Kategoria

Homo Sapiens, strona 10


sie 14 2010 Karmiczna „czerwona nić" w naszych...
Komentarze: 0

Niedawno oglądałem w telewizji doniesienie o tancerce, którą uznawano za niekoronowaną królową flamenco. Reporter informował o zdumiewającym fakcie, iż tancerka nie była Hiszpanką ani nie miała żadnych powiązań z Hiszpanią lub flamenco. Chodziło o utalentowaną artystkę, mieszkającą w Szwajcarii Rosjankę, częściowo z austriackimi przodkami. Ani więc przez jej pochodzenie, ani rodzinę, ani wychowanie nie miała ona żadnego związku z tym tańcem.
Tancerka opowiadała o swym zadziwiającym talencie, gdyż już jako młoda dziewczynka zaczynała po prostu tańczyć flamenco. Czuła swego rodzaju pociąg do tego tańca i wszystko to przyszło jakby samo z siebie. Skąd umiała tańczyć, sama nie wie. W krótkim czasie jej naturalny talent tak się rozwinął w zakresie autentycznego, hiszpańskiego flamenco, iż stała się mistrzynią. Akurat przy tańcu tego typu jak flamenco chodzi nie tylko o techniczną perfekcję niczym w turniejach tańca, gdzie tancerze muszą mieć doskonale opanowane niezbędne kroki i należącą do tego postawę ciała. Szwajcarska królowa flamenco posiadała prócz technicznej perfekcji nieporównaną błyskotliwość i wymowę ciała, tak typowe dla prawdziwego flamenco.
Gdy nawet po mistrzowsku wykonujecie flamenco, lecz macie przy tym skrępowane ciało, nienaturalny wyraz twarzy, czyni to złe wrażenie. Widać natychmiast, że nie jesteście hiszpańskimi tancerzami flamenco, który to talent trzeba mieć od kołyski. Nasza Szwajcarka rzeczywiście wydawała się mieć flamenco we krwi.
W czasie relacji telewizyjnej stałem się natychmiast uwrażliwiony. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że ta pani sztukę tańca flamenco opanowała już w swoim poprzednim życiu. Dlaczego czuła pociąg akurat do flamenco? Przecież mogła umieć dokładnie tak samo tańczyć np. tango.
Można powiedzieć „przypadek". Teraz dla mnie przypadek oznacza to, że królowa flamenco czuła właśnie dokładnie pociąg do flamenco i dokładnie właśnie, bez wcześniejszego tanecznego wykształcenia, opanowała go w bardzo krótkim czasie z niezwykłym mistrzostwem. To właśnie nie jest tango! Wszystko, do czego czujemy się powołani, wiąże się z naszym jednostkowym, indywidualnym sposobem postępowania. Czujemy, że akurat ta sprawa ma z nami coś wspólnego: u jednego będzie to zamiłowanie do leczenia, u innego - taniec flamenco!
Nierzadko już jako dzieci wykazujemy szczególnie dziwaczne zainteresowania i skłonności. Później, jako dorosłym, krystalizują się nam one wyraźniej. W powrotach odnajdujemy często tę czerwoną nić, która była dostrzegalna już w naszym dzieciństwie i w naszym dorosłym życiu obecnym. Potwierdza to pewne wydarzenie z mojego dzieciństwa, które chciałbym w następnym poście opowiedzieć.

hjdbienek : :
sie 13 2010 Karma: „czerwona nić" w naszym życiu?...
Komentarze: 0


Shirley MacLaine opisała, jak poprzez powrót do wcześniejszego wcielenia odnalazła w swoim życiu i w swoich ludzkich stosunkach „czerwoną nić". Wszystko wydawało się pasować do siebie jak dwie części dziecięcej układanki. Tak jak Shirley wielu ludzi przeżywało własny „czas zaprzeszły", gdy poznali swoje poprzednie życie przed życiem teraźniejszym. Porównanie zasady karmy o przyczynie i działaniu z „czerwoną nicią", która snuje się przez wszystkie nasze wcielenia, wydaje mi się najbardziej przekonującym i zrozumiałym wyjaśnieniem tego wschodniego pojęcia. Gdy przypominamy sobie jedno bądź więcej naszych poprzednich wcieleń, zawsze znajdziemy paralele i wzajemne związki z naszymi teraźniejszymi okolicznościami życiowymi. W zdumiewający sposób osiągamy nagle bardzo poszerzone rozumienie naszych warunków socjalnych, osobistych konfliktów, stosunków, a nawet chorób i cierpień fizycznych, ale także - i to powinno tu być zaakcentowane - naszą głęboką wiedzę i zdolności, które przyswoiliśmy sobie już w poprzedniej egzystencji. Wielu ludzi przez powrót do wcześniejszego życia będzie mogło pozyskać do swej dyspozycji w obecnym życiu potencjał, który rozwijał się już bardzo długo przedtem.
Jeżeli, przykładowo, będziecie odczuwali potrzebę leczenia innych i wykażecie szczególnie dobrą intuicję w diagnozie oraz traktowaniu w chorobie, będziecie z dużym prawdopodobieństwem mogli połączyć to z poprzednim życiem, kiedy wasze umiejętności lekarskie zostały ukształtowane. Sporo osób relacjonuje, że na skutek ponownego przypomnienia tego „karmicznego potencjału" mogli zrozumieć potrzebę lub zainteresowanie określonym tematem albo zasięg zadań w ich obecnym życiu, i ta „dawna" wiedza stała się dla nich znów dostępna.

hjdbienek : :
sie 11 2010 Chciwy małżonek
Komentarze: 0

Shirley widzi się w Rosji w okresie caratu. W tym czasie szlachta rosyjska żyła w luksusie, podczas gdy chłopi cierpieli skrajną nędzę. Shirley zajmowała wysoką pozycję na dworze carskim. Jej ówczesny syn miał wiele współczucia dla ubogich i często odwiedzał wsie, gdzie hojnie obdarowywał biedne rodziny.
Pewnego dnia zabrał z sobą Shirley do jednej wsi, w której biedny chłop usilnie błagał ją o pomoc. Shirley była głęboko wstrząśnięta nędzą i obiecała wstawić się za nimi na dworze carskim, jednak z powodu tchórzostwa i braku odwagi cywilnej nie dotrzymała swej obietnicy. Biedny chłop zmarł wkrótce, całkowicie zrozpaczony i schorowany. Niedługo po tym fakcie Shirley otrzymała wiadomość, że całą wieś dotknęła zaraza.
Ów biedny chłop z okresu rosyjskiego wcielenia Shirley stał się jej pierwszym mężem w obecnym wcieleniu. Pisze ona: „Już podczas naszego małżeństwa zabrał mi znaczną sumę pieniędzy, a przy regulowaniu stosunków majątkowych po rozwodzie zażądał jeszcze więcej. Dotąd nie rozumiałam przyczyn jego chciwości". Dzięki powrotowi do poprzedniego życia Shirley zrozumiała przyczyny chciwości swego eks-męża. „W rosyjskiej inkarnacji byłam sparaliżowana strachem, wbrew swoim przekonaniom nie udzieliłam pomocy, zachowałam się biernie, czym spowodowałam straszliwe następstwa dla niego i jego rodziny. W obecnym życiu doświadczałam karmicznej reakcji - to wszystko razem pasowało".

hjdbienek : :
sie 08 2010 Co to są stosunki karmiczne?
Komentarze: 0


Niektórzy przedstawiciele teorii reinkarnacji utrzymują, iż każdego człowieka, z którym jesteśmy w tym życiu związani jakimiś stosunkami, znamy z życia wcześniejszego. Inni znów reprezentują pogląd, że aczkolwiek spotykamy ponownie ludzi, z którymi odnawiamy dawne stosunki, ale spotykamy również ludzi, z którymi w tej inkarnacji spotykamy się po raz pierwszy w życiu.
Stosunek karmiczny mamy do ludzi, z którymi znajdowaliśmy się w kontakcie w jednym albo w większej ilości poprzednich wcieleń. W większości przypadków w tych stosunkach dają znać o sobie problemy i konflikty nie rozwiązane, dlatego też uczestnicy owych nie załatwionych dotąd sytuacji ponownie znajdują się w tym życiu w najrozmaitszych konstelacjach. W zależności od tego, który temat powinien być znów podjęty, różne osoby mogą wcielać się w jedną rodzinę, stąd też rodzą się stosunki między rodzicami i dziećmi albo inne stosunki pokrewieństwa. Przykładowo, rodzeństwo mające stosunki oparte na zaufaniu albo też stosunki jaskrawo pełne konfliktów między sobą często zna się z innych wcieleń i znów próbuje wspólnie je rozwiązać lub ponownie podjąć tę problematykę.
W rodzinach istnieją najróżnorodniejsze kombinacje w stosunkach karmicznych. Czasem wszyscy członkowie rodziny znają się z wcześniejszego życia, nierzadko nawet z tego samego, w którym wszyscy już raz byli wspólnie zajęci tym samym tematem. Bardzo często też odnajdują się znów w obecnej inkarnacji dawni partnerzy z wcześniejszego wcielenia. Związki decydujące o losie są, z wysokim stopniem prawdopodobieństwa, karmicznej natury w tym znaczeniu, że ich uczestnicy znali się już w poprzednim życiu i utrzymywali ze sobą stosunki. Również intymne i trwałe przyjaźnie są oznaką karmicznych stosunków. Jeżeli znajdujemy się w karmicznym stosunku do innego człowieka, oznacza to, iż jest on zajęty tym samym tematem albo tym samym zadaniem badawczym, co my, albo zadaniem badawczym, które związane jest z naszym.
W pewnych przypadkach uczestniczący partnerzy zamieniają się rolami, aby doświadczyć, jak oni w minionej wspólnej inkarnacji współdziałali między sobą. Może zdarzyć się więc, że mężczyzna, który we wcześniejszym życiu bardzo gnębił swoją żonę, teraz tyranizowany jest przez swoją obecną małżonkę. Gdy z poprzedniego życia przyniósł ze sobą wiele poczucia winy, w obecnym życiu może tkwić w wewnętrznym konflikcie. Uzewnętrzniać się to może w tym, iż z jednej strony tęskni on znów do siły i chciałby uwolnić się od swojej niemocy, w czym przeszkadza mu jednak uczucie winy, z drugiej zaś czuje się on, na gruncie karmicznej sytuacji konfliktowej, związany z własną żoną i nie jest w stanie przeciwstawić się jej tyranii. Tutaj pomóc może tylko obustronne świadome przeobrażenie i rozwiązanie wspólnego problemu.
Partnerstwo tak wypełnione konfliktami, że każdy patrzący z zewnątrz doradzałby rozstanie, natomiast partnerzy nie odchodzą jeden od drugiego, wskazuje, iż w związku istnieje stosunek karmiczny. Jeżeli dwoje ludzi, mimo największych trudności, nie rozchodzi się, należy sądzić, że nie mają jeszcze rozwiązanych dawnych problemów.
Karmiczne stosunki wypełnione są silnymi emocjami. Na zewnątrz wydaje się niekiedy, że partnerzy związani wspólną karmą często nienawidzą się albo niszczą wzajemnie. Ważne jest przy tym rozumienie, iż nienawiść jest faktycznie odwrotną stroną miłości. Divo Helche Weber bardzo przekonująco opisała ów stan w swojej książce Alta-Major-Energie: „Problemy, które ma dwoje ludzi między sobą, wyrastają często z nie rozwiązanej sytuacji z poprzedniego życia. Jeżeli pomyślimy nad tym cokolwiek dłużej, stanie się jasne, ile miłości musieli do siebie odczuwać nawzajem, gdy oświadczali sobie gotowość postawienia się do dyspozycji, aby rozwiązać swoje problemy w tym życiu! Każdy człowiek, który jest gotów przejść z nami przez zadanie badawcze, kocha nas w swojej wewnętrznej istocie również wtedy, gdy na zewnątrz wydaje się coś całkiem przeciwnego. Człowiek, który nie odczuwa do nas miłości, opuszcza nas, gdy pojawiają się jakieś przeszkody. Stajemy mu się obojętni i jego wewnętrzna istota nie jest zainteresowana tym, aby być do dyspozycji dla sprawy naszego rozwoju".
Shirley MacLaine w powieści Taniec w słońcu opowiadała o swoich przeżyciach z wcześniejszego życia. Wyszukała w tym celu Chrisa Griscoma, on zaś zastosował specjalną metodę akupunktury, przy pomocy której doprowadzał ludzi do poprzedniej inkarnacji. W swej książce Shirley opowiada o zdarzeniu z Chrisem Griscomem.

hjdbienek : :
sie 06 2010 Karma i przymusy powtarzania
Komentarze: 0


Z psychologii znamy pojęcie przymusu powtarzania. Pod tym pojęciem psychologowie rozumieją nieomal przymusową presję do nieustannego wdawania się w stosunki i sytuacje, wykazujące tę samą problematykę. Tego nie uświadamialiśmy sobie przedtem. Ale gdy znajdziemy się po raz trzeci w życiu, w kryzysie stosunków uderzająco podobnych do dwóch poprzednich, ogarniają nas często wątpliwości co do nas samych: dlaczego zdarza mi się wciąż to samo? dlaczego pożądam zawsze tego samego typu kobiety - mężczyzny? dlaczego tylko ja jestem tak naiwny, że zakochuję się w niewłaściwym partnerze? itd.
Przyczyna przymusu powtarzania dostrzegana jest w strukturze osobowości, która znów ukształtowała się w określonej sytuacji w okresie dzieciństwa. Wyrażając rzecz w sposób uproszczony, szuka się na przykład kobiety z niepewnymi stosunkami rodzinnymi albo partnera, z którym związana jest problematyka własnego dzieciństwa. Dzieje się tak na skutek dążenia psychiki do rozwiązywania zaistniałego problemu i uwolnienia się od niego. W niektórych przypadkach osiąga się cel przez zrozumienie leżącej u podstaw przymusu powtarzania problematyki dzieciństwa, w innych natomiast nie. Dlatego też interesujące jest rozszerzenie analizy z karmicznego punktu widzenia. Ten tak zwany przymus powtarzania jest bardzo często wskazówką dla karmicznego zadania poznawczego, które chciałoby w tym życiu usilnie kształtować jednostkę. Zapewne jest to pierwszy krok do poznania „pierwszej", sięgającej wstecz przyczynowości, mianowicie, do analizowania sytuacji dzieciństwa.
Gdy pozostaniemy wszakże przy analizie problematyki dzieciństwa, znajdziemy się często w opałach. Jest to jednak bardzo kształcąca wiedza, bowiem stosunki z ojcem lub matką, obciążone jakimiś problemami, wpływają na kształtowanie określonej struktury psychicznej, która w dorosłym życiu uzewnętrznia się w pełnych problemów relacjach z kobietami czy mężczyznami (zobacz o tym także w podrozdziale Co to są stosunki karmiczne?). Dylemat tkwi w tym, że narażamy się na niebezpieczeństwo szukania winy za nasze problemy u rodziców. Nawet gdy odrzucamy nienawiść i obrazę i wykazujemy im szczerze ich błędy, to i tak jednak nie rozwiązuje to naszych problemów. W tym miejscu możemy postawić pytanie: dlaczego ja otrzymałem takich właśnie rodziców? Albo jeżeli chcemy dokonać jeszcze jednego kroku we własną za to odpowiedzialność: dlaczego ja sobie takich rodziców wyszukałem? A może niepewna sytuacja naszego dzieciństwa znajduje się w innej zależności, której nie da się odnaleźć w naszym obecnym życiu? Rozwiązanie, iż winę za nasze późniejsze trudności, które - jak na ironię losu - powtarzają się z fatalną regularnością, ponosi zły ojciec albo zapracowana matka, będzie, najpóźniej po trzecim przymusie powtórzenia, niezadowalające.
Możemy raczej uwolnić się od „przymusowego kaftana", kiedy zaczniemy stawiać pytania dotyczące naszych życiowych okoliczności, sięgając jeszcze bardziej wstecz. Ustalimy, że powtarzający się stale problem wystąpił pierwszy raz w naszym dzieciństwie w formie konfliktu z ojcem albo matką i odtąd jak motyw przewodni snuje się przez życie. Jeżeli jakaś sytuacja powtarza się regularnie, to czy może nie być w niej jakiegoś głębszego sensu? Czy nie może być tak, że „chcemy to wiedzieć na pewno"? Jeśli w obecnym życiu stale popadamy w nieprzyjemne sytuacje, może być bardzo pomocne zajęcie się naszym wcześniejszym życiem, jako że całkiem prawdopodobnie gdzie indziej znajdziemy przyczynę tak zwanego przymusu powtarzania, mianowicie, we wcześniejszym wcieleniu - i stamtąd nauczymy się rozumieć i rozwiązywać obecne sytuacje życiowe zgodnie z logiką karmy.
Z terapii reinkarnacyjnej wiemy już dzisiaj, że jeżeli ów tajemniczy, karmiczny związek zostanie odkryty, przymus powtarzania rozwiązuje się często jakby sam. Właśnie przy uporczywych problemach, z których wydawałoby się nie ma wyjścia, istnieje prawdziwa potrzeba terapeutyczna zajęcia się reinkarnacją. Może się w ten sposób wyjaśnić wiele z tego, co mimo dokładnej analizy ówczesnej struktury naszej osobowości pozostawało niezrozumiałe.

hjdbienek : :
sie 01 2010 Pobite dziecko
Komentarze: 0


Pewna kobieta jako mała dziewczynka była regularnie i złośliwie bita przez swą przepracowaną matkę i porywczego ojca. Owe bolesne doświadczenia uczyniły ją w późniejszym życiu świadomą tego, co znaczy niesprawiedliwość, strach i ból. Na własnych cierpieniach nauczyła się być pełną miłości zarówno dla siebie samej, jak i dla swych bliźnich. Okazywała wszystkim bardzo wiele współczucia, a ponieważ wielokrotnie odczuwała na własnej skórze okrutne bicie, sama nie chciała nikomu przysparzać bólu.
Pewnego dnia doznała powrotu do swojego dawnego wcielenia, gdy sama stała się okrutną matką. W owym czasie nie była w stanie ani odczuwać, jak bardzo raniła swoim postępowaniem rodzinę, ani współczuć. Jej dusza zdecydowała się więc przywołać to doświadczenie w późniejszym życiu i całkiem świadomie wyszukała ojca, który z kolei poprzez swoje okrucieństwo wobec córki doprowadziłby ją do owego kształcącego zadania. Nieświadomość własnego okrucieństwa powinna zostać wcześniej czy później urzeczywistniona w świadomości. Zostało to osiągnięte poprzez solidną i niedwuznaczną lekcję, jak przeżywa się bicie i cudze okrucieństwo. Po takich osobistych doświadczeniach kobieta ta nie mogła już być pozbawioną uczuć i, jak w poprzednim wcieleniu, okrutną matką.
Niektórzy mogą dzisiaj mieć obiekcje co do tego rodzaju metody i twierdzić, że wiele bitych dzieci później, jako rodzice, bija własne dzieci, ponieważ wyrastali oni w atmosferze agresji i brutalności. No cóż, nikt nie ma prawa z góry przesądzać, jaką drogę wybierze dusza, czy tak drastyczną, jak tu przedstawiono, czy też może zaistnieć sytuacja, że dany człowiek nie chce jeszcze być świadomy własnego postępowania. Może być jednak i tak, iż człowiek w tym samym życiu poczyni oba te doświadczenia, tzn. będąc sam bity, będzie bił również swoje dzieci. Jednak w miarę wzrostu stanu świadomości pojawi się w nim poczucie winy i wątpliwość co do postępowania, w wieku dojrzałym może zaś mieć pewność właściwości swojego postępowania, a nawet stać się człowiekiem wrażliwym i współczującym sobie oraz innym. Rozdział „stosowanie siły fizycznej" może w tym życiu stanowić dla człowieka bardzo intensywne doświadczenie, do którego, być może, nawiąże on w życiu przyszłym.
Są to, naturalnie, spekulacje, ponieważ każda dusza przechodzi swój indywidualny proces rozwojowy. Jedno jest jednak pewne: poprzez te wszystkie doświadczenia wciąż rozwijamy się i zmieniamy w istotę, która osiągnie pełnię świadomości, potrafi dać miłość i okazywać współczucie innym.
Jak długo jesteśmy ludźmi, każdy z nas posiada jasne i ciemne strony. Ale prawie każdy gromadzi cierpienia z powodu obrażeń i rozczarowań, jakich doznał w okresie swojego życia. Rzucają one cień na naszą duszę i wywołują uczucia nienawiści, furii, rozpaczy, depresji, strachu, rezygnacji, bezsenności, bezwartości własnej osobowości. Uczuć tych nie  możemy tłumić, przeciwnie, musimy je akceptować jako część składową naszego chwilowego istnienia. One należą do nas jak dzień i noc, jak światło słońca i deszcz, ponieważ z każdym dniem zmieniamy życie, aby w końcu stać się człowiekiem, którym w rzeczywistości jesteśmy, to znaczy żyć w harmonii z naszą wewnętrzną istotą.
Fakt istnienia ciemnych stron dowodzi, że nie manipulujemy naszą karmą, gdy próbujemy zawsze czynić tylko dobro. Często fałszywie oceniamy, co jest dobre albo prawidłowe, albowiem to, co dla jednego może być dobre, wcale nie musi oznaczać tego samego dla innych. Nierzadko ma miejsce nieprzyjemna sytuacja, za którą jesteśmy współodpowiedzialni, z której wyciągamy kształcące wnioski, żeby uwolnić się od naszego „cienia".

hjdbienek : :
lip 31 2010 Zasada przyczyny i działania
Komentarze: 1

Jak układa się nam nasze obecne życie, czy cierpimy, czy jesteśmy szczęśliwi, nie da się po prostu wyjaśnić tym, że w poprzednim życiu byliśmy dobrym bądź złym człowiekiem. Każdy z nas posiada już spore zdolności rozwijania albo doprowadzenia do regulacji życia duchowego. Można powiedzieć, że wszystko, czego doświadczamy w ziemskim życiu, nie może zostać „odfajkowane", przy czym może być dla nas korzystne spojrzenie do tyłu, ażeby umożliwić zrozumienie i poznanie nas samych w szerszym kontekście. Zasada przyczyny i działania nie jest łatwa do przeniknięcia, ale jest podstawą i wyjaśnieniem, dlaczego ponownie się narodzimy. Stąd też chcemy spróbować uczynić teorię ponownych urodzin zrozumiałą poprzez objaśnienie zasad karmy. W tym celu konieczne jest zrozumienie zasady przyczyny i działania, mianowicie z punktu widzenia, że słowo „karma" zawiera w sobie zwyczajne znaczenie: „czyn" albo „działanie".
„Ludzie przychodzą na świat, by osiągnąć określony cel, i gdy wykonają tu na ziemi swoje zadanie, znów ją opuszczają. Jeżeli założonego celu nie osiągnęli, decydują się zabrać za te sprawy w następnym życiu", czytamy u duchowej nauczycielki Shakti Gawain. Refleksja ta o wiele lepiej objaśnia pojęcie karmy: my rozstrzygamy, jakich doświadczeń chcemy zaznawać w naszym życiu, to jest nasz wolny wybór, jak żyjemy i w każdym razie, jeżeli rozstrzygnęliśmy świadomie, objawimy się w fizycznym ciele (albo: inkarnujemy się).
„Każde zadanie, jakie stawia nam życie, stanowi szansę uczenia się i każdy człowiek, który będzie nam w naszym życiu »poręczny«, jest nauczycielem, dzięki któremu będziemy mogli zdobywać określone doświadczenia. Owa reżyseria życia jest tak doskonała, że gdy w momencie naszego urodzenia ucieleśniamy się w tym życiu, zastajemy dokładnie te same warunki, które będą nas później prowadziły do doświadczeń badawczych i egzaminów, aby rozwijać w nas wciąż więcej współczucia". Takie wyjaśnienie karmy, jako „szkoły życia", podaje nam założycielka Alta-Major-Therapie, Divo Helche Weber.
Podejmujemy więc świadomą decyzję objawienia się w ciele fizycznym. Szukamy określonej sytuacji życiowej, w której się narodzimy. Wybieramy sobie dokładnie rodziców, z którymi będziemy mogli zdobywać doświadczenia, którzy będą nas potem w naszym życiu wspomagali w tym, czego uczyli i coraz bardziej i bardziej do nas sami „przyrastali".
„Faktycznie dziecko nie jest więc nigdy ofiarą swoich rodziców. Ono samo ich sobie raczej wyszukało, i na odwrót. Rodzice grają w wielkim filmie, w grze życiowej dziecka, role, które dziecko jako reżyser samo ustaliło, aby samemu przy tym wzrastać" - czytamy u Chris Griscoma. Gdy opanowaliśmy określone, kształcące doświadczenia, znaczy to, że zadanie zostało wykonane. Nie potrzebujemy go powtarzać ani w tym, ani w następnych istnieniach. Decydujemy się przesunąć tę lekcję na późniejszy moment, będzie nam ona jeszcze w tym lub w następnym życiu dostępna.
Aby unaocznić, co oznacza karma jako zadanie badawcze i jak funkcjonuje zasada przyczyny i działania, napiszę w następnych postach.

hjdbienek : :
lip 30 2010 Karma i wiara w przeznaczenie
Komentarze: 0


Można się spotkać z częstym nieporozumieniem, polegającym na tym, iż karma traktowana jest jako przeznaczenie. Wielu ludzi uważa, że niepomyślne okoliczności życiowe pozwalają wytłumaczyć je ciężką karmą. Uważają oni karmę za karę, jaką musielibyśmy odpokutować za grzechy popełnione w poprzednim życiu. Ale kto powinien nam te grzechy odpuścić? „Nie znam pojęcia boga, który karze", powiedziała Elisabeth Kübler-Ross przy okazji wykładu w Monachium, „znam tylko boga, który miłuje. Życie nie wystawia nam rachunków, a bóg nie wystawia cenzurek".
Będziemy się ponownie rodzili, aby doświadczyć cierpień, ponieważ w poprzednim życiu byliśmy oszołomieni jak nikczemnicy? Dla wielu ludzi życie jest jednym padołem płaczu. Jakim strasznym wyobrażeniem muszą być dla nich ponowne narodziny! Z drugiej strony jest wielu ludzi, którzy kochają życie i rozkoszują się w nim wieloma atrakcjami. Człowiek żyjący intensywnie, pełen radości, będzie zapewne myślał z zadowoleniem o swym ponownym narodzeniu. Prawdopodobnie nie byłby zadowolony, gdyby, jak mówią buddyści, miał być wyzwolony z kręgu ponownych narodzeń, bowiem prowadził pozytywne życie. „Prawie każdy człowiek prowadził choćby już raz w najwyższym stopniu uduchowione życie", mówi Dina Rees, określana jako „zachodnia szamanka", nauczycielka duchowa, która długie lata spędziła w Indiach i w Tybecie. Zgromadziliśmy zapewne nie tylko negatywną karmę, skoro dzisiaj wciąż jeszcze wleczemy ją ze sobą i musimy obnosić jak ciężar. I „nie wszystko jest karmą, niejedno po prostu jest złym charakterem", sądzi ona w wykładzie o reinkarnacji.
Dlatego ważne jest też, aby prawidłowo rozumieć wyobrażenie o wędrówce dusz, o karmie i reinkarnacji. Przy powierzchownej ocenie wydaje się niektórym ludziom, jakby każdy dobry uczynek według wschodnich wyobrażeń wiary był wynagradzany przez życzliwą karmę. I na odwrót, każdy zły uczynek powoduje karmę negatywną. Człowiek zawsze powinien starać się czynić dobro, żeby zapewnić sobie w każdym następnym życiu przychylne warunki.
Takie ujęcie karmy mieści w sobie niebezpieczeństwo myślenia „czarno-białego" lub popadnięcia w błędny pogląd, że aby prędzej wyzwolić się z ziemskiego bytu, lepiej będzie odgrywać rolę dobroczyńcy. Nie ma to jednak nic wspólnego z rzeczywistym wyższym rozwojem, w sensie wzrostu świadomości i poznania. Zamiast konfrontować się ze swoimi wadami, tzn. z tymi obszarami, gdzie musimy się jeszcze czegoś uczyć, uspokajamy w takich przypadkach nasze sumienie dobrymi uczynkami. (Naturalnie, nie oznacza to, że dobry uczynek nie stanowi pozytywnego wkładu i nie zasługuje na uznanie!)
Chodzi raczej o to, aby osiągnąć prawidłowe rozumienie zasady karmy, jeżeli chcemy ze znajomości naszego wcześniejszego życia osiągnąć rzeczywistą korzyść dla dzisiejszego osobowego rozwoju. Stąd też chodzi o zrozumienie, iż nie ma dobrej albo złej karmy. Nikt ani nie nagrodzi, ani nie ukarze za nasze postępowanie, po prostu znajdujemy się „w procesie nauczania". Tak jak dziecko ucząc się chodzić, wciąż pada i wstaje, tak rośnie nasza świadomość z ludzkiego doświadczenia biegunowości. Myślicie, że gdy dziecko pada, ucząc się chodzić, będzie swój upadek traktowało jako karę albo złą karmę i zwątpi w swoje zdolności?
Uczymy się i poznajemy na drodze dualizmu: przez ciemność odnajdujemy światło, przez cierpienie poznajemy, co je sprawia i rozwija współczucie, miłość, wdzięczność, pokorę i akceptację, by ostatecznie zakończyć rozłąkę i być jednością z tym, co ze wszystkim, w całości boskie.

hjdbienek : :
lip 26 2010 Dlaczego urodzimy się ponownie?
Komentarze: 0

  "Tylko ciało jest przemijające. Ponieważ duch nie posiada żadnej fizycznej formy, nie umiera wraz z ciałem i zachowuje w dalszym ciągu zdolność myślenia po śmierci fizycznej".

Jeśli człowiek wciela się w wiele istnień, nasuwa się myśl, że cyrkulacja ponownie narodzonych ma głębsze podstawy. Podstawy owe we wschodnich wyobrażeniach wiary określone są jako karma (sanskr. — czyn, działanie). Wyrażając się w sposób uproszczony, karma oznacza, iż dusza ludzka znajduje się w ciągłym procesie nauki. Uczymy się w tym czasie, gdy odczuwamy na własnym ciele nasze wszystkie ziemskie doświadczenia i w ten sposób dochodzimy ostatecznie do poznania oraz świadomości. W procesie tym obowiązuje zasada przyczyny i działania: jak się zachowujemy, jak działamy na zewnątrz, odbieramy stosowne do tego reakcje. Poprzez reakcje na nasze zachowanie i nasz sposób działania dowiadujemy się tego, czego nie jesteśmy jeszcze świadomi.
W hinduizmie i buddyzmie zasada przyczyny i działania, zwana karmą, ma centralne znaczenie dla reinkarnacji. Reguła ta odpowiada biblijnej sentencji: -Tedy to, co człowiek posieje, to będzie on także i zbierał". Również Jezus uczył zasad karmy, czemu dał wyraz w Ewangelii: „Tak jak wy postępujecie w tym życiu wobec waszych bliźnich, tak będzie wam to zwrócone w życiu przyszłym".
Według hinduskich i buddyjskich nauk będziemy rodzili się ponownie tak długo, dopóki nasza karma nie zostanie spełniona i nie osiągniemy stanu oświecenia. Karma oznacza czyn, co wskazuje następnie, że człowiek przez swoją działalność w tym życiu tworzy przesłanki i warunki dla następnego życia. Człowiek znajduje się w procesie rozwojowym w dążeniu do swojej doskonałości. Jego działalność określa, jaką osiąga on karmę i ta karma jest przyczyną, która w następnym życiu znajdzie swój rezultat.
„Według staro buddyjskich nauk , karma określa następne narodziny istoty żywej. Przy czym karma obejmuje jako suma wszystkie czyny, myśli, uczucia i doznania tak w obecnym, jak i we wszystkich poprzednich życiach. Tendencje, jakie w człowieku dominowały i dominują, są według tej nauki decydujące dla wkroczenia w nowe życie albo też w stan nirwany (stan doskonałości, po którym ponowne narodzenie nie jest potrzebne)".
Zostawmy jednak w spokoju to nieco abstrakcyjne dla nas pojęcie karmy i wyjdźmy po prostu z założenia, że w życiu wiele się uczymy, a jednak nie jesteśmy w stanie nauczyć się wszystkiego. Czasowa rozpiętość naszego jednego życia nie jest wystarczająca jako droga do świadomości i osiągnięcia samopoznania. Natura jest tak zorganizowana, że dusza, aby przeżyć jej ziemskie doświadczenia, ma do dyspozycji szereg istnień jako człowiek.
Co jest celem tego doświadczenia, będzie nam oznajmione dopiero wtedy, gdy tam się znajdziemy. Ci spośród nas, którzy ten stan osiągnęli, jak Budda, Jezus i wielu innych duchowych mistrzów, mówią o nim jako o oświeceniu, zrozumieniu, boskości, jedności, wszechobejmującej miłości, obudzonej w człowieku świadomości Chrystusa. Człowiek rozpoznaje ponownie swoją boską iskierkę i staje się znów jednością, co oznacza, iż ta rozdzielność rozwiązuje się w świetle jego rozbudzonej świadomości.
Chris Griscom pisze: „Jako istoty ludzkie, jesteśmy uprzywilejowani , możemy przekroczyć most, który prowadzi z powrotem, sprzed naszych urodzin, do momentu, w którym bezforemne przybrało materialną postać, i w ten sposób będziemy mogli otrzymać ten podstawowy składnik, który będzie mógł być uformowany, który będzie mógł być uwolniony, udoskonalony i uelastyczniony".
W buddyzmie ów najwyższy stan ludzkiego dokonania określany jest jako nirwana, jako wyzwolenie człowieka z samsary, czyli z cyrkulacji nowo narodzonych. Czy jest tak dokładnie, nie może wiedzieć nikt, kto sam nie osiągnął tego stanu.
Nasz intelekt prawie nie ma szans, aby całkowicie pojąć cudowne dzieło stworzenia i życia. Bez mała każdy z nas wobec owego cudu skłania się do rozmyślania nad sensem życia. Gdziekolwiek też byśmy nie szukali sensu życia, czy nie jest niemal niewyobrażalne, że czas „dojrzewania" trwa przez szereg wcieleń, nie znajdujących się ze sobą w indywidualnym logicznym związku?
Buddyści i hinduiści nie mają wątpliwości co do tego, że będą żyli na ziemi w wielu wcieleniach. W naszych czasach, gdy mnożą się wskazówki, iż faktycznie także żyliśmy na ziemi szereg razy, będziemy również tu, na Zachodzie, konfrontowani z wyobrażeniami wiary o „kręgu losów". Stawiamy sobie pytanie: dlaczego właściwie mam żyć wielokrotnie? Szukamy podstawy dla ponownych narodzin. Terapeutka reinkarnacyjna Petra Angelika Peick pisze, że jest często pytana, czy wierzy w powroty do minionego życia i w relacje z poprzednich wcieleń. Udziela ona następującej odpowiedzi: „Są dwie zasadnicze i istotne postawy, z którymi można się spotkać w życiu: postawa krytyczno-rozumowa albo postawa zaufania opartego całkowicie na wierze. Żyjemy w epoce nałogu krytykowania i racjonalizmu, w której wiara może mieć pozór naiwności i głupoty. Ja sądzę, że mieć zdolność do wierzenia i zaufania jest ważnym ludzkim przymiotem, którego nie ma potrzeby uzasadniać. Do tej jasnej wypowiedzi nie trzeba niczego dodawać.

hjdbienek : :
lip 25 2010 Reinkarnacja w świetle nowej wiedzy i świadomości...
Komentarze: 0


Podsumujmy krótko raz jeszcze, co zgromadziliśmy dotąd jako materiał dowodowy o reinkarnacji.

1. Teorię reinkarnacji zawierają nieomal wszystkie religie. Ponowne narodziny są również częścią składową wiary chrześcijańskiej, o czym między innymi świadczy Ewangelia Jana albo Ewangelia Doskonałego Życia.

2. Poprzez wiele studiów badacze reinkarnacji udowodnili w sposób przekonujący, że istnieją ludzie, którzy przypominają sobie swoje wcześniejsze życie. W wielu przypadkach te relacje o wcześniejszych życiach zostały sprawdzone i zweryfikowane.

3. Eksperymenty reinkarnacyjne u osób poddanych badaniom, które przy pomocy różnych metod przeniesione zostały we wcześniejsze życie, wskazują, iż we wspomnieniach poprzednich wcieleń nie chodziło o produkty fantazji. Osoby poddane badaniom podawały informacje historyczne, których nie mogły nabyć w swoim obecnym życiu. Kilka badanych osób mówiło albo pisało w języku, którego dziś się już nie używa albo nie naucza.

4. Przeżycia dejavu świadczą o tym, iż przypominamy sobie na krótkie momenty określone okolice albo krajobrazy znane z poprzedniego życia. Podobne doświadczenie przedstawia tzw. pokrewieństwo duchowe, gdy przy świeżo poznanej osobie czujemy się jak wobec starego, zaufanego przyjaciela. Do tych ludzi mamy spontaniczny stosunek pełnego zaufania.

5. Badanie umierania zajmuje się tzw. przeżyciami z pogranicza śmierci ludzi w stanie śmierci klinicznej, poddanych skutecznej reanimacji. Światowe studia wykazują dużą zgodność doświadczeń po wkroczeniu śmierci. Przeżycia z pogranicza śmierci wskazują dokładnie na to, że po śmierci egzystujemy nadal.

6. Nowoczesna fizyka kwantowa potwierdza swoimi ustaleniami starą ezoteryczną mądrość, że materia jest sprężoną energią.
Dzisiaj wiemy z obu źródeł, iż życie znajduje się w stanie ciągłych przemian, których jedyną stałą jest energia świetlna. Światło może przybierać charakter materialny (cząstki) albo niematerialny (fale). Ten fenomen kryje tajemnice tak zwanego cudu i dostarcza dowodu na to, że nasza dusza, nasza świadomość, znajduje swój wyraz w wielu materialnych i niematerialnych formach. Człowiek jest istotą wielowymiarową, której ciało fizyczne jest tylko cząstką jego całościowego bytu. Stąd też można sądzić, iż możliwe są różne wcielenia człowieka. Po naszej śmierci fizycznej przechodzimy do innej płaszczyzny bytu. Opuszczamy ciało fizyczne, a nasza dusza może w każdym dowolnym momencie przybrać fizyczny kształt.

Istnieją więc wystarczające wskazówki świadczące o tym, że żyliśmy na ziemi już wcześniej i będziemy jeszcze na niej żyli w przyszłości. Dla wielu owe wskazówki są wystarczające jako dowody. Przytoczenie ostatecznego dowodu na to, że ktoś żył przed tysiącami lat na zaginionym kontynencie Atlantydy, przychodzi nam z trudem. Tkwi to w naturze rzeczy, albowiem jako ludzie żyjemy wciąż tylko tu i teraz! Przyjmijmy, że chcecie kogoś przekonać, iż dzisiejszej nocy mieliście jakiś sen. Czy moglibyście kogoś, kto nie wie, co to jest sen, przekonać logicznie, że wasze senne widzenia nocne są rzeczywistością? W momencie gdy znajdujecie się w stanie rozbudzenia, jesteście już przecież ponownie w innej płaszczyźnie realnej - tu i teraz.
Być może zbliżymy się jeszcze bardziej do odpowiedzi, czy posiadamy na tej ziemi wiele wcieleń, przy pomocy następnego pytania. Stąd też pytamy: Dlaczego urodzimy się ponownie?

hjdbienek : :