Archiwum październik 2009, strona 10


Clipy 
paź 04 2009 Malika I hate You
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 04 2009 Discovery HD - Świat przyszłości: Nowoczesne...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 04 2009 Istota i zasięg inteligencji
Komentarze: 0

Twórcza inteligencja sięga: Od mniejszego niż najmniejsze do większego niż największe, Od nieprzejawionego przez wszelkie przejawienia do nieprzejawionego - nieograniczonego, nieskończonego, wiecznego, Od Tutaj do Tutaj, Od Ja" do Ja" Od ziarnka do ziarnka, Od pełni do pełni. MAHARISHI MAHESH YOGI Zanim uznamy inteligencję za nieskończoną, przyjrzyjmy się, jaki jest już teraz jej zasięg. Słowo inteligencja ma wiele różnych zastosowań. W zależności od perspektywy, z jakiej inteligencję rozpatrujemy, może ona oznaczać zdolność uczenia się lub rozumienia czy też zdolność właściwego reagowania w nowych i trudnych sytuacjach; zdolność zastosowania wiedzy do umiejętnego kierowania otoczeniem; bądź zdolność abstrakcyjnego myślenia, spójnego organizowania informacji i wykorzystywania tejże informacji do rozwiązywania problemów. Wszystkie te znaczenia są trafne, jednakże zamykają inteligencję w kręgu cech ludzkich. Uważamy się za inteligentnych, stąd nasza skłonność do zawężonego pojmowania inteligencji jako zdolności specyficznie ludzkiej, jako potęgi rozumu. Tymczasem inteligencja to znacznie więcej niż zdolność rozumowania za pomocą intelektu. Zdolność rozumowania to świadoma predyspozycja, która niewątpliwie stawia człowieka ponad inne stworzenia w naturze i pozwala mierzyć „wyższą" inteligencję w kategoriach sprawności intelektualnej. Lecz w naturze, począwszy od pojedynczej cząstki czy wiązki energii, wszystko zawiera informację. Z informacji tej czerpie pewną wiedzę praktyczną, a w każdym razie wie, jak być cząsteczką i jak właściwie współdziałać z innymi nieożywionymi składnikami Wszechświata. Każde wykorzystanie wiedzy praktycznej jest oznaką inteligencji. Izaak Bentow, pisząc o naturze kosmosu, zdefiniował świadomość jako „zdolność systemu do reagowania na bodziec". Uważam, że jest to także definicja inteligencji, możliwa do przyjęcia na jej najprostszym poziomie, tam gdzie inteligencji i świadomości oddzielić nie sposób. Z definicji tej wynika, że poziom inteligencji danego systemu związany jest ze skalą jego reakcji na bodźce. Można uznać, że im bardziej system jest złożony, zróżnicowany i nowatorski, tym bardziej inteligentny. Jest to mechaniczna miara inteligencji, lecz ma jedną wielką zaletę: wszelką inteligencję można by mierzyć według tego samego kryterium. Uniknęlibyśmy uznawania jednego rodzaju inteligencji (tej ludzkiej oczywiście) za lepszy od drugiego tylko dlatego, że jest po prostu inny. Ale i tak moglibyśmy popełnić błąd, umieszczając u samego dołu słupa totemicznego coś tak „prostego" jak elektron, ponieważ jest on mniej inteligentny niż na przykład wieloryb. Nie zapominajmy, że bez elektronu nie ma wieloryba, a tym samym nie ma inteligencji i powodu do dumy. Elektron prawdopodobnie zdolny jest tylko do reakcji o ograniczonym zasięgu. W zasadzie wybiera on orbitę jądra atomu i pozostaje na niej, chyba że zostanie pobudzony i przeskoczy na wyższą orbitę. Gdy bodziec przestanie działać, elektron automatycznie powraca na dawne miejsce. Jednak nawet ta prosta reakcja wywołuje emisję jednego fotonu światła, co naturalnie oznacza, iż każdy stan we Wszechświecie, w którym istnieje światło wymaga zorganizowanego zachowania elektronów, działających w niezwykle różnorodnych warunkach. Tak więc zupełnie niesłusznie traktujemy elektron jako coś odrębnego. Jest to system złożony, wewnątrz złożonego systemu atomu, który z kolei działa wewnątrz złożonego systemu cząsteczek. Możemy wspinać się po słupie totemicznym, dopóki nie dotrzemy do mózgu człowieka: tam znajdziemy system zdolny do niezliczonych reakcji. Jednakże bezgraniczna inteligencja mózgu jest w pełni skoordynowana z elektronem u podstawy słupa. Elektrony są na tyle "inteligentne", że nie zawodzą. Gdyby zawiodły, cały słup totemiczny przewróciłby się - zapanowałby chaos. A jednak umysł człowieka jest w swej inteligencji twórczy, elektron zaś najwyraźniej mechaniczny. Myśl twórcza to nic innego, jak nowa lub wcześniej nie zarejestrowana reakcja na najróżniejsze bodźce. Nawet orginalna myśl jest mechaniczna w tym sensie, że zależna jest od prawidłowego działania tkanki mózgowej, enzymów, hormonów, połączeń elektrycznych i tak dalej, schodząc kolejno w dół po łańcuchu inteligencji, aż do podstawy. Niektóre reakcje bardzo się różnią od innych - spacer drogą nie przypomina enzymów wiążących się z receptorami błony komórkowej - jest jednak coś, co wszystko spaja, co organizuje i określa cel każdej reakcji, od najsłabszej do najsilniejszej, a tym czymś jest inteligencja. Twórcza inteligencja człowieka jest ostatecznym wyrazem wiedzy praktycznej, gromadzonej z upływem czasu w całej naturze. Wiemy już, że nasz DNA przypomina encyklopedię wiedzy o całej ewolucji we Wszechświecie. Prosta informacja elektronu musiała być przechowywana, a następnie przekazywana do atomu, który, na jej podstawie, przekazywał swą informację do cząsteczki, i tak kolejno, przez cały czas. Ta nieskończona inteligencja uniwersalna służy ewolucji. Jak wynika z danych naukowych, we Wszechświecie nie ma niczego w nadmiarze. Co tylko mogło zaistnieć, to zostało wykorzystane. Ewolucja zagarnęła wszystko po drodze i zorganizowała tak, jak być powinno, abyśmy mogli żyć i twórczo myśleć. Mózg ludzki jest chlubą natury nie tylko dlatego, że każdy z nas go ma i że jest tak złożony, ale dlatego, że bez końca może się rozwijać. Oznacza to, że cała inteligencja we Wszechświecie zdolna jest współdziałać z rozwojem umysłu ludzkiego. Karol Darwin, twórca współczesnych teorii ewolucji, pisał: „W wielu przypadkach bezustanny rozwój jakiejś części, na przykład dzioba ptaka lub zębów ssaka, nie pomógłby temu gatunkowi w zdobyciu pożywienia czy czegokolwiek innego; tymczasem u człowieka nie widzimy wyraźnej granicy dalszego rozwoju mózgu oraz zdolności umysłowych nadających się do spożytkowania." W człowieku skupia się nieskończona inteligencja Wszechświata. Zazwyczaj nie zdajemy sobie z tego sprawy - być może dlatego, iż uważamy, że inteligencja została stworzona przez intelekt. Tymczasem jest odwrotnie, to intelekt został stworzony przez inteligencję. Oczywiście intelekt, będąc tylko jednym z przejawów inteligencji, ma swoje ograniczenia; na przykład po kilku wiekach badań, dotąd nie wiemy nawet, jak działają nasze własne narządy. Inteligencja natomiast nie ma ograniczeń. Przenika wszystko i jest nieskończona. Wyraża nieskończoną moc organizującą w naturze. Na małą skalę przejawia się w gotowości elektronu do działania; na szerszą skalę, w wielkich dokonaniach twórczych człowieka. Każdy poziom inteligencji jest inny, a jednak wszystkie są nieskończenie współzależne. „Gdy elektron drga, wszechświat się trzęsie." Nauka współczesna prowadzi badania każdego odcinka nieskończonego ładu w naturze, lecz dopiero niedawno zaczęła wnikać w naturę jako całość (w następnej części dowiemy się, co ostatnio odkryto o mechanizmie tworzenia). Wschód ma wspaniałą tradycję wiedzy o całości, lecz nie w postaci tego, co zwiemy nauką. Na przykład w Indiach wielcy mędrcy mówią o inteligencji na podstawie swej własnej świadomości. Oto fragment z Bhagavad Gity, który wyjaśnia stopnie inteligencji i porządek, w jakim natura ułożyła to w człowieku: ..Zmysły, mówi się, są wnikliwe; bardziej wnikliwy niż zmysły jest umysł; jeszcze bardziej wnikliwy jest intelekt. Tym, co przewyższa nawet intelekt, jest On". Przez słowo „On" mędrzec rozumie źródło inteligencji, wyprzedzające nawet przebłysk myśli - czyli jaźń. W imieniu wielkich tradycji Wschodu przemawiają również nasi współcześni. Taką postacią jest Maharishi Mahesh Yogi, który od wielu lat naucza o nieskończonych zasobach możliwości twórczych człowieka, kładąc szczególny nacisk na „wiedzę" o twórczej inteligencji. Język jego nie jest ani metaforyczny, ani archaiczny - jest rzeczowy: „Galaktyki nie przemieszczają się tu i tam na chybił trafił; w tym, co zostało stworzone jest porządek, jest system. Bez podstawowej wartości inteligencji cały ten porządek i rozwój by nie zaistniał." Zainteresowałem się jego interpretacją inteligencji, ponieważ, po pierwsze, przyjmuje on za bezsporne to, że wszystko wokół nas jest uporządkowane i że może być rozpatrywane jako całość. Po drugie, wierzy on, że po dotarciu do źródła własnej inteligencji można zmieniać rzeczywistość, dążąc do zdrowia, szczęścia, wiedzy i pokoju; Maharishi nazywa to „stopniowym postępem w kierunku pełni życia". Teraz koniecznie trzeba poznać mechanizm umożliwiający nam tworzenie rzeczywistości. Mechanizm ten zaczyna się w umyśle przebłyskiem świadomości „Ja jestem", a następnie, krok po kroku, wyłania się z niego pełnia naszego świata. Chociaż dziwna wydaje się myśl, iż można nauczyć się zmieniać rzeczywistość z poziomu świadomości, prawdą jest, że rzeczywistość tę tworzymy w każdej chwili. Mechanizmy twórczej inteligencji nie działają „gdzieś tam daleko" tworząc galaktyki, fotony, sekwoje i wyjce. Twórcza inteligencja przepływa przez nas i pozwala nam żyć w harmonii z naszą własną wersją rzeczywistości. Maharishi Mahesh Yogi jest nie tylko filozofem rozpatrującym zagadnienie twórczej inteligencji. Jak dowiemy się później , proponuje on swoistą technikę, która pozwala bez wysiłku na powrót sprowadzać świadomość do źródła myśli. Gdy już tam się znajdziemy, możemy nauczyć się kontrolować przepływ tej inteligencji, naszej inteligencji; w ten sposób wszelkie pożądane cechy ludzkiego istnienia - miłość, współczucie, zdrowie, spełnienie się - będą zajmować coraz więcej miejsca w naszym życiu. Dodam tutaj, iż to, co rozpatrujemy, wywodzi się nie tylko ze Wschodu. Filozof francuski Henri Bergson zdobył w roku 1927 nagrodę Nobla za prace wykładające jego teorie „ewolucji twórczej", które wkrótce potem poszły w niepamięć z prostego powodu: nauka eksperymentalna nie była w stanie uzasadnić, że mają one jakiekolwiek podstawy praktyczne. Zabrakło techniki, która by przekształcała twórczą inteligencję w żywą rzeczywistość, czegoś, co tradycja Wschodu od wieków doskonali. Powstanie nauki o twórczej inteligencji jest możliwe, inteligencja bowiem systematycznie przenika całą naturę. Używając klasycznego indyjskiego określenia, sięga ona „od mniejszego niż najmniejsze do większego niż największe", lecz pewne zasady obowiązują na każdym poziomie. Oto niektóre z nich: inteligencja wyraża się uporządkowaniem; łączy części w jednolitą całość; działa na przemian w rytmach odpoczynku i aktywności; rozwija się bez wysiłku, usuwając ze swej drogi wszelkie przeszkody; zawiera się w całości w najdrobniejszych cząstkach systemu; a wreszcie wykazuje nieskończoną stabilność wraz z nieskończoną umiejętnością przystosowywania się. Mnie, jako endokrynologa, fascynuje perfekcja, z jaką organizm ludzki te zasady stosuje. Weźmy na przykład uporządkowanie - zacytuję tu Claude'a Bernarda, powszechnie uznawanego za twórcę współczesnej fizjologii; mówi on o surowych prawach fizyki i biochemii, do których procesy naszego organizmu muszą się przystosowywać, lecz następnie zauważa, że „podporządkowują się sobie i następują jedne po drugich, tworząc określone schematy, według nadrzędnego prawa; powtarzają się systematycznie, regularnie, niezmiennie i zestrajają się w taki sposób, żeby doprowadzić do organizacji i rozwoju jednostki". Ten przejaw doskonałego porządku i rozwijania się Bernard odkrył u wszystkich zwierząt i roślin - jest to zasada inteligencji, zaobserwowana w przyrodzie. Jako przykład drugiej zasady posłuży nam układ hormonalny. Łatwo zauważyć, iż układ ten stosuje na przemian cykl odpoczynku i cykl aktywności; biologia stale odkrywa nowe i wyszukane „częstotliwości", regulujące wydzielanie wszystkich naszych hormonów. System wewnątrz-wydzielniczy składa się z wielu części, z różnych gruczołów znacznie od siebie w organizmie oddalonych, lecz tworzących jedną sieć - całość połączoną ścieżkami hormonalnymi, które są kolejno uruchamiane, a każda z nich z niezwykłą wrażliwością reaguje na potrzeby całego ciała. Same hormony wydzielane są i regulowane przez autonomiczny układ nerwowy i wystarczy im ułamek sekundy, aby odwrócić dany proces i zareagować na jakąkolwiek zmianę zachodzącą w środowisku wewnętrznym. Można zatem powiedzieć, że hormony działają precyzyjnie i są w tym działaniu nieskończenie stabilne, a zarazem nieskończenie elastyczne w sytuacjach, gdy organizm tego od nich wymaga - każda poszczególna myśl, lub działanie wywołuje jedyną w swoim rodzaju reakcję sieci wewnątrzwydzielniczej. Mogłoby się wydawać, że układ hormonalny jest szczególnym rozwiązaniem, że natura stworzyła go dla specyficznych stanów ludzkiego organizmu. W rzeczywistości jednak odkrycia biologii molekularnej wykazały, że procesy zachodzące w naszym układzie wewnątrzwydzielniczym przewijają się w podobnych schematach przez wszystkie wątki życia. Na przykład mechanizm zużywania glukozy jest taki sam w bakterii, jak w komórce człowieka, a insulina, odgrywająca główną rolę w procesach przemiany materii, jest od zarania dziejów obecna w łańcuchu ewolucyjnym, od zimnokrwistej ryby po człowieka. Nie tylko mózg, lecz każda komórka naszego organizmu wykazuje dokładnie taką samą złożoność inteligencji. Każda komórka postrzega wokół siebie świat; każda „pamięta" przeszłość i „przewiduje" przyszłość w swych reakcjach biochemicznych i dzięki DNA, każda z nich zawiera pełną informację, która składa się na inteligencję będącą tobą. Gdy mówimy, że nieskończona inteligencja przez nas przepływa, należy to rozumieć dosłownie, inteligencja bowiem panuje nad każdą komórką i każdą tkanką. Jest w paznokciach, zębach, jelitach i gruczołach; nastawia nasz zegar biologiczny tak samo dokładnie jak zegar monarchy - dużego tropikalnego motyla — w czasie jego migracji, lub gwiazdy z klasy białych karłów. Rzeki spływające do oceanu, pszczoły ciągnące do nektaru, orzeł szybujący po ciepłym, sierpniowym niebie, wszystko to kieruje się tymi samymi zasadami twórczej inteligencji co my. Życie nie jest naszym przywilejem. Wyłącznie my natomiast jesteśmy zdolni te zasady sobie uświadomić i z nich według własnych upodobań korzystać. Cała inteligencja jest spójna i taka sama, tylko wyraża się w różnych formach. Panowanie nad inteligencją w naszej świadomości to panowanie nad całą inteligencją. Koncepcja, żeby do tego stopnia udoskonalić możliwości twórcze człowieka jest ważniejsza dla naszego dobra niż możemy sobie wyobrazić. Nasz plan działania zaczął się od zbadania istoty inteligencji. Teraz przyjrzyjmy się mechanizmowi tworzenia. To on steruje tymi siłami w naturze, które dają nam moc zmieniania rzeczywistości.

hjdbienek : :
Clipy 
paź 03 2009 Amanda Lear Queen of Chinatown
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 03 2009 Discovery HD - Świat przyszłości: Ludzie...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 03 2009 Ku wyższej rzeczywistości: Medytacja i...
Komentarze: 0

Rzeczywistość jest symbolem FAZAL INAYAT-KHAN To, co postrzegamy zmysłami, zwykliśmy uważać za realne. To co nie jest łatwo dostępne naszym zmysłom, zazwyczaj uważamy za nierealne lub urojone. Ponadto mamy skłonność do ustalania stopnia „realności" w zależności od tego, ile zmysłów dana rzecz potrafi pobudzić. Ciała stałe, przedmioty ciepłe, aromatyczne, poruszające się są jak żywe i dlatego bardziej realne niż, na przykład, drobnoustroje. W gruncie rzeczy nastawieni jesteśmy na to, że realne są ciała stałe. Pozwól mi to dotknąć, a powiem ci, czy rzeczywiście istnieje. Ponieważ nasze wyobrażenie rzeczywistości powstaje na poziomie subiektywnym, łatwo jest zrozumieć, dlaczego upieramy się, że pewne rzeczy są realne, a inne nie. Z tym wszystkim najbardziej realni dla siebie jesteśmy my sami. Po cyklu wykładów z filozofii możemy zwątpić w istnienie czegokolwiek w kosmosie, lecz istnienia nas samych jesteśmy raczej pewni. Im bardziej jakiś przedmiot przypomina nam siebie samych, tym chętniej przyznajemy, że on również jest realny i niezaprzeczalnie istnieje. Wykształcenie wyższe tylko nieznacznie wpływa na to przypadkowe kryterium. Naukowcy w większości nie akceptują istnienia czegoś, na co nasze zmysły nie reagują z łatwością. Oczywiście nauka przebyła niezmiernie długą drogę, by więcej rzeczy wprowadzić w zasięg naszych zmysłów. Za pomocą odbiornika radiowego znacznie poszerzamy zasięg zmysłu słuchu. Obecnie możliwe jest nasłuchiwanie dźwięków z kosmosu. Bez pomocy radia nie mielibyśmy pojęcia, że takie dźwięki stale docierają do Ziemi i moglibyśmy z przekonaniem twierdzić, że nie istnieją. Teleskopy ogromnie zwiększają zasięg wzroku: badają gwiazdy, których światło wyruszyło do nas przed milionami albo miliardami lat. Dlatego teleskop, zwiększając zasięg wzroku, przekracza też barierę czasu, wydłużając czas. Oglądając światło gwiazdy, która już się wypaliła moglibyśmy twierdzić, iż teleskop pokazuje nam coś, co już nawet nie istnieje. Z łatwością więc przekonujemy się, iż rzeczywistość tworzymy sobie według własnej percepcji. Rabindranath Tagore, będąc nie tylko poetą, lecz także wnikliwym myślicielem, napisał: „Twierdzenie, że świat jest takim, jakim go postrzegamy, jest bez mała truizmem. Wyobrażamy sobie, że nasz umysł jest zwierciadłem mniej lub bardziej odbijającym to, co się dzieje na zewnątrz nas. Jest odwrotnie; to umysł sam jest główną siłą twórczą. Świat, gdy go postrzegam, nieustannie powstaje dla mnie w czasie i przestrzeni". Rzeczywistość oceniamy za pomocą zmysłów, lecz wszystko co one odbierają - woń róż, widok księżyca w pełni, dotyk mgły - przekazywane jest do umysłu. Niezależnie od tego, jak dalece poszerzymy nasze percepcje czy to za pomocą detektora kwazarów, czy też mikroskopu elektronowego, cała percepcja ostatecznie dokonuje się w umyśle. Jeśli na plaży staniesz na głowie i ujrzysz ocean płynący ponad niebem, będzie to realne dla twych oczu, ale twój umysł nie da się wyprowadzić w pole; to on właśnie widzi, słyszy, smakuje, wącha i dotyka. Rzeczywistość w swym ostatecznym kształcie powstaje w umyśle -umysł tworzy rzeczywistość. Bez naszego postrzegania, bez myśli i doświadczeń, rzeczywistość traci swą moc. Kształt, wielkość, wygląd bądź jakakolwiek inna cecha przedmiotu jest właściwością czysto subiektywną. To my tworzymy rzeczywistość. Podam przykład. Wyobraźmy sobie na chwilę, iż oko ludzkie ma soczewkę kwadratową, a nie - jak w istocie - owalną. Ta jedna zmiana w naszym normalnym narządzie zmysłu przeobraziłaby kompletnie wygląd całego świata. Kulka do gry postrzegana przez kwadratową soczewkę oka mogłaby teraz przyjąć kształt ołówka, a rzucanie go bardzo by się różniło od rzucania gładkiej, regularnej kulki - coś do czego przywykliśmy i co uważamy za zupełnie naturalne. Dopóki ludzkie oko miałoby soczewkę kwadratową, dopóty uznawalibyśmy nowy kształt kulki do gry, a widok toczących się przedmiotów przypominających ołówki i gładkich w dotyku byłby całkowicie normalny. Inne stworzenie, na przykład królik, postrzegałoby kulkę według własnej struktury oka i ona stanowiłaby jego rzeczywistość. Kameleon częściej porusza każdym okiem z osobna niż obydwoma razem, a więc nie możemy sobie jego świata nawet wyobrazić; jego widzenie nie ma nic wspólnego z działaniem wzroku w naszym układzie nerwowym. Rekin najwyraźniej wyczuwa krew ryby zabitej w odległości kilku mil, czego również nie możemy sobie wyobrazić, tym bardziej, że węch u nas pod wodą w ogóle nie działa. Wracając do kulki, załóżmy, że pytamy o jej „prawdziwy" kształt. Odpowiedź brzmi, że jej „prawdziwy" kształt nie istnieje. Kształt kulki związany jest z tym, kto ją postrzega. To właśnie postrzeganie nadaje kulce kształt. To samo dotyczy wszystkich pozostałych zmysłów. Niewiele teraz trzeba, by dojść do wniosku, iż kulka nie ma postrzegalnego bytu niezależnego od osoby postrzegającej. Nie istniałaby w taki sposób w jaki istnieje, gdyby nie było umysłu postrzegającego. Percepcję kształtują zmysły, a interpretuje umysł - ale to nie wszystko. Zależy też ona od nagromadzonych doświadczeń życiowych. Dla wyjaśnienia, co przez to rozumiem, opiszę prosty eksperyment przeprowadzony z młodymi kotkami przez Helmuta i Spinellego. Objął on trzy partie kociąt hodowanych w trzech odrębnych środowiskach. Pierwsza partia wzrastała w pomieszczeniu o ścianach pomalowanych w poziome pasy i był to jedyny widok, na jaki kotki były wystawione. Druga partia rosła w otoczeniu pasów pionowych, trzecia zaś w całkowicie białym, bez jakichkolwiek wzorów. Kiedy kocięta dorosły, każda partia inaczej postrzegała świat. Koty dorastające wyłącznie z widokiem na pasy poziome doskonale rozróżniały przedmioty o kształcie poziomym, a nie widziały niczego, co było pionowe. Na przykład, wpadały na nogi od mebli, jak gdyby te nogi nie istniały - ponieważ dla tych kotów rzeczywiście ich nie było. Partia kotów, żyjąca w świecie pionowym miała dokładnie odwrotny problem, natomiast koty ze środowiska białego w ogóle nie rozwinęły zdolności widzenia właściwej kotom dorosłym i dlatego wzrokowo były najbardziej zdezorientowane. Nie była to sprawa ich wewnętrznego nastawienia. Mózgi ich potrafiły postrzegać spektrum dane nam przez naturę tylko selektywnie, w ograniczonym zakresie. Odnosi się to do nas wszystkich. Inne doświadczenia dały podobne rezultaty. Gdy nowo narodzonym małpkom na pewien czas założono przepaskę na jedno oko, szlaki nerwowe łączące ośrodek wzroku z tym okiem były znacznie mniej liczne, w przeciwieństwie do odsłoniętego oka. Stwierdzono również, iż decydujące znaczenie ma okres rozwoju percepcji. Kocięta rodzą się ślepe i jeśli zabandażuje im się oczy choćby na krótko, na kilka dni, kiedy wzrok zaczyna się rozwijać, będą ślepe do końca życia. Wszystkie te eksperymenty dowodzą, że wzorce elektryczne przechowywane w układzie nerwowym, a pochodzące z wcześniejszego doświadczenia, służą budowaniu powiązań i receptorów fizycznie odpowiedzialnych za percepcję. Zatem już sama struktura mózgu, siedziby percepcji, uzależniona jest od naszych uprzednich doświadczeń życiowych. Zaczynamy teraz rozumieć prawdziwy sens słów starożytnego mistyka Rumi: „Nowe narządy percepcji rodzą się z potrzeby". Zastanówmy się jednak, czy nie jesteśmy w sytuacji psa, który goni własny ogon. Mówimy, że doświadczenie kształtuje percepcję, lecz zaczęliśmy od stwierdzenia, że percepcja kształtuje doświadczenie. Koło się zamyka. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że zarówno percepcję, jak i doświadczenie tworzy umysł. Oko i to, co ono widzi, ucho i to, co ono słyszy, język i to, co on smakuje, nos i to, co on wącha, nerwy i to, co one czują - wszystko to dokonuje się w umyśle. Świat materialny nie istnieje niezależnie od umysłu. Ogólnie mówiąc, bez umysłu nie ma materialnego wszechświata. Jest on dosłownie mirażem, czymś efemerycznym, czymś, co stworzył umysł. Choć sam nie jest uchwytny, ani nawet dostępny zmysłom, to właśnie umysł daje się poznać poprzez świat materialny i nieskończoną liczbę przejawionych przedmiotów. Przedmioty te w najlepszym razie stanowią rzeczywistość drugorzędną, to znaczy żadną w porównaniu do tego, co jest realne - z umysłem nieprzejawionym. Umysł jest twórczym źródłem świata; ty i ja jesteśmy źródłem świata. Cała nasza rzeczywistość ma swe źródło w nas, stąd wywodzą się nasze idee, nasze pojęcia i przekonania o tym, co jest realne. Rzeczywistość jest symbolicznym, przejawionym wyrazem idei nieprzejawionej. Po to, aby stworzyć coś „tam, na zewnątrz", trzeba przede wszystkim uzgodnić między sobą, że pewna rzeczywistość tam, na zewnątrz istnieje, a wtedy nasze porozumienie tę rzeczywistość zbuduje. W poprzedniej części była mowa o hipotezie Dawida Bohma, według której wszystkie istoty ludzkie mają w głębi jedną, wspólną świadomość. Tą zbiorową świadomością jest to, co ty i ja uruchamiamy przy uzgodnieniu, że wspólnie budujemy rzeczywistość. Na głębokim poziomie - znacznie poniżej poziomu powierzchownych opinii, które można zmieniać - nasza świadomość zbiorowa zgadza się z tym, iż taka rzeczywistość istnieje. Świadomość ta zapuściła korzenie w naszej fizjologii i wokół niej zbudowaliśmy świat. Tak więc zanim coś stanie się rzeczywistością, musi wpierw zaistnieć jako zalążek, coś jak iskra, jakieś poruszenie świadomości zbiorowej. Zachodzi to w sposób zupełnie niedostrzegalny i przejawia się najpierw w postaci pojęcia ledwie rysującego się w naszych umysłach: „Ja jestem". W ten sposób zwykliśmy uświadamiać sobie, że naprawdę istniejemy - była o tym mowa na początku tej części publikacji. Z chwilą zaakceptowania „Ja jestem" w miejscu akcji mogą się pojawić miliony innych rzeczy. Przejawiają się one w postaci niewyraźnych emocji i pojęć, potem wyraźniejszych pojęć i zbiorów przekonań, a wreszcie w postaci w pełni rozwiniętego świata. Wynikiem ostatecznym jest rzeczywistość, jakakolwiek by ona nie była. Jeśli świadomość zbiorowa - to znaczy ty i ja — przystaje na to, by były wojny, wtedy mamy wojny. Wojny są przejawem pewnego rodzaju zakłócenia w świadomości zbiorowej zwanego stresem. Gdybyśmy się na wojny nie zgadzali, wojen by nie było. W chwili obecnej wszystko, na co ty, ja i każdy inny się zgadza, jest koszmarne; zaistniało na jakimś poziomie w głębi świadomości zbiorowej, ponieważ na to przystaliśmy. Chorujemy, starzejemy się, tracimy sprawność fizyczną z powodu naszego przekonania, że takie są realia życia. Przekazano nam to, akceptujemy to i w dalszym ciągu to stwarzamy. Gdybyśmy tych pojęć od początku nie uznali, być może nie przyjmowalibyśmy choroby, starzenia i zniedołężnienia za rzeczywistość. Weźmy jakikolwiek przykład. Wiadomo, że gdy ktoś biega, to się męczy. Jest to fakt fizjologiczny. A jednak w Sierra Madre, w Meksyku, są szczepy Indian, dla których biegi na długie dystanse, czasami ponad pięćdziesiąt mil, są normalnym elementem kultury. Lubią to i biegnąc potrafią nawet kopać piłkę, gdy tymczasem nam trudno sobie wyobrazić pokonanie dystansu dwukrotnie dłuższego niż maraton. Pewien fizjolog amerykański sprawdził u zwycięzcy częstość tętna bezpośrednio po takim biegu. Okazało się, że serce jego bije wolniej niż tuż przed startem. Kluczem do rzeczywistości naszego wszechświata jest to, że my sami ją wybieramy. Zanim dokonamy wyboru, powinniśmy zrozumieć, w jaki sposób nasze idee przejawiają się jako rzeczywistość. Gdy tylko będziemy w pełni świadomi mechanizmów, jakie tu działają, wtedy łatwiej nam będzie wprowadzać do rzeczywistości tylko te idee, które są ewolucyjne. Moglibyśmy wybierać odwagę, nadzieję, miłość, pokój, zdrowie - nie wykluczona jest nawet nieśmiertelność - i one stawałyby się naszą rzeczywistością. Jak dotąd jednak zdecydowanie wybieramy strach, nienawiść, chciwość, zazdrość, wojnę, chorobę i śmierć. Nie poświęciliśmy tej sprawie świadomej uwagi i dlatego została nam narzucona przez świadomość zbiorową. Nasze ciała i to, co one robią, nasze mózgi i to, co one pojmują są żywym wyrazem powszechnie przyjętych opinii. Jeżeli mamy zmienić je na lepsze, to przede wszystkim musimy nauczyć się zmieniać świadomość zbiorową. Jak wyraźnie dowodzi historia, same dobre chęci rzeczywistości nie zmienią. U samego źródła jesteśmy czystą świadomością, dopóki coś się nie poruszy, nie pojawią się przebłyski jakichś idei. Przenikając głęboko do swego źródła, odkryjemy mechanizm tworzenia. Z tą chwilą będziemy mogli wybierać. Mając prawdziwą wolność myślenia, będziemy wybierać pokój, pełne zdrowie, młodzieńcze usposobienie - jakąkolwiek rzeczywistość wybierzemy, będziemy nad nią panować. Pozytywne idee w naszym umyśle są z pewnością ważne, lecz nie staną się w pełni realne, dopóki nie zastąpią złych idei, zakorzenionych w świadomości zbiorowej. Świadomość zbiorowa dopiero wtedy wyda się sceptykom realna, gdy wykażemy, że faktycznie możemy na nią wpływać. Za realne uważa się tylko to, co przemawia do zmysłów. Dlatego teraz przyjrzymy się sile zdolnej kształtować każdą rzeczywistość, to znaczy inteligencji.

hjdbienek : :
Clipy 
paź 02 2009 Gipsy Kings - Vamos a bailar
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 02 2009 National Geographic HD - Tajemnice Stonehenge...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
paź 02 2009 Wizja całości i miłości
Komentarze: 0

Miłość nie jest jedynie impulsem; musi ona zawierać prawdę, co jest prawem. RABINDRANATH TAGORE Mechanizmy ewolucji są mechanizmami miłości. Wszyscy zostaliśmy poczęci jako myśl miłości i pragnienia, z której zawiązała się odrobina substancji genetycznej. Kiedy urodziliśmy się, ta sama miłość nas karmiła, pierwsze zaś świadome myśli o sobie tak splatały się z miłością naszej matki, że poczucie rozdzielenia nie istniało. Jeżeli siła miłości może począć życie, karmić je i nadać mu tożsamość, to z pewnością jest cząstką tej inteligencji, którą jesteśmy my. Umysł samoświadomy to po prostu umysł nieprzerwanie posługujący się swą inteligencją z miłością. Zdarza się nawet, że dostępuje przeżycia czystej miłości. Niezależnie od czasu czy miejsca, zapisy wszelkich takich przeżyć łączy niezaprzeczalne podobieństwo. Zawsze jest w nich opis pierwotnej siły napędowej, dynamicznej, a zarazem wszechogarniającej, której nie sposób oddzielić od „całości". Ci nieliczni, w których doznanie czystej miłości pozostaje ciągle żywe, to przewodnicy ludzkości. A przecież taki sam przewodnik ma swoją uchwytną formę w naszych komórkach i wręcz nie ma świadomego życia, nie ma impulsu inteligencji, bez kontaktowania się z nim. Miłość przewodzi inteligencji. Jest to wspólna nić, której nie wolno wypuścić z rąk dopóty, dopóki pozostajemy w nurcie ewolucji. Ta nić snuje się od naszej jaźni, poprzez próg myśli, do przedsionka Wszechświata. Każdy z nas ma kawałek owej nici w splocie DNA, który czyni zeń niczym niezastąpioną cząstkę istnienia. W ulotnych chwilach wysubtelnionej uwagi wyczuwa się, jak miłość delikatnie wpływa na postęp ewolucji. Posuwa naprzód procesy życiowe z tej prostej przyczyny, że pragnie postępu. W tym sensie ewolucja nie jest „nieprzejednaną siłą", lecz ciągiem czystych pragnień. Miłość jest niewinna i bezpośrednia. Raduje się tym, co ma w swym zasięgu i w swej najczystszej formie nie zna wyższego celu ponad tę radość. Oto dlaczego sama świadomość istnienia innych ludzi ma tak wielką moc i tak potrafi przeobrazić innych: to miłość. Miłość przenika całą naturę. Samo tylko postrzeżenie tego, zawarte w każdym szczytowym przeżyciu, wystarczy, by życie stało się twórcze. Jeden powiew miłości i życie nabiera sensu. Miłość jest siłą twórczą, poprzez twórczość zaś dążymy do radości i nieśmiertelności. Miłość najsilniej uświadamia nam poczucie jedności. Ogarnia ono nasz umysł w chwilach olśnienia, ale tli się w nas również wśród codziennych spraw - każdy kocha swój dom, swoje dziecko, swój ogród. Uczucie to, konsekwentnie rozwijane, prowadzi do nieskończoności: „Kocham ten Wszechświat, jest mój." Myśl tę prosto i pięknie wyraża Swami Satchidananda: Pewnego dnia, pracując w polu, skaleczyłem się w palec. Mogłem to zlekceważyć, oczyściłem go jednak i zabandażowałem. Gdybym to zignorował, gdyby wywiązało się zakażenie, ucierpiałby cały mój organizm. Podobnie, jeśli czujemy się cząstką kosmosu, cząstką całego Wszechświata, czyż możemy nie kochać wszystkiego, co się nań składa? Z tego prostego rozumowania wynika niezbicie, że życie należy stawiać na wyższej płaszczyźnie. Jeżeli wbiliśmy sobie do głowy, że istnieją różnice, a teraz widzimy, że faktycznie ich nie ma, tym samym wracamy do rzeczywistości. Miłość przywraca rzeczywistość. Nauczyciel hinduski pisze dalej: Gdy już raz odczujesz, że jesteś' cząstką całości, że do tej całości należysz, a cały świat należy do ciebie, wtedy odczucie to skłoni cię do miłości, a miłość ta zaowocuje lepszym zdrowiem. Żaden uzdrowiciel nie potrafi leczyć bez tej uniwersalnej miłości. Jeśli uświadomisz sobie, że jesteś nie tylko odrębną jednostką, lecz także cząstką całego Wszechświata, nie będziesz się nikogo bał. Człowiek nieustraszony żyje wiecznie, człowiek bojaźliwy umiera co dnia, co minutę. Czy myślenie, że jestem cząstką Wszechświata jest istotne? Jeśli chodzi o samą myśl, nie sądzę. Natomiast „uświadomienie sobie czegoś" to więcej niż tylko myśl. Oznacza to, że chwila świadomości zmieniła rzeczywistość. Dociera do nas wtedy coś nowego. Jeden z najodważniejszych myślicieli awangardy „nowej fizyki", David Bohm, wysunął jako hipotezę naukową świadomość jedności. Utworzył on termin „porządek implikowany" używając go w znaczeniu łączenia z sobą wszelkich zjawisk fizycznych we Wszechświecie w taki sposób, by szczegółowa analiza jakiejkolwiek jego części dawała w zasadzie pełną wiedzę o każdej innej części. Nasuwa to wniosek, iż człowiek nawiązuje łączność z rzeczywistością uniwersalną kiedy kocha, bądź przeżywa „stan mistyczny". Łączy on się wtedy faktycznie z innymi ludźmi na poziomie zjednoczonej świadomości. Bohm opisuje to następująco: Gdyby i sto osób było w stanie postrzec najgłębszą warstwę rzeczywistości i podłączyć się do zbiorowego umysłu - ego zaniknęłoby dla nich i utworzyliby jedną świadomość, dokładnie tak, jak części wysoce zintegrowanej osoby scalają się w jedno. Nowej fizyce zawdzięczamy też koncepcję, iż nasz Wszechświat -ciało kosmiczne - od zarania był całością i zawsze nią będzie. Nauka, być może, dojdzie do wniosku, że kipiące nurty materii i energii nie są w ogóle realne bądź stanowią gorszą, drugorzędną rzeczywistość w porównaniu z podstawowym porządkiem, który utrzymuje całość w całości. W takim zakresie, w jakim mądrość ludzka zdołała to dotąd wyrazić, prawdziwą rzeczywistością „całości" jest miłość. Odkrycie takiego samego porządku implikowanego w naturze, jaki jest w nas samych nie jest odkryciem przypadkowym. Nauka, poprzez swój system wiary, weryfikuje tę samą koncepcję, jaką człowiek wrażliwy znajduje we własnej świadomości - „Jesteśmy wewnątrz prawdy i nie możemy wyjść poza nią", jak to wyraził Merleau-Ponty. Człowiek, który naprawdę uwierzy w „swój wszechświat", ujrzy go jako wszechświat czystej inteligencji, której przewodzi miłość. Wszystko to są wspaniałe, inspirujące nas uczucia; znajdujemy je w słowach każdego świętego, w każdej religii. Można się z nimi zgadzać, można je brać poważnie, a nawet dosłownie, tylko kto jest w stanie w praktyce je wykorzystać? Miłość trzeba pielęgnować. Wszyscy pojmujemy czym jest, lecz nie w pełni z niej korzystamy. Miłość jest po to, aby leczyć. Gdy wypływa swobodnie z głębi jaźni, miłość tworzy zdrowie. Dzieci pozbawione w niemowlęctwie matczynego ciepła uleczyć można tylko miłością i współczuciem. Organizm ich zdolny jest powetować sobie lata głodu emocjonalnego i stresów, jeśli tylko przywróci im się miłość. W tym sensie miłość jest czymś nader praktycznym. Jest do naszej dyspozycji, gdy tylko wyczujemy ją w swojej świadomości. Ludzie pełni miłości i współczucia - ci, u których inteligencja idzie w parze z miłością - to na ogół istoty najzdrowsze i najszczęśliwsze. Mówią, że miłość ich jest z gruntu samolubna, ponieważ leczy ich i odmładza. Gdy życie staje się pełne, jest samą miłością, a gdy świadomość jest pełna, wnosi tylko miłość. Każdy impuls inteligencji w naszej świadomości, wyruszając w drogę ze źródła życia, jest miłością i tylko miłością. Życie możemy skierować na wyższy poziom świadomości i wtedy zrozumiemy miłość w całej jej prostocie. Nie będzie to myśl, nadzieja, uczucie ani marzenie. Będzie to cząstka nas, oddech naszego życia. Jak dowiemy się przy końcu tej publikacji, sprowadzenie świadomości do jej źródła jest łatwe, gdyż jest to miejsce należne jej z natury.

hjdbienek : :
Clipy 
paź 01 2009 The Gummy Bear Song - Polish Version
Komentarze: 0

hjdbienek : :