Komentarze: 0
Tajemnica która nas otacza
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
To, co widzisz jako strukturę fizyczną o wielkiej gęstości, zwaną ciałem, podlegającą chorobom, starzeniu się i umieraniu, w ostatecznym rozrachunku nie jest rzeczywiste — nie jest tobą, lecz tylko fałszywym obrazem twojej rzeczywistej istoty, której nie dotyczą narodziny ani śmierć. Obraz ów powstaje za sprawą ograniczeń twojego umysłu, ten bowiem, utraciwszy łączność z Istnieniem, stwarza ciało jako dowód rzekomej słuszności swojej wiary w odrębność, chcąc przez to zarazem uprawomocnić własny lęk. Nie odwracaj się jednak od ciała, bo ten symbol nietrwałości, skrępowania i śmierci, który postrzegasz jako złudny twór własnego umysłu, skrywa w sobie całą wspaniałość twojej prawdziwej i nieśmiertelnej istoty. Nie szukaj Prawdy nigdzie indziej, ponieważ odnajdziesz ją jedynie we własnym ciele. Nie walcz z ciałem, bo walczysz wtedy z prawdziwym sobą. Jesteś swoim ciałem. To, które możesz zobaczyć, którego możesz dotknąć, stanowi zaledwie cienką, złudną przesłonę, głębiej zaś tkwi niewidzialne ciało wewnętrzne — brama Istnienia, Życia Nieprzejawionego. Poprzez ciało wewnętrzne jesteś nierozerwalnie związany z nieprzejawionym Jednym Życiem - nigdy nie narodzonym, nieśmiertelnym, wiecznie obecnym. Poprzez ciało wewnętrzne trwasz w wiecznej jedni z Bogiem.
Czemu większość religii potępia ciało albo je neguje? Poszukiwacze duchowi zawsze chyba traktowali je jako przeszkodę lub wręcz naczynie grzechu. A czemu tak niewielu poszukiwaczy znalazło to, czego szukało? Na poziomie ciała ludzie bardzo przypominają zwierzęta. Wszystkie podstawowe funkcje fizyczne - odczuwanie przyjemności i bólu, oddychanie, jedzenie, picie, wydalanie, sen, popęd rozrodczy - są u nas takie same, jak u zwierząt. Kiedy ludzie utracili stan łaski i jedni, aby popaść we władzę iluzji, po dłuższym czasie zbudzili się nagle w ciele, które sprawiało wrażenie zwierzęcego. Bardzo ich to zaniepokoiło. „Nie oszukuj się. Jesteś tylko zwierzęciem". Wydawało się, że muszą spojrzeć w oczy tej właśnie prawdzie. Była ona jednak zbyt niepokojąca, aby dało się ją znieść. Adam i Ewa zobaczyli, że są nadzy, i przestraszyli się. Wkrótce zaczęli bezwiednie negować swoją zwierzęcą naturę. Istniało bowiem całkiem realne niebezpieczeństwo, że pod wpływem potężnych instynktów cofną się do stadium zupełnej nieświadomości. Pojawił się wstyd i rozmaite tabu, związane z pewnymi częściami ciała i jego funkcjami, zwłaszcza płciowymi. Nasi przodkowie mieli nie dość jasną świadomość, żeby zaprzyjaźnić się ze swoją zwierzęcą naturą, pozwolić jej b y ć, a nawet cieszyć się owym aspektem siebie. Tym bardziej nie umieli wniknąć głębiej w zwierzęcą naturę, aby odnaleźć ukrytą w niej boskość - rzeczywistość w oplocie iluzji. Zrobili więc to, co zrobić musieli. Zaczęli się oddalać od własnego ciała. Doszli do przekonania, że nie tyle są ciałem, ile je mają. Kiedy powstały religie, to oddalenie od ciała stało się jeszcze wyraźniejsze i przybrało formę przeświadczenia, ujętego w słowach „nie jesteś swoim ciałem". W ciągu stuleci mnóstwo ludzi na Wschodzie i na Zachodzie usiłowało znaleźć Boga, zbawienie bądź oświecenie dzięki negacji ciała. Wyrzekali się uciech zmysłowych, a zwłaszcza wszystkiego, co seksualne, uprawiali post i wszelkiego rodzaju ascezę. Zadawali nawet ciału ból, żeby je osłabić czy też ukarać, ponieważ uważali, że jest grzeszne. W kulturze chrześcijańskiej nazywano to umartwieniem cielesnym. Inni próbowali uciec z ciała, wpadając w trans lub poza ciało wychodząc. Wielu nadal to robi. Podobno nawet Budda przez sześć lat starał się zanegować ciało za pomocą postu i skrajnych praktyk ascetycznych, lecz oświecenia doznał dopiero wtedy, gdy metody te porzucił. Faktem jest, że jeszcze nikt nie osiągnął oświecenia, negując ciało lub walcząc z nim, ani też z niego wychodząc. Doświadczenie wyjścia poza ciało potrafi być, owszem, fascynujące, i może dać człowiekowi krótkotrwały posmak wyzwolenia z formy materialnej, prędzej czy później trzeba jednak wrócić do ciała, bo to w nim dokonuje się zasadnicza praca nad przeobrażeniem. To ostatnie odbywa się bowiem poprzez ciało, a nie z dala od niego. Właśnie dlatego nigdy żaden prawdziwy mistrz nie radził walczyć z ciałem ani go porzucać, chociaż ich następcy, traktujący umysł jako podstawę, często sposoby takie zalecali. Z pradawnych nauk o ciele ocalały jedynie fragmenty (na przykład zdanie, w którym Jezus mówi, że „całe twoje ciało światłem się napełni") i mity, takie jak choćby wiara, że Jezus nigdy nie wyzbył się ciała, lecz pozostał z nim scalony i „wniebowstąpił" wraz z ciałem. Aż do dziś prawie nikt nie zdołał zrozumieć tych fragmentów ani przeniknąć ukrytego znaczenia pewnych mitów. Powszechnie uznano słuszność poglądu, zawartego w słowach „nie jesteś swoim ciałem", co doprowadziło do negacji ciała i do prób ucieczki z niego. Uniemożliwiło to niezliczonym poszukiwaczom duchowym osiągnięcie celu i awans do kategorii duchowych znalazców. Czy dałoby się odnaleźć zaginione nauki na temat znaczenia ciała lub odtworzyć je z zachowanych fragmentów? To zupełnie niepotrzebne. Wszystkie nauki duchowe mają wspólne Źródło. Z tego punktu widzenia istnieje i zawsze istniał tylko jeden mistrz, pojawiający się w wielu postaciach. Ja jestem mistrzem i ty także nim jesteś od chwili, gdy zdołasz dotrzeć do Źródła w sobie. Droga do niego prowadzi przez ciało wewnętrzne. Źródło wszystkich nauk duchowych jest jedno, lecz kiedy nauki te zawrze się w słowach i zapisze, stają się oczywiście zbiorami słów, niczym więcej, a słowo – jak już wcześniej ustaliliśmy - stanowi zaledwie drogowskaz. Wszystkie nauki są więc drogowskazami, dzięki którym można odnaleźć drogę powrotną do Źródła. Wspomniałem już o Prawdzie, ukrytej w ciele, ale raz jeszcze streszczę zaginione nauki mistrzów, żeby dać ci kolejny drogowskaz. Staraj się, proszę, czuć własne ciało wewnętrzne podczas lektury lub słuchania.
Spróbuj, proszę, zrobić to teraz. Jeśli zamkniesz oczy, może pójść ci to lepiej. Kiedy „mieszkanie w ciele" stanie się z czasem łatwe i naturalne, zamykanie oczu nie będzie już potrzebne. Skieruj uwagę w głąb ciała. Poczuj je od wewnątrz. Czy jest żywe? Czy czujesz życie w dłoniach, rękach, nogach, stopach - w brzuchu i w piersi? Czujesz to subtelne pole energetyczne, które przenika całe ciało i obdarza tętniącym życiem każdy narząd i komórkę? Czy wyczuwasz je we wszystkich częściach ciała równocześnie jako jedno pole energii? Jeszcze przez chwilę skup się na odczuwaniu ciała wewnętrznego. Nie myśl o nim, tylko je czuj. Im więcej uwagi mu poświęcisz, tym wyraźniejsze i silniejsze będzie odczucie. Poczujesz się tak, jakby każda komórka coraz bardziej ożywała, a jeśli jesteś typem wzrokowca, masz szansę zobaczyć, że twoje ciało staje się świetliste. Wizja taka na krótką metę może ci wprawdzie pomóc, ale skoncentruj się raczej na odczuciu niż na jakichkolwiek wizjach. Każda z nich, choćby była nie wiedzieć jak piękna i potężna, jest określoną formą, pozostawia więc mniej miejsca na głębsze drążenie sprawy. Odczucie wewnętrznego ciała jest bezpostaciowe, bezkresne i niezgłębione. Zawsze możesz jeszcze dalej w nie wniknąć. Jeśli na razie niewiele czujesz, skup się na tym, co jednak udało ci się poczuć. Może jest to tylko lekkie mrowienie w dłoniach lub w stopach. Na początek dobre i to. Po prostu skup się na odczuciach. Twoje ciało ożywa. Później znów trochę to poćwiczymy. Otwórz, proszę, oczy, ale nawet rozglądając się po pokoju, poświęć nieco uwagi wewnętrznemu polu energii. Ciało wewnętrzne usytuowane jest na granicy między twoją tożsamością upostaciowioną a tożsamością istotną, czyli prawdziwą naturą. Bądź z nim stale w kontakcie.