ZMIENIONA OSOBA.
Komentarze: 0
Nie formuluj zadnych zadan na swej drodze do swiadomosci. Twoje zachowanie powinno przypominac raczej przestrzeganie zasad obowiazujacych na przyklad w ruchu drogowym. Jesli nie respektujesz znakow drogowych, placisz mandat. Tu, w Stanach Zjednoczonych, jezdzi sie prawa strona jezdni, w Anglii lewa, w Indiach takze lewa strona jezdni. Nieprzestrzeganie przyjetych w danym kraju zasad kwalifikuje sie do ukarania mandatem. I nie ma tu miejsca na zranione uczucia, zadania, oczekiwania. Po prostu trzeba sie stosowac do wymogow okreslanych przez kodeksy ruchu drogowego.
Pytacie, gdzie tu jest miejsce na wspolczucie, na wine. Bedziecie wiedziec, skoro tylko sie przebudzicie. Jesli masz poczucie winy wlasnie teraz, to jakim sposobem moge ci to wyjasnic? Skad wiedzialbys, czym jest wspolczucie? Czasem ludzie chca nasladowac Chrystusa, ale kiedy malpa gra na saksofonie, nie oznacza to, ze stala sie muzykiem. Nie mozecie nasladowac Chrystusa przez powtarzanie jego zewnetrznych zachowan. Trzeba stac sie Chrystusem. Wowczas bedziecie miec rzetelne rozeznanie, co w konkretnej sytuacji nalezy zrobic, biorac pod uwage swoj temperament i charakter, oraz temperament i charakter osoby, z ktora sie zetkniecie. Nikt wowczas nie musi wam tego mowic. Aby tak czynic, trzeba byc tym, kim byl Chrystus. Zewnetrzne nasladownictwo wiedzie donikad. Jesli myslicie, ze wspolczucie oznacza miekkosc, to nie ma sposobu, bym mogl wam opisac, czym jest wspolczucie. Absolutnie zadnej mozliwosci, poniewaz wspolczucie moze byc czyms bardzo twardym. Wspolczucie zawierac moze spora dawke surowosci, moze ono solidnie toba wstrzasnac, moze tez "zakasac rekawy" i dokonac na tobie operacji. Wspolczucie moze miec bardzo rozne oblicza, moze byc bardzo delikatne, ale skadze juz teraz moglbys o tym wiedziec? Dopiero gdy staniesz sie miloscia - innymi slowy, gdy odrzucisz swe iluzje i przywiazania - dopiero wtedy bedziesz wiedzial.
W miare jak coraz mniej i mniej identyfikowal sie bedziesz ze swoim "ja", zapewnisz sobie coraz lepszy kontakt ze wszystkim i ze wszystkimi. A wiesz dlaczego? Poniewaz przestajesz sie bac, ze ktos cie zrani, ze nie bedzie cie lubil. Nie bedziesz pragnal wywierac na nikim dobrego wrazenia. Czy potrafisz wyobrazic sobie ulge polegajaca na tym, ze poczujesz sie uwolniony od tego wewnetrznego przymusu? Coz za ulga! Wreszcie szczescie! Nie odczuwasz juz koniecznej potrzeby wyjasniania wszystkiego. I dobrze. Bo tez co tu jest do wyjasniania. A nadto nie ma w tobie przymusu ani potrzeby przepraszania. O wiele bardziej wolalbym uslyszec, ze mowicie: "Obudzilem sie" niz "przepraszam". Wolalbym uslyszec, jak mowisz do mnie: "Obudzilem sie po naszym ostatnim spotkaniu, to, co ci uczynilem, juz wiecej sie nie powtorzy" niz: "Tak mi przykro z powodu tego, co zrobilem". Dlaczego ktos mialby wymagac przeprosin? Musisz zbadac te kwestie.. Nawet jesli ktos zrobilby ci jakies swinstwo, to nie ma tam miejsca na przepraszanie.
Nikt ci nie zrobil swinstwa. Zrobil swinstwo komus, kim - jak sadzil - jestes, ale nie tobie. Nikt nie odrzuca ciebie, odrzuca tylko to, kim jestes wedlug jego mniemania. Zreszta jest to bron obosieczna, nikt tez nie akceptuje ciebie. Dopoki ludzie sie nie obudza, po prostu akceptuja lub odrzucaja posiadane przez siebie wyobrazenie o tobie. Stworzyli sobie twoj wizerunek i albo go odrzucaja, albo akceptuja. Widzisz, jak gleboko to siega. Jest to nieco zbyt daleko idace wyzwolenie. Ale tez zobacz, jak latwo kochac wszystkich, kiedy nie identyfikujesz sie z tym, co oni wyobrazaja sobie na twoj lub tez na swoj temat. Wowczas latwo jest ich kochac - wszystkich.
Obserwuje "mnie", ale nie mysle o "mnie". Poniewaz myslace "mnie" czyni tak wiele zlego. I kiedy "mnie" poddaje wlasnej obserwacji, ciagle jestem swiadom, ze jest to jedynie refleksja. W rzeczywistosci nie mysli sie o "ja" i "mnie". Jestes jak kierowca samochodu, ktory ani na moment nie chce ze swej swiadomosci wyeliminowac obecnosci tego pojazdu. Mozna sobie przez chwile pomarzyc, ale zarazem nie mozna tracic swiadomosci tego, co nas otacza. Musisz byc zawsze czujny, ale tak, jak czuwa matka. Nie zbudzi jej ryk samolotow przelatujacych nad domem, ale uslyszy przez sen kwilenie swego dziecka. Jest czujna i w tym sensie - przebudzona. O przebudzeniu nic nie mozna powiedziec, mozna jedynie mowic o snie. Na przebudzenie mozna jedynie wskazac. Nie mozna niczego powiedziec o szczesciu. Szczescie nie da sie zdefiniowac, opisac mozna jedynie nieszczescie. Przestan byc nieszczesliwy, to zrozumiesz. Milosci nie mozna zdefiniowac, brak milosci mozna. Kiedy pozbedziesz sie braku milosci - zrozumiesz. Chcecie wiedziec, kto jest przebudzony? Dowiecie sie tego jedynie wtedy, gdy sie przebudzicie.
Czy zakladam, na przyklad, ze nie powinnismy formulowac zadnych zadan wobec dzieci? Powiedzialem: "Nie macie prawa formulowac zadnych zadan". Predzej czy pozniej dziecko bedzie musialo od was odejsc, zgodnie z nakazem Pana. I wowczas nie bedziecie mieli do niego zadnego prawa. W gruncie rzeczy nie jest to twoje dziecko i nigdy nim nie bylo. Nalezy do zycia, nie do ciebie. Nikt nie nalezy do ciebie. To, o czym mowisz, to wychowanie dziecka. Jesli chcesz dostac obiad, przyjdz miedzy dwunasta a pierwsza, bo pozniej obiadu nie dostaniesz. Czas. W ten sposob swiat funkcjonuje. Nie przyjdziesz na czas, nie dostaniesz obiadu. Jestes wolny, to prawda, ale i ponosisz konsekwencje swej wolnosci.
Kiedy mowie o tym, ze nie nalezy miec zadnych oczekiwan wobec innych, mam na mysli oczekiwania i wymagania sluzace wlasnemu dobremu samopoczuciu. Prezydent Stanow Zjednoczonych musi oczywiscie stawiac obywatelom pewne wymagania. Policjant takze. Ale sa to wymagania dotyczace ich zachowania - zasady ruchu drogowego, funkcjonowania organizacji, wlasciwych regul spolecznego wspolistnienia. Nie sa one formulowane jedynie po to, by prezydenta czy policjanta wprowadzic w dobry nastroj.
Dodaj komentarz