Komentarze: 0
Tajemnica która nas otacza
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 |
13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 |
20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
Im bardziej będziesz starał się zmienić, tym gorzej będzie ci to wychodziło. Czy znaczy to, że pochwalam pewną dozę bierności? Tak, im większy stawiasz opór, tym większą nadajesz moc temu, czemu się opierasz. Takie jest, jak sądzę, znaczenie słów Jezusa: "Lecz jeśli ktoś uderzy cię w prawy policzek, nadstaw mu drugi." To ty dajesz moc demonom, które zwalczasz. Brzmi to bardzo po wschodniemu. Jeśli jednak popłyniesz razem z wrogiem, pokonasz go. Jak walczyć ze złem? Nie poprzez zmaganie się z nim, ale poprzez zrozumienie. Zło zniknie, jeśli tylko zostanie zrozumiane. Jak walczyć z ciemnością? Nie przy pomocy pięści. Nie można przegonić ciemności z pokoju za pomocą szczotki, trzeba włączyć światło. Im usilniej walczysz z ciemnością, tym bardziej staje się ona dla ciebie realna, tym bardziej wyczerpiesz samego siebie. Jeśli jednak włączysz światło świadomości, ciemność się rozprasza. Załóżmy, że ten skrawek papieru jest czekiem na bilion dolarów. Och, muszę go odrzucić, muszę, zgodnie z Ewangelią muszę się go wyrzec, jeśli pragnę życia wiekuistego. Czy zamierzasz zastąpić jedną chciwość inną? Chciwość dóbr materialnych chciwością duchową? Poprzednio miałeś "ego" ziemskie, a teraz zyskałeś "ego" duchowe i pomimo wszystko jest to "ego" - subtelniejsze i takie, z którym znacznie trudniej walczyć. Kiedy czegoś się wyrzekasz, związujesz się z tym. Jeśli jednak zamiast aktu wyrzeczenia przyjrzysz się temu uważnie i powiesz: "No tak, to nie jest czek na bilion dolarów, ale kawałek papieru", to nie ma już z czym się zmagać, nie ma czego się wyrzekać.
Pomiędzy wiedzą i świadomością istnieje różnica taka, jak między informacją i świadomością. Powiedziałem już, że człowiek nie może czynić zła będąc świadomym. Ale może czynić zło wiedząc lub posiadając informację, że coś jest złe: "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią". Przełożyłbym to raczej tak: "Nie są świadomi tego, co czynią". Paweł powiedział o sobie, że jest największym z grzeszników, ponieważ zwalczał Kościół Chrystusowy. Nie omieszkał jednak dodać: "Czyniłem to nie będąc świadomym". Albo: Gdyby byli świadomi, że krzyżują Chrystusa w Glorii, nigdy by tego nie uczynili. Czy też: "Nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu". Nie będą świadomi, będą natomiast ofiarami wiedzy i informacji. Tomasz z Akwinu ujął to tak: "Ilekroć grzeszą, grzeszą pod płaszczykiem dobra". Sami się oślepiają: widzą coś jako dobre, choć wiedzą, że to jest złe. Racjonalizują, gdyż szukają czegoś pod płaszczykiem dobra. Pewna kobieta wymieniła dwie sytuacje, w których bardzo trudno było jej zachować świadomość. Pracowała w jakimś przedsiębiorstwie usługowym, w którym było mnóstwo interesantów, dzwoniących telefonów - musiała z nimi dawać sobie radę, borykając się jednocześnie z rozgardiaszem spowodowanym przez nachalnych i zirytowanych petentów. Ciężko jej było zachować łagodność i spokój. Druga sytuacja dotyczyła jazdy samochodem, kiedy panował duży ruch, trąbiły klaksony, kierowcy klęli. Pytała mnie, czy ta jej nerwowość ustąpi i czy będzie w stanie zachować spokój. Czy dostrzegliście jej przywiązanie? Spokój. Jej przywiązanie do spokoju i ciszy. Mówi: - Dopóki nie będę spokojna, nie będę szczęśliwa. Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że możecie być szczęśliwi pomimo napięcia? Nim zostałem oświecony, byłem przygnębiony; po tym, jak zostałem oświecony, nadal jestem przygnębiony. Rozluźnienie i wrażliwość nie mogą stanowić celu. Czy słyszeliście kiedyś o ludziach, którzy stawali się napięci usiłując się zrelaksować? Jeśli jesteś napięty, po prostu obserwuj swe napięcie. Nigdy nie zrozumiecie samych siebie, jeśli będziecie usiłowali się zmienić. Im usilniej staracie się zmienić, tym gorzej to będzie wam się udawało. Jesteście wezwani, by stać się świadomymi. Poczuj dzwoniący telefon, poczuj szarpanie nerwów, poczuj kierownicę w samochodzie. Innymi słowy, zbliż się do rzeczywistości, niech napięcie czy spokój sobie trwa. W istocie będziesz musiał im pozwolić na takie trwanie, bo zbytnio zaangażujesz się we wchodzenie w kontakt z rzeczywistością. Krok po kroku, pozwól, aby to co się dzieje, spokojnie się działo. Prawdziwa zmiana nastąpi we właściwym czasie. Nie dzięki twemu "ego", ale dzięki rzeczywistości. Świadomość daje rzeczywistości możliwość zmienienia ciebie. Zyskując świadomość, zmieniasz się, ale musisz tego doświadczyć. Na razie po prostu uwierz mi na słowo. Masz, być może, już jakiś plan dotyczący tego, jak stać się świadomym. Twoje "ego", na swój przebiegły sposób, usiłuje osiągnąć świadomość. Obserwuj je! Napotkasz na opór, będziesz miał kłopoty. Jeśli ktoś zbyt usilnie stara się być świadomym przez cały czas, to ujawnia pewien poziom lęku. Chce być przebudzonym, ciągle sprawdza, czy już jest przebudzony, czy też jeszcze nie. Jest to forma ascetyzmu, a nie świadomości. Brzmi to dziwnie w kulturze, w której trening przygotowujący do osiągnięcia celów, docierania dokądś, jest celem nadrzędnym, choć w rzeczywistości nie mamy gdzie iść, bo tam, gdzie chcielibyśmy być, już jesteśmy. Japończycy bardzo ładnie dają temu wyraz w powiedzeniu: "W dniu, w którym zaniechasz podróży, dotrzesz do celu". Twoja postawa winna być następująca: "Chcę być świadomy, chcę mieć kontakt z tym, co jest, czymkolwiek by to nie było i niech się dzieje to, co ma się dziać. Jeśli jestem przebudzony to dobrze, jeśli śpię, to też dobrze". Z chwilą gdy uczynisz z tego cel i będziesz się starał ten cel osiągnąć, zaczniesz gloryfikować "ego", umacniać je. Pragniesz miłego poczucia, żeś tego "dokonał". Kiedy jednak naprawdę tego dokonasz, nie będziesz o tym wiedział. Twoja lewica nie będzie wiedziała, co czyni prawica. "Panie, kiedyśmy to uczynili, nie byliśmy świadomi". Czynienie dobra najpiękniejsze jest wówczas, gdy nie wiemy, że robimy dobry uczynek. - "Mówisz, że ja ci pomogłem. Była to moja przyjemność, tańczyłem mój taniec. Pomogło ci to, no to cudownie. Przyjmij moje gratulacje. Niczego mi nie zawdzięczasz". Kiedy już dotrzesz do tego punktu, kiedy wreszcie będziesz świadomy, coraz mniej będą obchodzić cię etykietki takie jak: "przebudzony" czy "pogrążony we śnie". Duże trudności sprawiło mi wzbudzenie w was ciekawości, a nie duchowej chciwości. Przebudź się, to będzie cudowne. Po chwili nie będzie to już miało znaczenia - jesteś świadomy, zatem żyjesz. Nieświadome życie niewarte jest tego, by trwało. Pozostaw ból swemu własnemu losowi.
Doskonale wyraził to Mark Twain, kiedy pisał: "Było tak zimno, że gdyby termometr był o cal dłuższy, zamarzlibyśmy na śmierć". Zamarzamy na śmierć z powodu słów. To nie zimno ma znaczenie, ale termometr. To nie rzeczywistość ma znaczenie, ale to co ty sam sobie na jej temat mówisz. Słyszałem świetną anegdotkę o pewnym fińskim farmerze. Kiedy przesuwano granicę rosyjsko-fińską farmer ten musiał podjąć decyzję, czy chce mieszkać w Rosji czy w Finlandii. Po dłuższym namyśle powiedział, że chce mieszkać w Finlandii, nie chciał jednak urazić rosyjskich urzędników. Przyszli oni do niego z pytaniem, dlaczego zdecydował się na pobyt w Finlandii. Farmer odpowiedział: - Zawsze chciałem mieszkać na ziemi rosyjskiej, ale w moim wieku nie zdołałbym przeżyć następnej srogiej rosyjskiej zimy. Rosja i Finlandia są jedynie słowami lub pojęciami, ale nie w oczach tych ludzi, nie w oczach zwariowanych istot ludzkich. Prawie nigdy nie patrzymy na rzeczywistość. Pewien guru usiłował wyjaśnić jakiemuś audytorium, że ludzie silniej niż na rzeczywistość reagują na słowa. Żyją wręcz słowami, żywią się nimi. Jakiś mężczyzna wstał i zaprotestował: - Nie zgadzam się z tym, że słowa wywierają na nas aż taki wielki wpływ. Na co guru odparł: - Siadaj, skurwysynie! Zsiniały ze złości mężczyzna wykrzyknął: - I to pan nazywa siebie osobą oświecona, guru, mistrzem, powinien pan się wstydzić! Na co guru odparł: - Proszę mi wybaczyć, sir. Poniosło mnie. Naprawdę, Proszę o wybaczenie. To nie było zamierzone. Przepraszam. Mężczyzna w końcu się uspokoił. Wówczas guru powiedział: - Wystarczyły dwa słowa, aby wywołać w panu burzę i kilka słów, by pana uspokoić. Prawda? Słowa, słowa, słowa - czyż nie są one prawdziwymi więzieniami, jeśli nie używa się ich we właściwy sposób?