Komentarze: 0
1) Podziwiam wielkie zaangażowanie Pana i Pana żony dla Waszego chorego dziecka. Musicie jednak Państwo pamiętać, że nadludzki wysiłek może dziecko raczej obciążać, niż odciążać. Dziecko wie, czy chce pozostać przy życiu, wie, czy musi umrzeć albo czy jest przed nim jeszcze długa choroba. Potrzebuje rodziców niezależnie od tego, jaki będzie jego los. Gdy rodzice są gotowi wspierać dziecko w każdym położeniu i jeśli wykażą wewnętrzną siłę, żeby się zgodzić w pokorze z każdym losem, wtedy czuje ono spokój i bezpieczeństwo. A Państwo znajdą wraz z nim siłę do tego, co w danej chwili możliwe i konieczne. 2) Obciążyłabyś zmarłe kalekie dziecko, gdyby wiedziało o Twoich lękach. To, co nazywamy życiem, jest przecież zaledwie wycinkiem tego, co było i co pozostanie. Być może, umieranie jest tylko odzwyczajaniem się ku czemuś pojemniejszemu i większemu. Zacznij się powoli odzwyczajać od roszczeń wynikających z Twojej winy, nawet jeśli była ona nieunikniona. Drugie dziecko, którego nie chciałaś, młodsza siostra tamtego, urodziło się jednak i zostało przez Ciebie przyjęte. To jest decydujące. Nie wiesz, z czego wynikają jej obecne trudności, i musisz ją powierzyć jej dobrej duszy. Dziewczynce pomoże jednak, jeśli uzna zmarłe rodzeństwo za swoje i w obliczu jego wczesnej śmierci weźmie życie tak, jak zostało jej podarowane. 3) Choroba dziecka zbliża rodziców, jeśli dźwigają ją jako wspólny los i jako wspólną odpowiedzialność. Dopytywanie się, czy ktoś jest winny, dowodzi lekceważenia wielkości losu. Niewykluczone, że choroba dziecka zmusiła Was do odłożenia na bok własnych konfliktów lub uznania ich za minione. Jeśli teraz, kiedy stan dziecka się poprawił, mają one znów wyjść na pierwszy plan, wtedy choroba w tym sensie poszłaby na marne. Jest coś jeszcze, co Was znów może zbliżyć: Podziękowanie za uratowanie dziecka, bez względu na to, dokąd mielibyście to podziękowanie skierować. Patrzcie na to, że dobrze się skończyło, a nie na to, co było niedobre. To odnosi się też do dziecka.