był tradycyjny i prawowierny; wierzył w celowość wcześnie układanych małżeństw i był zwolennikiem surowych reguł postępowania. Był przekonany o wyższości swej klasy, uważał również iż są duże różnice w umysłowych zdolnościach różnych kast. Zdradzał dziwną próżność - dumę z wiedzy i stanowiska. Słońce zachodziło. Pociąg biegł przez malowniczą okolicę. Stada powracały z pastwisk, wzbijając tumany złotawego pyłu. Znad horyzontu podnosiły się wielkie czarne chmury, raz po raz dawał się słyszeć daleki grzmot. Jakże radośnie śmiała się zieleń pól, jak miło wyglądała wioska tuląca się do stóp góry! Zapadał zmierzch. Dostrzegliśmy dużego jelenia pasącego się spokojnie na łące, nawet nie podniósł głowy, by spojrzeć na przelatujący pociąg. Wiedza jest błyskiem światła na wąskim odcinku pomiędzy ogromem ciemni nieznanego; ale nie jest w stanie ponad ten mrok się wznieść, ani weń przeniknąć. Wiedza jest nieodzowna dla techniki, jak węgiel dla lokomotywy, ale nie może nigdy sięgnąć w nieznane. Niewiadome nie daje się włączyć w kręg znanego. Trzeba odsunąć wszystko co się wie, aby niewiadome mogło się objawić. Ale jakież to trudne! Całą istotą tkwimy w przeszłości, myśl nasza wysnuwa się z tego co minęło. Przeszłość to znane, a reakcja przeszłości rzuca zawsze cień na to, co jest teraz, co znane nie jest. To nie przeszłość jest nieznana, a teraźniejszość. Przyszłość jest jeno przedłużeniem przeszłości torującym sobie drogę w jutro poprzez nieznana teraźniejszość. Ów odstęp, ów interwał pomiędzy przeszłością a przyszłością wypełniają raz po raz świetlne błyski wiedzy, przysłaniając próżnię teraźniejszości; ale właśnie w tej próżni ukrywa się cud życia. Namiętne oddawanie się wiedzy, podobnie jak każdy nałóg, może być ucieczką od lęku przed pustką, zawodem, osamotnieniem, od lęku że jesteśmy "niczym". Wiedza jest jakby cienką świetlną zasłonką na powierzchni niezgłębionego mroku, w który myśl nie jest w stanie przeniknąć. Człowiek w lęku przed tym niewiadomym uchodzi w teorie, nadzieje, wiedzę, wyobraźnię, i ta wiedza staje się przeszkodą w wejściu i rozumieniu nieznanego Odrzucić wiedzę to dopuścić lęk; a nie polegać na intelekcie - jedynym narzędziu postrzegania jakie posiadamy - to stać się otwartym i bezbronnym wobec smutków jak i radości życia. Ale nie łatwo jest odrzucić wszystko co wiemy. Być ciemnym i niewykształconym nie znaczy to jeszcze być wolnym od gromadzonej wiedzy. Właściwą ciemnotą - niewiedzą - jest brak czujnej samoświadomości (selfawareness); a wiedza jest niewiedzą gdy nie rozumiemy dróg i reagowań naszego "ja". Zrozumienie siebie jest jednocześnie uwolnieniem się od wiedzy. Można się od niej uwolnić gdy zgłębimy pobudki naszych pożądań i cały proces zdobywania i gromadzenia. Ustawiczna chęć zbierania, śpichlerzowania wynika z pragnienia bezpieczeństwa i pewności. Szukamy zabezpieczenia się w posiadaniu, w potępianiu lub usprawiedliwianiu, a z tego rodzi się strach, który uniemożliwia wszelki bezpośredni kontakt z życiem. Tam gdzie ten kontakt jest żywy i staje się jednoczeniem się, gromadzenie traci swój sens. Wszelkie gromadzenie jest procesem samoobrony, który nas oddziela od życia, a wiedza ten proces wzmaga. Cześć dla wiedzy jest rodzajem bałwochwalstwa. Nie usuwa ona tarć, konfliktów i nędzy naszego istnienia. Płaszcz wiedzy ukrywa wzrastające wokół rozterki i cierpienia, ale nigdy nie może nas od nich uwolnić. Procesy myślowe nie prowadzą do Prawdy, ani do szczęścia które ona daje. Być pewnym swej wiedzy to odwracać się od niewiadomego.
Dodaj komentarz