lut 18 2011

WYZWANIE I ODPOWIEDŹ


Komentarze: 0


Rzeka była wezbrana i rwąca, w paru miejscach na milę szeroka; rozkoszą było patrzeć na ten ogrom wód. Na północ rozciągały się wzgórza pokryte świeżą, po deszczach, zielenią. Wspaniały był widok tej rozlanej rzeki zataczającej potężny łuk, a usianej białymi żaglami. Żagle były duże, trójkątne; w świetle wczesnego poranku, we mgle, zdawały się wyrastać jak skrzydła wprost z wody. Gwar codziennego dnia jeszcze się nie zaczął; pieśń rybaka z drugiego brzegu niosła się po wodzie daleko, zdawała się wypełniać przestwory i wchłaniać wszystkie inne dźwięki, nawet gwizd pociągu łagodniał i w niej się roztapiał.

Stopniowo poczęły dobiegać z dala głosy budzącej się wioski: spory kobiet u studni, beki kóz, ryczenie krów zdających się prosić o ulżenie nabrzmiałym wymionom; skrzypienie ciężkich wozów na drodze, ostre krakanie wron, śmiech i krzyk dzieci... Oto rodził się nowy dzień.

Słońce wzniosło się ponad palmy, na murze usadowiły się małpy, ogonami niemal dotykając ziemi; były duże ale lękliwe, na przyjazne wołania zeskakiwały z muru w popłochu i pędziły na duże drzewo widniejące wśród pobliskiego pola. Twarze i dłonie miały całkiem czarne; wyglądały wcale inteligentnie, jednak mniej były sprytne i psotne od innego gatunku mniejszych brunatnych małpek.

"Dlaczego myśli są tak natarczywe? Tak niespokojne, tak rozpaczliwie natrętne! Rób co chcesz, nie dasz im rady. Są w ciągłym ruchu, jak te małpy na drzewie, a ten ruch męczy i wyczerpuje. Nie można od nich uciec, zdają się wszędzie nas ścigać. Staramy się je stłumić, a one za chwilę znów podnoszą głowę; i nigdy nie mamy spokoju, nigdy ciszy; analizy, przeglądy, gonitwy i ciągłe samoudręczenie. We śnie, czy na jawie, nie ma różnicy, wir myśli wcale nie ustaje. Chyba nigdy nie spocznę, nigdy się nie uspokoję."

Czyż myśl może być kiedykolwiek w bezruchu, w spokoju? Można myśleć o spokoju, lub zmuszać się do ciszy, ale czy myśl może być w ogóle sama przez się spokojna? Czyż nieustanna ruchliwość nie stanowi jej właściwej natury? Czy myśl nie jest odpowiedzią na nieustannie, co chwila pojawiające się wyzwania życia? A te nie mogą ustać, bo wszak każdy ruch życia jest wyzwaniem; a jeśli tych wyzwań nie jesteśmy świadomi, jeśli przestajemy je słyszeć i być na nie wrażliwi, oznacza to tylko zanik żywotności w nas, martwotę i śmierć. Wyzwanie-odpowiedź to ruch samego życia. Ale odpowiedzi dawane przez nas mogą być odpowiednie lub nieodpowiednie, a te niewłaściwe, niewspółmierne, jakby rozmijające się z wyzwaniem odpowiedzi, dają początek myślom z całym ich niepokojem. Wyzwania życia żądają czynów nie słów; nie werbalizacji, ta jest myślę. Słowo, symbol opóźniają czyn; pojęcie to słowo, pamięć jest słowem również. Nie ma pamięci - wspomnienia - bez słowa, bez symbolu. Pamięć jest słowem, jest myślą; a czyż myśl może dać pełną odpowiedź na wyzwania życia? Wyzwania to nie pojęcia, nie idee. Wyzwanie jest zawsze nowe, świeże, nieoczekiwane; a myśl-pojęcie czy może kiedykolwiek być nowe? Gdy spotykamy myślą wiecznie nowe, świeże wyzwanie, czyż odpowiedź którą dajemy nie jest wypadkową przeszłości, a więc starego i zwietrzałego?

Gdy starym spotykamy nowe, spotkanie to jest zawsze niewspółmierne, niecałkowite, i owa niecałkowitość jest myślą w jej wiecznie niespokojnym szukaniu pełni. Ale czy myśli i pojęcia mogą w ogóle być pełnią? Wszak jedne i drugie to odpowiedź pamięci, a ta jest zawsze cząstkowa, niepełna. Przeżycie jest odpowiedzią na wyzwanie, odpowiedzią uwarunkowaną przez przeszłość, - przez obrazy wspomnień, lub wyobraźni - więc tylko powiększa nasze ograniczenia. Przeżycia nie wyzwlają, tylko w nas wzmacniają wierzenia i poglądy, wzbogacają pamięć, i z tej pamięci wychodząc dajemy na wyzwanie odpowiedź; więc przeżycia są także czynnikiem ograniczającym.

"Jakież w takim razie miejsce zajmuje myśl?"

Czy chcecie spytać jakie jest miejsce myśli w stosunku do czynu? Czy pojęcia pełnią w nim jakąś funkcję? Idee urabiają czyn, rządzą nim, zmieniają jego kierunek; ale idea nie jest czynem. Odwrotnie, wierzenia i poglądy są rodzajem ochrony, bronią nas przed koniecznością czynu; pełnią rolę zarządcy, czynnika kontrolującego i urabiającego czyn; idee stanowią wzór dla czynu.

"Ale czyż może istnieć czyn bez wzoru, bez planu?"

Nie, nie może jeśli nam chodzi o rezultat. Ale czyn który dąży do obranego, z góry określonego, celu, nie jest czynem, jest tylko naśladownictwem, stosowaniem się do przekonań i wyobrażeń. Gdy idzie o naśladowanie, o dostosowywanie się, tedy myśl, pojęcie, idea zajmują poczytne miejsce. Funkcją myśli jest tworzenie wzorów, programów, schematów, wedle których ma się kształtować tzw. czyn; ale to jest zabijaniem żywego, bezpośredniego czynu i o to właśnie wielu ludziom chodzi, chcą oni uniemożliwić bezpośredni czyn, zabić go w jego kolebce; a idee, wierzenia, dogmaty najskuteczniej w tym dopomagają. Czyn bezpośredni to rzecz niebezpieczna, to otwartość na nieznane; a myśli i przekonania - czyli znane - są świetną przed nieznanym obroną. Myśl nigdy nie zdoła przeniknąć w nieznane; musi całkowicie ucichnąć aby nieznane mogło się objawić. Działanie nieznanego wykracza poza pole funkcjonowania myśli; a czując to, świadomie lub nieświadomie, z całym uporem trzymamy się myślą tego co jest znane. I w rezultacie owo "znane" odpowiada na wyzwania życia, które są zawsze niewiadome i nieoczekiwane; i z tej niewspółmiernej, niewystarczającej odpowiedzi powstaje chaos, zamęt, tarcia i udręki. Dopiero gdy znane - a więc pojęcia, myśli, idee - całkowicie zniknie, nieznane może począć działać. A jest ono bezgraniczne.

hjdbienek : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz