Archiwum 06 marca 2009


Clipy 
mar 06 2009 The Universe in You
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 06 2009 Richard Dawkins - Wykład w Berkeley (napisy...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 06 2009 Jak do tego doszło?
Komentarze: 0

W lutym 1986 r. Seymour zaczął swój referat na konferencji Urania Trust, zorganizowanej w Imperial College na uniwersytecie w Londynie, tymi oto słowy: Kiedy astronom ujawnia zainteresowanie sprawami astrologii, to tak, jak gdyby dobrowolnie poddał się rozrywaniu przez dwa konie, z których jednym jest astronomia, a drugim astrologia. Dla większości astrologów jest jasne, że astrologia się sprawdza i nie jest im potrzebny naukowiec do objaśnienia, jak to się dzieje; tymczasem większość moich kolegów astronomów ma pewność, że astrologia się nie sprawdza. Ten ostatni pogląd spotyka się na każdym kroku. We wrześniu 1975 r. amerykański magazyn „Humanist" opublikował artykuł pod tytułem "Zarzuty przeciwko astrologii". Był on podpisany przez 186 znanych naukowców - wśród nich 18 laureatów Nagrody Nobla. W owym czasie także dr Seymour znajdował się w tym obozie. Prawie nikt nie sprzeciwiał się publikacji Zarzutów przeciwko astrologii. Carl Sagan odmówił wprawdzie podpisania, nie dlatego jednak, by miał przypisywać astrologii jakąkolwiek wiarygodność, tylko z racji tonu listu otwartego, który wydał mu się nazbyt autorytarny. Paul Feyerabend, filozof nauki, wyartykułował nieco mocniej swoje stanowisko przeciwne zarzutom. Powiedział on: Ocena 186 znanych naukowców opiera się na sposobie myślenia sprzed epoki lodowcowej, na niewiedzy o najnowszych odkryciach dokonanych w obrębie ich własnych dyscyplin (astronomii i biologii oraz ich syntezy) i na niezdolności przewidywania implikacji tych odkryć, które są im już znane. Ocena ta ukazuje, do jakiego stopnia naukowcy są gotowi przypisywać sobie autorytet także w tych dziedzinach, które są im obce. Mocne słowa. Przed latem 1984 r. Seymour przyjąłby je jednak równie niechętnie, jak uczeni sygnatariusze zarzutów przeciwko astrologii. W czerwcu 1984 r. zespół telewizji angielskiej BBC przeprowadził w Plymouth sondę uliczną na temat astrologii. Zapytano o zdanie również Seymoura, astronoma i kierownika planetarium. Jego opinia była jednoznaczna, nie zostawiająca wątpliwości co do tego, że kosmos wprawdzie mógł zsynchronizować biologiczne zegary w ludziach, zwierzętach i roślinach, że Słońce i gwiazdy pozwalają na precyzyjną nawigację, ale że to już wszystko. W sprawie związku między wszechświatem a osobowością indywidualną Seymour wypowiedział się negatywnie. Także na pytanie, czy uważa za możliwe naukowe odkrycie takiego powiązania kiedyś w przyszłości, Seymour udzielił przeczącej odpowiedzi. Po nagraniu tego wywiadu astronom zastanowił się raz jeszcze nad swoimi ortodoksyjnymi odpowiedziami. W niczym nie różniły się one od tych, które zazwyczaj padały z ust jego kolegów naukowców przy podobnych okazjach. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego. Nagle argumenty te wydały mu się jakby mniej niepodważalne, a niektóre nawet dość słabe. Astronom ów postanowił zgłębić dziedzinę astrologii i w ten sposób z jej wroga przeistoczył się w przyjaciela, a nawet kogoś więcej... Najpierw zadał sobie pytanie podstawowe: Jaki związek mógłby istnieć między obrotami ciał niebieskich a formami biologicznymi czy też przypadkami losowymi na Ziemi? Oczywiście, do tej roli pretendowało kilka możliwych czynników: plamy na Słońcu, wiatr słoneczny, pola elektromagnetyczne, linie geodezyjne, promieniowanie kosmiczne, wzajemne oddziaływania cząstek elementarnych itd. Wszystkie te hipotezy nie były całkiem nowe, a przy tym wyjątkowo niejasne. Nie widząc zrazu żadnych szans na powstanie ogólnej teorii, Seymour nie dawał jednak za wygraną. Kiedy w 1986 r. na konferencji Urania Trust Seymour mówił o naukowych aspektach „wróżenia z gwiazd", miał już swoją teorię. Zasługuje ona istotnie na uwagę, a składają się na nią następujące podstawowe twierdzenia: Żyjemy na gigantycznym magnesie o nazwie „Ziemia", którego pole magnetyczne w długich okresach zachowuje względną stabilność, bo inaczej niemożliwa byłaby np. nawigacja. Bieguny łączą ze sobą linie sił pola magnetycznego, które przy bliższym poznaniu okazują się nie tak stabilne, jak można by przypuszczać. Jeśli nawet ich kierunek jest ustalony, to jednak podlegają pewnym wibracjom jak druty telegraficzne na wietrze. Na niektóre z tych drgań wpływają ruchy Księżyca, na inne położenie albo aktywność Słońca. Jak dziś wiemy, co dodatkowo potwierdziły loty kosmiczne, wszystkie ciała niebieskie mają pole magnetyczne. Planety, gwiazdy, galaktyki... Nie chcąc wchodzić w szczegóły, powiemy, że Seymour przedstawił teorię „kosmicznej orkiestry". Cały Układ Słoneczny - a w zmniejszonej skali cały wszechświat - gra skomplikowaną symfonię na liniach sił Ziemi. Jest to jednak tylko dość pewne , podstawowe założenie. Biologowie dowiedli, że wiele form żywych, a wśród nich ryby, bakterie, chrząszcze, ptaki, ma zdolność postrzegania pola magnetycznego. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro znane są także inne zdumiewające możliwości zmysłów zwierząt. Na przykład nietoperze „widzą" ultradźwięki, narząd jamkowy grzechotnika daje trójwymiarowy obraz w podczerwieni, pszczoły wykorzystują do nawigacji polaryzację światła słonecznego, a słodkowodny polip, stułbia, okazuje się mistrzem polowania, choć nie posiada zmysłu wzroku. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby zwierzęta miały również „zmysł magnetyczny". Co innego,gdyby miał go człowiek. Masowy eksperyment na uniwersytecie w Manchester w USA wykazał, że wiele spośród poddanych mu osób umiało się orientować według pola magnetycznego. Stwierdzono ponadto, że różne gatunki zwierzęce - jak również człowiek - umieją rejestrować wibracje pola ziemskiego. Trzeba zaznaczyć, że żadne z tych stwierdzeń nawet w niewielkiej części nie należy do wiedzy ezoterycznej czy okultystycznej. Są one elementem hard science. Seymour wyciągnął z nich dalej idące wnioski. Jego zdaniem my wszyscy jesteśmy genetycznie nastrojeni na różnorodną „melodię" symfonii Układu Słonecznego, czy raczej została ona w nas odciśnięta. Dokonuje się to w złagodzonej postaci już w łonie matki, jednak w całej pełni dopiero z chwilą przyjścia na świat. Nie oznacza to, żeby łono matki miało być schronem przed promieniowaniem - bo tak nie jest - ale że kształtowanie naszego sensorium i innych organów jeszcze nie zostało zakończone w owych miesiącach szczęśliwego trwania w doskonałym bezpieczeństwie. Zaczynamy więc nasz ziemski byt już w pewien sposób „zaprogramowani". Nie od rzeczy jest przypuszczenie, że kiedy w późniejszym momencie orkiestra Układu Słonecznego zagra „naszą melodię", zaczynają w nas zachodzić specjalne procesy, i że my i nasze działania podlegamy temu wpływowi. Seymour jest przekonany, że odkrył związek między stanem wszechświata w sekundzie narodzin a noworodkiem (którego osobowość podlega temu wpływowi). Ponieważ wywiódł to wyjaśnienie z dziedzin wiedzy naukowej astronomii i astrofizyki, geomagnetyzmu i biologii, wydaje mu się ono odpowiednie do zdobycia merytorycznego uznania dla astrologii. Idzie on jeszcze dalej twierdząc, że wiedza tego rodzaju była możliwa także w minionych epokach. Mogłaby ona stanowić zapomnianą bazę tradycji astrologicznych. Cóż, jest to w każdym razie istotne wsparcie z nieoczekiwanej strony. Ale czy wiemy teraz, czym naprawdę jest astrologia? Oczywiście, że nie. Tej godnej uwagi imponującej teorii nie można nawet porównać z „książką lekarską" z przykładu podanego na wstępie, co najwyżej z atlasem anatomii. Wciąż jeszcze nie wiemy, co wyróżnia praktykującego specjalistę astrologa. Przyjrzyjmy się więc, w jaki sposób ktoś taki przystępuje do dzieła... Pierwszy krok stanowi obliczenie horoskopu urodzeniowego, który w zasadzie przedstawia stylizowaną mapę nieba w momencie narodzin. Nie musi przy tym chodzić o narodziny istoty żywej. Taki migawkowy obraz procesów zachodzących na niebie może się również przydać do sporządzenia horoskopu dla firmy, organizacji, etapu życia, narodu, jakiejś rzeczy, a nawet problemu. Aby można było sporządzić horoskop urodzeniowy, konieczna jest znajomość konkretnego punktu początkowego. Czy to będzie moment urodzenia się jakiejś osoby, czy złożenia podpisu pod umową, to dla późniejszej interpretacji horoskopu nie ma znaczenia. Podobnie jak istnieją różne rodzaje horoskopów, tak mogą też się zmieniać reguły ich odczytywania, interpretacji, zależnie od tego, czy chodzi o charakter człowieka, wydarzenia w jego życiu, idealny czas na jakieś działanie, współdziałanie z innymi ludźmi (przede wszystkim związki partnerskie) albo sprawy całkowicie innego rodzaju (interesy, zjawiska polityczne itd.). Astrologia może być stosowana w różnych celach. My jednak dopiero zaczynamy ją poznawać, będzie więc nam potrzebny formularz do sporządzenia horoskopu, jaki można bez trudu nabyć w specjalistycznych sklepach.

hjdbienek : :