Archiwum 01 marca 2009


Clipy 
mar 01 2009 Beethoven - Piano Concerto no.5 by Claudio...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 01 2009 bogowie new age [cz5]
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 01 2009 Izaak Newton
Komentarze: 0

Na przedstawienie zasługuje też inne rozumowanie, może mniej efektowne. Chodzi o osobliwą rolę, jaką w alchemii odgrywa żelazo, metal bynajmniej nie szlachetny. Ma on jednak inne właściwości, które ze wszech miar zasługują na uwagę. Wydawałoby się, że mogą one być znane jedynie osobom wtajemniczonym naszych czasów (a więc naukowcom). Tak jednak nie jest. l dawniej wiedziano niejedno o tym pospolitym metalu, którego jedyną zaletą w przeszłości była zdolność przebijania zbroi z brązu i łamania brązowych mieczy. Żelazo zajmuje miejsce na końcu szeregu pierwiastków powstałych w naturalny sposób. Kiedy jakieś słońce, zużywszy cały zapas wodoru, wkracza w schyłkowy okres swojego istnienia, wówczas powstają w nim kolejne pierwiastki, zanim wreszcie, zależnie od pierwotnej wielkości gwiazdy, znajdzie ona wieczny spoczynek w postaci stosu żużla, gwiazdy neutronowej albo czarnej dziury. Żelazo zamyka szereg pierwiastków jako spośród nich najcięższy. Aby mogły powstać pierwiastki cięższe od żelaza, potrzebny jest piekielny tygiel supernowej. Z żelaza nie da się uzyskać energii ani w drodze rozszczepienia, ani fuzji. Można by powiedzieć, że znajduje się ono w punkcie zera masy. Żelazo jest - mówiąc w przenośni - czymś w rodzaju szkieletu wszechświata. Wiedza ta powinna być niedostępna dla badaczy z minionych epok. Mircea Eliade, autor dzieła Schmiede und Alchemisten, zwraca uwagę na znaczenie żelaza w alchemii. Nieoczekiwanie przypada mu tam o wiele donioślejsza rola od złota, które zawsze umiało przemienić księcia w błazna i na odwrót. . Noces chymiques z 1616 r. (wyciąg ze Scripta chymica wzmiankowanego wyżej Basiliusa Valentinusa) zawiera kabalistyczną interpretację słowa ALCHIA, jednego z synonimów alchemii, która daje w wyniku liczbę 56. Tymczasem 56 to masa atomowa najważniejszego izotopu żelaza... Zdumiewające, jednak zachowajmy ostrożność. Ochłońmy tu lepiej przez chwilę, zanim się zagalopujemy. Alchemia to błędny ogród, w którym aż nazbyt łatwo można utknąć albo wybrać niewłaściwy kierunek. Wątpliwe, aby udało się go w całości przebrnąć, pomierzyć i rozszyfrować. Potraktujmy raczej alchemię jako jeden z konarów kosmicznego drzewa poznania, porównując je do jesionu świata Igdrasil z germańskiej mitologii, który podtrzymuje wszechświat, wyrastając z otchłani chaosu ginnungagap i mając korzenie we wszystkich światach... Gdzie więc znajdujemy się teraz? Zatrzymaliśmy się na wniosku, że rzadko coś jest takie, jakim się je zawsze przedstawia. Wystarczy lekko uderzyć, a już fasada zewnętrznych pozorów zaczyna się kruszyć. Mówiąc cynicznie, można tu się dopatrzeć współbrzmienia między naturą a działaniem człowieka, jakiego próżno szukać gdzie indziej: pełnego harmonii wspólnego starania o przesłonięcie rzeczywistości. Bardziej konstruktywną postawą jest podjęcie próby zajrzenia za kulisy. Trzeba w tym celu jedynie zaakceptować fakt, że istnieje coś pod powierzchnią rzeczy. Liczne wybitne umysły akceptowały taką rozszerzoną rzeczywistość i poruszały się w niej. Na przykład Izaak Newton (1643 - 1727), któremu chyba trudno zarzucać niezdolność do trzeźwego myślenia, porównywał wszechświat do tajemnego pisma (podyktowanego przez Wszechmogącego). Równie interesujący i mało znany jest fakt, że ten przyrodnik, którego dzieło Philosophiae naturalis principia mathematica należy do kanonu wiedzy, twórca klasycznej fizyki teoretycznej i mechaniki nieba, zachowywał w stosunku do swoich odkryć postawę maga albo alchemika. Dziwnie to się kojarzy z obrazem tego uczonego, giganta nowej ery nauki, racjonalisty, który nauczał potomność poruszania się w myśleniu torem chłodnego, autentycznego rozumu. Sam Newton był człowiekiem intuicji. De Morgan powiedział o nim: „Wydawało się, że on wie więcej, niż kiedykolwiek zdołałby udowodnić". Faktycznie, wiele dowodów twierdzeń Newtona odkryto dopiero znacznie później. Było dlań zawsze sprawą oczywistą, że kulę wolno traktować tak, jakby cała jej masa była skupiona w punkcie środkowym. Jego praca nad przygotowywaniem Principiów uległa zahamowaniu wskutek konieczności udowodnienia tego oczywistego faktu. Odkrycie tego dowodu zajęło uczonemu wiele czasu. Podobnie było, kiedy Newton poinformował słynnego astronoma Edmunda Halleya (1656 - 1742, od jego nazwiska pochodzi nazwa nie mniej słynnej komety) o swoim odkryciu ruchów planet. „Skąd pan to wie? Czy pan tego dowiódł?" - zapytał Halley, na co Newton odpowiedział zaskoczony: „Ale po co, wiedziałem o tym od lat. Jeśli da mi pan kilka dni czasu, znajdę dowód na pewno". Tak też się stało. Niezbyt to ortodoksyjne postępowanie jak na matematyka. Angielski ekonomista John Maynard Keynes (1883-1946), który zapoczątkował rewolucję w ekonomii, należał do najbardziej zagorzałych wielbicieli Izaaka Newtona. W swoim studium Die zwei Gesichter des Sir Isaac Newton wysuwa on przypuszczenie, że doświadczenia Newtona służyły nie tyle odkryciu, co raczej potwierdzeniu tego, co uczony już wiedział. Można by zapytać prowokacyjnie, jakie skarby „nienaukowej" wiedzy kryła skrzynia z notatkami, brulionami, strzępami myśli itd., którą pozostawił po sobie Newton. Jest to tematem korespondencji między mężem siostrzenicy Newtona Conduittem a Humphreyem Newtonem, bratankiem uczonego. Kiedy Izaak Newton opuszczał Trinity College, udając się do Londynu, zostawił wspomnianą skrzynię pełną papierów. Przeszło milion słów, zapisanych w ciągu 25 lat. Ich treścią nie jest jednak - jak można by przypuszczać - matematyka i astronomia, ale po większej części magia. W latach, w których przygotowywał swoje Principia, Newton myślami przebywał także w innych rejonach. I nie było to zajęcie sporadyczne, ale przeznaczał na nie rok w rok około sześciu tygodni wiosną i sześciu jesienią. Nie opublikowane (i prawie nie znane) traktaty Newtona o treści ezoterycznej i teologicznej cechuje taka sama kryształowa klarowność myśli jak jego pisma o astronomii i matematyce - ich substancja jest jednak niezaprzeczalnie magiczna... Humphrey Newton, który nie tylko przepisał na czysto Principia sir Izaaka przed złożeniem do druku, ale był też jego pomocnikiem w laboratorium, pozostawił zapiski o alchemicznej działalności wielkiego astronoma i matematyka. Jak informuje, Newton w miesiącach wiosennych i jesiennych rzadko kładł się spać przed godziną drugą, trzecią w nocy, tak bardzo pochłaniały go jego eksperymenty. „Jego trud, jego pilność - pisze Humphrey - budziły we mnie wrażenie, że jego cel w tych okresach wymaga nadludzkiej sztuki i wytrwałości". Mimo że Izaak Newton nie pozwalał sobie zaglądać w karty, jego bratanek niekiedy widywał starą, zapleśniałą księgę, która najwyraźniej odgrywała w tej działalności centralną rolę. Nosiła ona tytuł Agricola de Metallis i omawiała transmutację metali. Oczywiście, byłoby popadnięciem w drugą skrajność, gdybyśmy chcieli widzieć w alchemii klucz do wszystkich zagadek wszechświata, który podręcznikowa wiedza jedynie wzbrania się włożyć do zamka poznania.

hjdbienek : :