Archiwum 03 stycznia 2009


Audio 
sty 03 2009 Andrzej Rosiewicz - Michaił
Komentarze: 0

Andrzej Rosiewicz - Michaił

hjdbienek : :
Nauka 
sty 03 2009 DAS GEHEIMNIS JENSEITS DER MATERIE 1
Komentarze: 0

hjdbienek : :
sty 03 2009 Wolność od zgryzoty
Komentarze: 0

Nienawidzisz tego, co robisz? Może to być twoja praca zawodowa albo coś, czego się podjąłeś - no i owszem, wypełniasz zobowiązanie, ale jakąś częścią siebie nienawidzisz tego zajęcia i wzbraniasz się przed nim. Czujesz skrywaną niechęć do bliskiej osoby? A czy zdajesz sobie sprawę, że emanujesz przez to ogromnie szkodliwą energią, która zatruwa ciebie i twoje otoczenie? Uważnie wejrzyj w siebie. Czy znajdujesz tam choćby najmniejszy ślad urazy, krnąbrności? Jeśli tak, obserwuj go zarówno na poziomie myślowym, jak i emocjonalnym. Jakie myśli wytwarza twój umysł w związku z tą sytuacją? Następnie przyjrzyj się towarzyszącej temu emocji, w której przejawia się wywołana myślami reakcja ciała. Poczuj tę emocję. Jest przyjemna czy wręcz przeciwnie? Czy zawiera właśnie taką energię, jaką chciałbyś w sobie nosić, gdybyś miał wybór? I wreszcie - czy masz wybór? Może ktoś cię, owszem, wykorzystuje, może wykonywana czynność rzeczywiście jest nudna, może bliska ci osoba naprawdę zachowuje się w sposób nieuczciwy, irytujący lub nieświadomy, ale wszystko to nie ma znaczenia. Mniejsza o to, czy twoje myśli i emocje związane z daną sytuacją są uzasadnione, czy nie. Ważne, że stawiasz opór temu, co j e s t. Z obecnej chwili robisz sobie wroga. Sam jesteś sprawcą nieszczęścia, konfliktu między wnętrzem a zewnętrznością. Twoja zgryzota plugawi nic tylko wnętrze twoje i otaczających cię ludzi, lecz także zbiorową psychikę ludzką, której stanowisz nieodłączną część. Zanieczyszczenie kuli ziemskiej jest jedynie zewnętrznym odbiciem wewnętrznych skażeń psychicznych: tego, że miliony nieświadomych jednostek nie biorą odpowiedzialności za własną przestrzeń wewnętrzną. Przestań robić to, co robisz, porozmawiaj z ważną dla ciebie osobą, wypowiadając wszystko, co czujesz, albo porzuć wreszcie tę negatywną postawę, którą twój umysł dobudował do obecnego układu, chociaż niczemu ona nie służy, a jedynie wzmacnia w tobie fałszywe poczucie ja". Ważne, żebyś dostrzegł jej daremność. Negatywne podejście nigdy nie jest najlepszym sposobem radzenia sobie z sytuacją. Wręcz przeciwnie: zazwyczaj przykuwa cię do niej, uniemożliwiając prawdziwą zmianę. Każde działanie, w które człowiek wkłada negatywną energię, zostanie nią zatrute i prędzej czy później znowu wyniknie z niego ból i nieszczęście. Co gorsza, wszystkie negatywne stany wewnętrzne są zaraźliwe: zgryzota rozprzestrzenia się łatwiej niż choroba somatyczna. Zgodnie z prawem rezonansu uruchamia i zasila utajone w innych ludziach skłonności negatywne, chyba ze ludzie ci są na nią odporni - czyli osiągnęli wysoki poziom świadomości. Zanieczyszczasz świat czy go uprzątasz? Jesteś odpowiedzialny za swoją przestrzeń wewnętrzną i nikt cię w dźwiganiu tej odpowiedzialności nie wyręczy; w podobny sposób odpowiadasz za kulę ziemską. Jako wewnątrz, tak i na zewnątrz: jeśli ludzie oczyszczą się ze skażeń wewnętrznych, przestaną też pomnażać zewnętrzne. Jak można porzucić negatywną postawę? Ot, tak: porzucając ją. W jaki sposób rzucasz rozżarzony węgiel, który trzymasz w dłoni? Albo ciężki, niepotrzebny bagaż, który dotąd taszczyłeś? Wystarczy zdać sobie sprawę, że nie chcesz już cierpieć bólu ani dźwigać brzemienia, i po prostu puścić, poniechać. Głęboką, nieświadomość - czyli ciało bolesne lub inny głęboki ból, wywołany na przykład utratą kochanej osoby - trzeba zazwyczaj poddać przeistoczeniu poprzez akceptację i skąpać w świetle świadomości, nieustającej uwagi. Natomiast wiele schematów nieświadomości zwykłej możesz po prostu porzucić, gdy stwierdzisz, że już ich nie chcesz i nie potrzebujesz - gdy zdasz sobie sprawę, ze wybór należy do ciebie, że nie jesteś tylko wiązką odruchów warunkowych. Zakładamy przy tym, że dotarłeś do potęgi teraźniejszości. Bez niej bowiem rzeczywiście nie masz wyboru. Jeśli pewne emocje określasz mianem negatywnych, czy w umyśle nie powstaje przez to układ dobra i zła jako biegunowych przeciwieństw, o których wcześniej wspomniałeś? Nie. Układ biegunowych przeciwieństw powstał na poprzednim etapie, kiedy twój umysł osądził obecną chwilę i uznał, że jest zła; z tego osądu zrodziła się negatywna emocja. Ale jeśli o pewnych emocjach mówisz, że są negatywne, czy nie stwierdzasz tym samym, że nie powinno ich być, że nie wolno nam ich odczuwać? Według mnie należy pozwalać sobie na doznawanie wszelkich pojawiających się uczuć, zamiast je piętnować i twierdzić, że powinniśmy ich się wystrzegać. To całkiem w porządku, kiedy czujemy urazę; to całkiem w porządku, kiedy ogarnia nas gniew, złość, zasępienie czy jakiekolwiek inne uczucie; w przeciwnym razie grozi nam tłumienie lub wypieranie emocji albo konflikt wewnętrzny. Wszystko jest w porządku takie, jakie jest. Oczywiście. Gdy jakaś klisza umysłowa, emocja lub reakcja już raz się pojawi, pogódź się z jej istnieniem. Widocznie okazałeś się nie dość świadomy, żeby zawczasu dokonać w tej sprawie wyboru. Nie osądzam, tylko stwierdzam fakt. Gdybyś miał wybór, albo uświadomił sobie, że go masz, wybrałbyś cierpienie czy radość, swobodę czy skrępowanie, spokój czy konflikt? Czy wybrałbyś myśl albo uczucie, które odcina cię od naturalnego błogostanu, od wewnętrznej radości życia? Wszelkie takie uczucia określam mianem negatywnych, czyli po prostu złych. Są one złe nie w tym sensie, że jeśli ich doznajesz, to jesteś niegrzeczny, tylko niedobre w całkiem konkretny, nama-calny sposób, tak jak niedobry jest rozstrój żołądka. Jak to się mogło stać, że ludzie w samym tylko wieku dwudziestym zabili ponad sto milionów przedstawicieli własnego gatunku? To po prostu niewyobrażalne, że wzajemnie zadają sobie taki ogrom bólu. Nie mówiąc już o przemocy umysłowej, emocjonalnej i psychicznej, o torturach, okrucieństwach i bestialstwach, jakich dzień w dzień dopuszczają się wobec siebie nawzajem i wobec innych istot czujących. Czy postępują tak, ponieważ mają kontakt ze swoim naturalnym stanem, z wewnętrzną radością życia? Oczywiście, że nie. Tylko ktoś, kto trwa w stanie głęboko negatywnym, kto czuje się naprawdę okropnie, zechce stworzyć taką rzeczywistość jako zwierciadło własnych uczuć. A teraz tacy właśnie ludzie niszczą przyrodę i całą planetę, która ich żywi. Niewiarygodne, lecz prawdziwe. Ludzkość to gatunek ciężko chory, dotknięty niebezpiecznym obłędem. Nie wygłaszam tu osądu, tylko stwierdzam fakt. Faktem jednak pozostaje również i to, że pod warstwą obłędu ukryta jest pełna poczytalność. W każdej chwili można sięgnąć po uzdrowienie i odkupienie. Wracając zaś do tego, co powiedziałeś, niewątpliwie prawdą jest, że gdy zaakceptujesz swoją urazę, zasępienie, gniew i tym podobne, nie musisz już być im ślepo posłuszny; maleje też ryzyko, że będziesz przypisywał własne stany innym ludziom. Ale czy się przypadkiem nie oszukujesz? Kiedy ktoś tak jak ty przez dłuższy czas uczy się akceptować rzeczywistość, prędzej czy później musi pójść o krok dalej i osiągnąć stan, w którym negatywne emocje już nie powstają. Jeśli nie zrobisz tego kroku, rzekoma akceptacja pozostanie jedynie umysłową etykietką, dzięki której twoje ego będzie mogło nadal delektować się własnym nieszczęściem i utwierdzać w poczuciu odrębności od innych ludzi, od całego otoczenia - od tego, co dzieje się tu i teraz. Jak wiesz, odrębność jest dla ego podstawą poczucia tożsamości. Prawdziwa akceptacja w jednej chwili przeobraziłaby te uczucia. A gdybyś gdzieś głęboko w sobie naprawdę wiedział, że -jak powiadasz - wszystko jest „w po¬rządku" (i akurat co do tego masz oczywiście całkowitą rację), to czy w ogóle doznawałbyś negatywnych uczuć? Gdyby nie osądy, gdyby nie opór przed tym, co jest, nigdy by się one nie pojawiły. Hołubisz w głowie przekonanie, że „wszystko jest w porządku", ale w głębi duszy tak naprawdę w to nie wierzysz, wciąż zatem podlegasz działaniu starych klisz myślowo-emocjonalnych, które skłaniają cię do stawiania oporu. Właśnie dlatego źle się czujesz. I to też jest w porządku. Bronisz swojego prawa do nieświadomości i cierpienia? Nie martw się, nikt ci go nie odbierze. Ale jeśli zdasz sobie sprawę, że jakieś jedzenie ci szkodzi, czy będziesz dalej się nim żywił, twierdząc z uporem, że choroba też jest porządku?

hjdbienek : :