paź 27 2008

WRAŻLIWOŚĆ


Komentarze: 1

Był to piękny ogród, o szerokich trawnikach i wiekowych, cienistych drzewach; dom był przestronny i pełen powietrza, o dużych pokojach w harmonijnych proporcjach. Drzewa dawały schronienie wiewiórkom i czeredom ptaków, a do wodotrysku przylatywały różne -duże i małe, czasem pokazywały się nawet orły, ale przeważnie odwiedzały go wrony, wróble i hałaśliwe papużki. Dom i ogród były odosobnione i zaciszne; zamykał je wysoki biały mur; jakże miło było wewnątrz tego ogrodu! Nie dochodził tu z poza bramy hałas gościńca, ani odgłosy pobliskiej wioski, która rozciągała się opodal, na krańcach dużego miasta. Wieś to była brudna, z otwartymi ściekami wzdłuż głównej wąskiej uliczki; chaty jej były kryte palmowym liściem, a u wejścia, przed każdym niemal progiem widniały dekoracyjne motywy, narysowane białymi liniami na ubitej ziemi. Na chodnikach i uliczkach bawiły się dzieci. Tkacze rozciągali właśnie, między dwoma drzewami, osnowę z długich barwnych nici, przygotowując ją do tkania, a grupa dzieci przyglądała się z zaciekawieniem ich robocie. Całość przedstawiała ciekawy widok. Gwarno tu było i wesoło, ale wcale nie pachnąco. Wieśniacy byli tylko co po kąpieli, ubrania mieli na sobie niewiele, gdyż klimat był gorący. Nad wieczorem niektórzy upijali się i byli wówczas hałaśliwi i brutalni. Cienki mur odgradzał piękny ogród od pulsującej życiem wioski. Unikać brzydoty a szukać tylko piękna jest oznaką niewrażliwości. Podkreślanie przeciwieństw i zasilanie jednego z nich zacieśnia umysł i zamyka serce. Cnota nie jest bynajmniej odwrotnością czegoś, a jeśli nią jest przestaje być cnotą. Kto widzi piękno tej wioski, będzie również wrażliwy na ów zieleniejący, rozkwiecony ogród. Zazwyczaj jednak chcemy widzieć tylko piękno, a odwracamy się od brzydoty. Ale takie oddzielanie się rodzi twardość i niewrażliwość, a wcale nie rozwija w nas zmysłu piękna. Piękno i dobro nie przebywa w ogrodzie, z dala od wioski, ukrywa się ono w prawdziwej wrażliwości oddźwiękającej żywo na jedno i drugie. Odsuwać się od czegoś lub z czymś się jednoczyć wiedzie do ciasnoty, która niweczy wszelką wrażliwość. Ale tej nie da się pielęgnować i rozwijać myślą; intelekt bowiem umie tylko dzielić i narzucać. Istnieje zarówno złe, jak i dobre, ale gonić za jednym, a oddzielać się od drugiego, nie budzi owej wrażliwości, która jest nieodzowna aby Prawda mogła się objawić. Rzeczywiste nie jest odwrotnością ułudy, a Prawda odwrotnością fałszu; a gdy staramy się do niej zbliżyć jako do przeciwieństwa, nie ukaże się nam nigdy. Rzeczywiste może się odsłonić tylko gdy wszystkie przeciwieństwa znikną. W procesie potępiania lub wychwalania tai się zawsze przeciwieństwo, konflikt odwrotności, który musi wytwarzać dalsze tarcia i rozterki Ale gdy podchodzimy do zjawisk beznamiętnie, nie emocjonalnie, gdy nie odpychamy ich ani usprawiedliwiamy, wówczas nie wywołujemy żadnych sprzeczności ni konfliktów. Zjawiska i fakty same w sobie nie zawierają sprzeczności, nabierają ich dopiero gdy przyjmujemy je z lubością albo z niechęcią i sprzeciwem. Taki emocjonalny stosunek wznosi mury niewrażliwości i niweczy czyn. Jeśli np. wolimy przebywać w ogrodzie, kryje się w tym opór wzglądem wsi; a gdzie jest opór tam nie zrodzi się bezpośredni czyn ani w ogrodzie ani w stosunku do wioski. Wprawdzie może zaistnieć działalność, ale nie czyn, a to są dwie rzeczy różne. Działalność wypływa zawsze z pojęć i wyobrażeń, a czyn jest od nich wolny. Pojęcia i wyobrażenia mają swe przeciwieństwa; wszelki ruch w obrębie dwójni przeciwieństw jest tylko działalnością, jakkolwiek byśmy ją rozbudowywali czy modyfikowali. Działalność nie jest nigdy wyzwalająca. Jest ona uwarunkowana przeszłością, rozciąga się też w przyszłość; a czyn jest od obu niezależny. Czyn zachodzi zawsze w "teraz" i dlatego jest bezpośredni. Wszelkie reformy to działalność, a nie czyn; to, co jest ulepszane wymaga wkrótce dalszych ulepszeń. Reformowanie jest antytezą prawdziwego czynu; jest "re-akcją" tzn. ruchem powstającym tylko w przeciwieństwie do czegoś. A czyn staje się bezpośrednio, z godziny na godzinę i od chwili do chwili, i, o dziwo, nie zawiera w sobie sprzeczności. Działanie zaś, choć może się nam zdawać że nie załamuje się nigdzie, ma ich wiele. Działalność rewolucyjna jest pełna zagadkowych sprzeczności, więc w istocie nigdy nie oswobadza. Starcia, wartościowania i wybory - stawanie po jednej lub po drugiej stronie - nie są nigdy czynnikiem wyzwalającym. Gdzie zachodzi wybór, tam ma miejsce działanie a nie czyn; bowiem wyborem rządzą pojęcia i wyobrażenia więc czynniki intelektualne; intelekt może wyrażać się w działaniu, ale nie wie czym jest czyn. Prawdziwy czyn wypływa z zupełnie innych źródeł. Księżyc podniósł się właśnie nad wioską, a w ogrodzie pogłębiały się cienie.

hjdbienek : :
Sue
13 października 2010, 14:50
Polecam książkę A.Przybysławskiego "Pustka jest radością" o podobnej tematyce co twój esej;) Najlepsze życzenia ślę;)

Dodaj komentarz