- Jak mógłbym osiągnąć życie wieczne?
- Życie wieczne jest teraz.
Wejdź w teraźniejszość.
- Ależ czy ja nie jestem obecny w teraźniejszości?
Nie.
- Dlaczego?
Dlatego że nie zerwałeś z twoją przeszłością.
- Dlaczego miałbym się rozstawać z moją przeszłością? Nie wszystko w niej było złe.
- Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.
- W jaki sposób mogę otrzymać tę łaskę, bym nigdy nie sądził mego bliźniego?
Przez modlitwę.
- Zatem dlaczego dotychczas jej nie otrzymałem?
- Dlatego, że nie modliłeś się w odpowiednim miejscu.
Gdzie ono jest?
- W sercu Boga.
Jak mógłbym tam dotrzeć?
- Zrozum, że każdy kto grzeszy, nie wie, co czyni, i dlatego będzie mu przebaczone.
Chociaż Mistrz zwykł był postępować w sposób tradycyjny, to jednak nie żywił zbyt wielkiego szacunku dla sztywnych reguł i norm.
Pewnego razu wybuchła kłótnia między uczniem i jego córką, ponieważ ojciec nalegał, by dziewczyna zastosowała się do zasad swojej religii, dotyczących wyboru przyszłego męża.
Mistrz otwarcie opowiedział się po stronie dziewczyny.
Kiedy uczeń dał wyraz swemu zaskoczeniu, że święty człowiek może tak postępować, Mistrz odpowiedział:
- Musisz zrozumieć, że życie jest jak muzyka, którą tworzą raczej
uczucia i instynkt, niż reguły.
Pewien uczeń był Żydem.
- Co dobrego mam czynić, aby podobać się Bogu?
- Skąd mam to wiedzieć? - odpowiedział Mistrz. - Twoja Biblia
powiada, że Abraham był gościnny i że Bóg był z nim.
Eliasz kochał modlitwę i Bóg był z nim.
Dawid rządził królestwem i z nim również był Bóg.
- A czy jest sposób, bym odkrył wyznaczone dla mnie zadanie?
- Tak. Postaraj się odkryć najgłębszą skłonność twego serca i za
nią podążaj.
Uczeń prosił o słowo mądrości.
Mistrz rzekł:
- Idź, usiądź w swojej celi, a ona nauczy cię mądrości.
- Ależ ja nie mam żadnej celi. Nie jestem mnichem.
- Ależ masz ją. Wejrzyj w siebie!
Mistrz rzekł do człowieka interesów:
- Jak ryba ginie na suchym lądzie, tak i ty, gdy pochłaniają cię sprawy tego świata, umierasz.
Ryba musi wrócić do wody - ty zaś musisz powrócić do samotności.
Człowieka interesów ogarnęło przerażenie.
- Muszę więc porzucić interesy i wycofać się do klasztoru?
- Ależ nie. Zajmuj się nadal swoimi sprawami, i wejdź w siebie - w
głąb swego serca!
- Gdzie mogę szukać Oświecenia?
- Tutaj.
- Kiedy się ono dokona?
- Teraz właśnie się dokonuje.
- Dlaczegoż go nie doświadczam?
- Dlatego, że nie patrzysz.
- Na co powinienem patrzeć?
- Na nic. Po prostu patrz.
- W co?
- W cokolwiek, na czym spoczną twoje oczy.
- Czy muszę patrzeć w jakiś specjalny sposób?
- Nie. W zwykły sposób.
- Ależ, czy ja nie patrzę zawsze w zwykły sposób?
- Nie.
- Dlaczego nie?
- Dlatego że, by patrzeć, musisz tu być.
Przeważnie jednak jesteś gdzie indziej.
- Czy jest coś co mogę zrobić, aby stać się oświeconym?
- Tak niewiele, jak niewiele możesz uczynić, by rano wstało słońce.
- Jaką więc wartość mają te wszystkie duchowe ćwiczenia, które zalecasz?
- Dają ci pewność, że nie prześpisz chwili, w której wzejdzie słońce.
Chociaż był to "Dzień Milczenia" Mistrza, pewien podróżny poprosił go o słowo mądrości, które byłoby mu przewodnikiem w drodze przezżycie.
Mistrz uprzejmie przystał na to, wziął kartke papieru i napisał na niej jedno, jedyne słowo: " świadomość".
Przybysz najwyraźniej nie wiedział, co począć.
- To zbyt mało.
Czy nie mógłbyś powiedzieć o tym czegoś więcej? Mistrz powtórnie wziął papier i napisał:
"Świadomość, świadomość, świadomość".
- Ale co właściwie znaczą te słowa? - zapytał jeszcze bardziej bezradny gość.
Mistrz wyciągnął rękę po papier i napisał:
"Świadomość, świadomość, świadomość znaczy świadomość".