Komentarze: 0
To, co chcę powiedzieć, zabrzmieć może nieco pompatycznie, ale jest prawdziwe. Może stać się najważniejszym momentem w waszym życiu. Jeśli uchwycicie, o co mi chodzi, złapiecie sekret przebudzenia. Bylibyście szczęśliwi zawsze. Nigdy więcej nie bylibyście nieszczęśliwi. Nic już nie byłoby w stanie was zranić. Dokładnie tak: nic. Jeśli wylejesz w powietrze czarną farbę, powietrze pozostanie bezbarwne. Nigdy nie zabarwisz go na czarno. I ty możesz pozostać tak nienaruszony. Są ludzie, którzy osiągnęli to, co nazywam ludzkim istnieniem. Nie zawładnął nimi nonsens bycia kukiełką rzucaną raz w jedną raz w drugą stronę. Nie doszło do głosu pozwalanie zdarzeniom lub innym ludziom, aby dyktowali, jak się masz czuć. Ale czujesz się tak, a nie inaczej i mówisz, że łatwo cię zranić. Ha! Ja ci mówię, że jesteś kukiełką. Zatem czy chcesz nią być nadal? Wystarczy nacisnąć guzik i lecisz w dół - lubisz to? Jeśli jednak odmawiasz identyfikowania się z którąś z etykietek, większość twoich kłopotów zniknie. Będziemy mówić dalej o lęku przed chorobą i śmiercią, choć zazwyczaj obawiasz się tego, co może ci się przydarzyć w życiu zawodowym. Pewien drobny biznesmen, pięćdziesięciolatek, sączy piwo w jakimś barze i rozmyśla: "Gdy spojrzeć na wszystkich z mojej klasy, to widać, że im się w życiu udało". Idiota! Cóż to znaczy "udało się". Ich nazwiska pojawiły się na łamach gazet? Czy według ciebie oznacza to jakieś osiągnięcie? Jeden z nich jest prezesem korporacji, inny prezesem sądu, jeszcze inny kimś jeszcze. Małpy, wszyscy oni są małpami. Kto ustala kryteria sukcesu? Wygłupione społeczeństwo! Głównym jego zadaniem jest utrzymywanie ludzi w chorobie! Im szybciej zdasz sobie z tego sprawę, tym lepiej. Wszyscy oni są chorzy. To lunatyczni szaleńcy! Zostałeś prezesem przytułku dla obłąkanych i jesteś z tego dumny, mimo iż to nic nie znaczy. Bycie prezesem korporacji nie ma nic wspólnego z życiowym sukcesem. Posiadanie wielkich pieniędzy nie jest równoznaczne z odniesieniem w życiu sukcesu. Odniesiesz sukces, jeśli się obudzisz! Wówczas nie musisz nikomu się tłumaczyć ani wyjaśniać; nie obchodzi cię, jak o tobie ktoś myśli czy mówi. Nie masz zmartwień, jesteś szczęśliwy. I to właśnie nazywam sukcesem. Dobra praca, dobra opinia, nie mają nic wspólnego ze szczęściem czy sukcesem. Nic! Są całkowicie od tego niezależne. To, co niejednego dzisiaj naprawdę obchodzi, kryje się przede wszystkim w obawie, co o nim pomyślą dzieci, najbliżsi sąsiedzi, jego żona. Powinieneś być sławny. Nasze społeczeństwo i kultura wbija nam to do głowy rano i w nocy. Naśladujcie ludzi, którzy tego dokonali! Czego dokonali? Jedynie zrobili z siebie głupców. Całą swą energię zainwestowali w coś, co pozbawione jest wartości. Przestraszeni i zagubieni - są kukiełkami jak i cała reszta. Spójrz, jak dumnie stąpają po scenie. Spójrz, jacy są wytrąceni z równowagi, jeśli przydarzy im się plama na koszuli. I ty to nazywasz sukcesem? Spójrz, jacy są przerażeni swoją wizją, że gdzieś tam nie zostaną wybrani ponownie. I ty to nazywasz sukcesem? Są ciągle kontrolowani, poddawani nieustannej manipulacji. Nie potrafią cieszyć się życiem. Stale są napięci i pełni lęku. Czy to jest dla człowieka naturalne? Czy wiesz, dlaczego tak się dzieje? Z jednego tylko powodu. Ci ludzie utożsamiali się z pewnymi etykietkami. Dokonali identyfikacji swego "ja" z pieniędzmi, stanowiskiem bądź zawodem. I to był ich błąd. Słyszeliście historię o prawniku, który otrzymał rachunek za prace hydrauliczne? Mówi do hydraulika: - Chcesz dwieście dolarów za godzinę roboty? Nawet ja tyle nie otrzymuję za swoją pracę. A na to hydraulik: - Ja też, jako prawnik, nie zarabiałem tak dużych pieniędzy. Możesz być hydraulikiem, prawnikiem, biznesmenem czy księdzem, ale nie ma to istotnego znaczenia dla "ja". Ciebie to nie dotyczy. Jeśli jutro zmienisz swój zawód, to tak, jakbyś wymienił ubranie. "Ja" pozostaje nietknięte. Czy ty jesteś swoim ubraniem? Czy jesteś swoim imieniem? Czy jesteś swoim zawodem? Przestań się z nimi utożsamiać! One przychodzą i odchodzą. Jeśli to zrozumiesz, nic nie jest w stanie cię dotknąć. Podobnie jak i komplementy czy pochwały. Kiedy ktoś mówi: "Jesteś wspaniały", to o czym on właściwie mówi? Mówi o "mnie", a nie o "ja". To "ja" nie jest ani wspaniałe, ani kiepskie. "Ja" nie jest zwycięstwem ani porażką. Nie jest żadną z tych etykietek. Te przychodzą i odchodzą. Zależnie od kryteriów ustalonych przez społeczeństwo. Zależą też od twych uwarunkowań. Uzależnione są od humoru osoby, która przypadkiem akurat z tobą rozmawia. Nie mają nic wspólnego z "ja", które nie jest żadną z tych etykietek. "Mnie" jest genialnie samolubne, głupie, dziecinne - jest to wielki, duży osioł. Może więc zdobędziesz się na to, by powiedzieć: "Jestem osłem, wiem o tym od lat." Uwarunkowana osobowość - czego więcej po niej się spodziewałeś? Dlaczego się z nią identyfikujesz? To przecież takie głupie! To nie jest "ja", to jest po prostu "mnie". Chcesz być szczęśliwy? Ciągle trwające szczęście nie ma swej przyczyny. Prawdziwe szczęście też nie ma swej przyczyny. Nie możesz więc mnie uszczęśliwić. Nie jesteś moim szczęściem. Jeśli zapytasz przebudzoną osobę: "Dlaczego jesteś szczęśliwa?" Odpowie ci ona: "A dlaczego by nie?" Szczęście jest naszym stanem naturalnym. Szczęśliwość jest naturalnym stanem małych dzieci, do których Królestwo należy aż do chwili, gdy je powstrzymamy i zarazimy głupotą społeczeństwa i kultury. Aby zdobyć szczęście, nie potrzebujesz niczego robić, bo szczęścia zdobyć nie można. Czy ktoś z was wie dlaczego? Ponieważ już je mamy. Jakże można zdobyć coś, co już się posiada? Dlaczego wobec tego nie doświadczacie go? Ponieważ musicie coś odrzucić. Musicie zrezygnować ze złudzeń. Aby być szczęśliwym, niczego nie trzeba dodawać, trzeba coś jedynie odrzucić. Życie jest łatwe, jest zachwycające. A jeśli jest trudne, to jedynie z powodu waszych złudzeń, waszych ambicji, waszej chciwości i nienasycenia. Czy wiecie, skąd to wszystko się bierze? Z utożsamiania się z rozmaitego rodzaju etykietkami.