Komentarze: 0
Tajemnica która nas otacza
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 01 |
Czy ktoś, kto osiągnął pełną świadomość, wciąż jeszcze potrzebuje związku? Czy w pełni świadomy mężczyzna nadal czuje pociąg do kobiety? I czy w pełni świadoma kobieta może mieć wrażenie, że bez mężczyzny jest niepełna? Oświecenie oświeceniem, ale tak czy owak jesteś albo mężczyzną, albo kobietą, więc na poziomie tożsamości upostaciowionej nie stanowisz pełni, lecz zaledwie jej połowę. Z tego braku pełni rodzi się męsko-żeński magnetyzm, przyciąganie bieguna przeciwstawnej energii, które odczuwa się niezależnie od poziomu świadomości. Lecz jeśli uaktywniłeś już w sobie wewnętrzne łącza, doświadczasz tego przyciągania jako czegoś, co dzieje się gdzieś na powierzchni, na obrzeżach życia. Zresztą wszystko, co ci się wtedy przytrafia, tak właśnie odczuwasz. Świat sprawia wrażenie fal lub zmarszczek na powierzchni ogromnego, głębokiego oceanu. Ten ocean to ty sam; jesteś też zarazem oczywiście falą, ale taką, która uświadomiła sobie swoją prawdziwą tożsamość i wie, że w rzeczywistości jest oceanem, a w porównaniu z jego ogromem i głębią sfera fal i zmarszczek nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Nie znaczy to, że nie czujesz głębokiej więzi z ludźmi ani z osobą, z którą dzielisz życie. Wręcz przeciwnie: głęboki kontakt jest możliwy tylko pod warunkiem, że masz świadomość Istnienia. Kiedy staje się ono dla ciebie punktem wyjścia, możesz skupić uwagę i przeniknąć nią zasłonę form. W Istnieniu męskość i żeńskość tworzą jednię. Twoja forma może nadal mieć pewne potrzeby, ale Istnienie nie potrzebuje niczego. Samo stanowi całość, pełnię. Jeśli potrzeby twojej formy udaje się zaspokoić, no to znakomicie, ale twojemu najgłębszemu jestestwu nie sprawia to najmniejszej różnicy. Zdarza się więc oczywiście, że osoba oświecona pragnie kontaktu z przeciwstawnym biegunem męskim lub żeńskim, a nie mogąc uczynić zadość temu pragnieniu, na poziomie zewnętrznym będzie czuła pewien niedosyt czy też brak pełni, zarazem jednak czując wewnątrz całkowitą pełnię, nasycenie i spokój. Czy na drodze do oświecenia fakt, że mężczyzna czuje pociąg do mężczyzn, a nie do kobiet, pomaga czy raczej przeszkadza? A może w ogóle nie sprawia różnicy? Jeśli w wieku dorastania masz wątpliwości co do własnej płci, a potem stwierdzasz, że jesteś „inny", może cię to wytrącić z utożsamienia ze społecznie uwarunkowanymi schematami myślenia i zachowania. W ten sposób twoja świadomość automatycznie wzniesie się ponad poziom nieświadomej większości, której przedstawiciele bez zastrzeżeń uznają wszystkie odziedziczone wzorce. Z tego punktu widzenia odmienność upodobań seksualnych może się okazać pożyteczna. Ktoś, kto jest postacią mniej lub bardziej marginalną - „nie pasuje" do reszty lub zostaje przez nią z jakiegokolwiek powodu odrzucony - ma wprawdzie trudne życie, ale jest za to w korzystnej sytuacji, gdy idzie o oświecenie, ponieważ sytuacja odmieńca nieomal siłą wyrywa go z nieświadomości. Jeśli natomiast wytworzysz sobie tożsamość opartą na tym, że Jesteś gejem", unikniesz jednej pułapki tylko po to, aby wpaść w drugą. Zaczniesz grać role i prowadzić gry, narzucone ci przez własne wyobrażenie o sobie jako „geju". Pogrążysz się w nieświadomości. Staniesz się fikcją. Pod maską ego będziesz bardzo nieszczęśliwy. To, że wolisz mężczyzn, okaże się więc przeszkodą. Ale oczywiście zawsze jeszcze masz przed sobą kolejną szansę. Dotkliwe cierpienie może być świetnym budzikiem. Czy nie jest prawdą, że zanim osiągnie się spełnienie w związku z drugim człowiekiem, trzeba najpierw zawrzeć udany związek z samym sobą i siebie pokochać? Jeśli nie potrafisz czuć się ze sobą swobodnie, kiedy jesteś sam, zaczniesz rozglądać się za jakimś związkiem, żeby nim to swoje skrępowanie przesłonić. Ale z całą pewnością wyjdzie ono na jaw w ramach związku, tyle że pod inną postacią, a ty odpowiedzialnością za nie obciążysz partnera. Tak naprawdę w zupełności wystarczy, jeśli bez zastrzeżeń pogodzisz się z obecną chwilą. Poczujesz się wtedy swobodnie w teraźniejszości i wobec samego siebie. Ale czy związek z samym sobą jest ci w ogóle potrzebny? Nie możesz po prostu być sobą? Kiedy pozostajesz w związku z sobą samym, rozszczepiasz się na dwoje: na „siebie" i na swoje „ja" - podmiot i przedmiot. Stworzona przez umysł dwoistość jest główną przyczyną wszelkich zbędnych komplikacji, problemów i konfliktów w twoim życiu. Kiedy jesteś oświecony, jesteś sobą - ty i twoje Ja" stanowicie jednię. Nie osądzasz już samego siebie, nie użalasz się nad sobą, nie jesteś z siebie dumny, ani siebie nie kochasz, ani nienawidzisz itd. Stworzone przez świadomość osobną rozszczepienie goi się i znika jak odczyniona klątwa. Nie ma już żadnego Ja", które musiałbyś chronić, osłaniać czy karmić. Kiedy osiągasz oświecenie, rozpada się jeden ze związków, w których dotąd trwałeś: twój związek z samym sobą. Gdy z niego zrezygnujesz, wszystkie inne twoje związki staną się związkami miłosnymi.