Komentarze: 0
Tajemnica która nas otacza
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
"Naturalna siła uzdrawiająca w każdym z nas jest największym źródłem dobrego samopoczucia". (Hipokrates) To, na czym skupiamy uwagę - rozwija się. Jeżeli naszą uwagę przyciągają sytuacje i emocje negatywne, wtedy wrastają one w naszą świadomość. Świadomość jest zbiorem tego wszystkiego, na co kierujemy uwagę. U niektórych osób uwaga przerzuca się z jednego małego niepowodzenia na drugie i drobne odczucia negatywne, same w sobie nieważne, tak narastają, że dają świadomość stałego przemęczenia. Stan ten znany jest psychiatrom, którzy codziennie spotykają pacjentów uskarżających się na łagodną depresję i stany nieokreślonego niepokoju. W psychiatrii czasami określa się ich mianem „zatroskanych zdrowych", ale ci ludzie nie są zdrowi. Mają głęboką świadomość własnej bezradności i doświadczają jej. Nigdy właściwie nie dochodzi u nich do kryzysu, choć nigdy też swojej energii dostatecznie nie mobilizują. /''Gdy w polu uwagi znajdzie się coś znaczącego, jakiś istotny cel, na którym można się skupić, zbliża nas to o krok do zdrowia. Cel jest czymś, dla czego się żyje - jakimś planem, zawodem, rodziną - i na co organizm żywo reaguje. Ten rodzaj świadomości uzupełnia zapasy energii. Człowiek, który ma wytyczony cel, budzi się każdego ranka, gotów poświęcić się temu celowi. Gdy jednak plany zawiodą, gdy nadejdzie czas wycofania się z czynnego życia czy nagle umrze ktoś bliski, człowiek ten często popada w depresję lub choruje. Jego intensywna koncentracja na danym celu na dłuższą metę powoduje zachwianie równowagi, ponieważ jego świadomość biegnie jednym wąskim torem. A przecież rzeka życia tak nie płynie. Najwyższy stan uwagi wykracza ponad cele. Nie pobudzają go okoliczności ani nie zakłócają codzienne kryzysy. Obraz wnętrza jest pogodny i nade wszystko, spokojny. Tyle samo uwagi poświęca się wypoczynkowi, co działaniu. Świadomość jest więc zrównoważona, żywotna i wszechstronna. Ludzi takich postrzegamy jako wewnętrznie spokojnych i rozumiejących życie. Gdy zwrócą na nas uwagę, czujemy odprężenie. Tchną spokojem bliskim mądrości. Jest to prawdziwa podstawa do tworzenia zdrowia. Nazywamy to samoświadomością. Ktokolwiek osiągnął samoświadomość choćby na chwilę, ktokolwiek stykał się z osobą, która ten stan osiągnęła wie, że wartości tej nie sposób przecenić. Zarówno potęga władzy, jak i potęga pieniądza tracą wartość przy potędze samowiedzy. Wytwarza ona bezustannie postawy pozytywne nie przez działanie, lecz przez przyzwolenie, by dostarczało ich samo życie. Opieranie się, czy przeciwstawianie się myślom negatywnym jest jedną z form zwracania na nie uwagi. To, na co zwracamy uwagę rozwija się. Hinduski myśliciel Krishnamurti uważa, że walka z negatywnymi wzorcami myślowymi jest daremna. Oto co pisze: Nie próbuj nadawać poloru głupocie, nie próbuj stać się mądrym - to na nic. Wpierw trzeba wiedzieć, że jest się głupim, że się jest tępym. Sama świadomość własnej głupoty oznacza, że człowiek się od tej głupoty uwalnia. Powiedzenie „Jestem głupi", nie czysto werbalistycznie, ale z pełnym przekonaniem „Cóż, jestem głupi", sprawia, iż stajesz się czujny; już nie jesteś głupcem. Jeśli zaś do tego się nie przyznajesz, wtedy twoja tępota się pogłębia. W świecie za szczyt intelektu uważa się duże zdolności, wielką bystrość, dar komplikowania i erudycję, choć erudycja nie ma nic wspólnego z inteligencją. Postrzeganie rzeczy takimi, jakie są w nas, bez wprowadzania konfliktów w postrzeganie jacy jesteśmy, wymaga ogromnej prostoty inteligencji. Krishnamurti mówi nam, że uwaga jest najskuteczniejsza wtedy, gdy jest czysta i wolna od uwarunkowań. Tylko samoświadomość wie o tym. Tak zwane tkliwe uczucia pochodzą ze źródła życia; dlatego są niewiarygodnie silne. Świadomość wewnętrzna tworzy zdrowie, ponieważ jest żywotna, potęguje wartość życia; by to dostrzec, wystarczy spojrzeć na promienną twarz młodej matki, czy zabawy szczęśliwego dziecka. Uwaga pozwala życiu przez siebie przepływać, a rezultatem musi być zdrowie. Mechaniczna strona naszej natury utrzymuje nas w stanie nieuwagi. Nasza prawdziwa natura, nasza jaźń, nasza inteligencja, nie pomoże nam, jeśli nie skierujemy na nią uwagi. To, na czym nie skupiamy uwagi nie rozwija się. Gdy uwaga jest właściwie nastawiona, bez podniecenia, bez wysiłku, wtedy proces samoświadomości po prostu zachodzi sam z siebie. Otwiera drogę, którą mózg może stale zaopatrywać nasz organizm w zdrowie. Prosta odmiana inteligencji bez trudu daje się odczuwać w czynnościach całego organizmu. W stanie uwagi nacechowanej spokojem nie ma niczego takiego, jak złość, lęk, podejrzenia, chciwość, poczucie winy, nietolerancja, niepokój czy depresja. Znikają one jak widma. Lecz dokąd nie znikną, są dokuczliwe. Straszą nas dopóty, dopóki zwracamy na nie uwagę. Na pewno też zdrowiej będzie w porę zrozumieć, że na nic się nie zda walka z tym, co w nas samych jest negatywne. Trzeba zdać sobie z tego sprawę, zanim poważnie zajmiemy się techniką nabywania samoświadomości. Wszelkie strategie tworzenia zdrowia tutaj się zaczynają.
Człowiek rozwijał się z organizmu jednokomórkowego aż stał się istotą o nieskończonym zasobie możliwości. Trwało to całe wieki. Dzisiaj stoi u progu coraz to nowszych, śmielszych odkryć. Lecz żadne odkrycie w naturze nie nastąpi, jeżeli nie dokona się ono wcześniej w umyśle ludzkim. Jakość naszych umysłów wiąże się bezpośrednio z jakością świata, jaki dla siebie tworzymy. Technologia spędzania wolnego czasu rodzi się z pragnienia, żeby ten czas spędzać wygodnie. Technologia badań naukowych rodzi się z niezadowolenia z ograniczeń naszego wzroku, słuchu i dotyku. Każde pragnienie znajduje sposób na osiągnięcie celu, gdyż pragnienia i działania powstają w tym samym czasie. To właśnie mieliśmy na myśli, mówiąc wcześniej o mocy organizującej jaka tkwi w każdej istotnej cząstce wiedzy. Teraz nastał czas na pragnienie pełnego zdrowia i długowieczności. Jakie odkrycie jest do tego potrzebne? W przeszłości kierowaliśmy uwagę na technologię medyczną; rezultaty są wspaniałe. Umiemy zapobiegać prawie każdej chorobie dziecięcej; potrafimy stosować znieczulenie, co umożliwiło powstanie nowoczesnej chirurgii; wychowaliśmy ludność na wielkich obszarach w poszanowaniu czystego powietrza i wody, co - jak utrzymują niektóre autorytety - bardziej przyczyniło się do przedłużenia życia ludzkiego niż wszystkie środki profilaktyczne razem wzięte. Jeżeli nasze społeczeństwo nadal jest narażone na cierpienia fizyczne, to znaczy, że trzeba zwrócić się gdzie indziej. Gdy tylko obierzemy właściwy kierunek będziemy o tym wiedzieli, bo ilekroć w życiu ma nastać postęp - pragnienie go jest zaspokajane przez naturę, która jednocześnie dostarcza środków na osiągnięcie celu. Potwierdza to licznymi przykładami ewolucja ludzkości. Inne spostrzeżenie z łatwością się nasuwające to to, iż niektórym ludziom rzeczywiście udaje się już teraz żyć długo i w dobrym zdrowiu. Psycholog Abraham Maslow poświęcił swe życie zawodowe badaniom tego zagadnienia (ludzi takich nazwał „samorealizującymi się"). Wyczuwał on, że psychologia oparta na obserwacji chorych osobowości - a na tym przeważnie koncentruje się zarówno psychologia kliniczna, jak i psychiatria - nie da mu odpowiedzi na pytanie: jakie są możliwości dalszego rozwoju człowieka? Maslow odpowiedź znalazł. Dalszy rozwój człowieka nie jest niemożliwy, nie jest też futurystyczną mrzonką. Trzeba tylko, by najlepszym spośród nas mogli dorównać wszyscy inni. Ludzie, których osobowość Maslow dokładnie badał to ci, którzy już czegoś dokonali i byli przez społeczeństwo wysoko, oceniani. Ich umiejętność myślenia, pisania, malowania, komponowania, leczenia lub przewodzenia innym była bez wątpienia nieprzeciętna. Maslow jednak kierował uwagę na wnętrze człowieka i to, co w nim znalazł ukazuje nam siebie samych w nowym świetle. Przede wszystkim stwierdził, że istotnie była to grupa ludzi zdrowszych, szczęśliwszych i mądrzejszych niż normalnie. Byli nie tylko przekonani, że życiem trzeba się cieszyć, ale byli też przeświadczeni, że są twórcami własnej egzystencji. Pierwszą przesłanką jest to, że ludzie ci wierzą w wartość własnego „ja". I co godne uwagi, ta wiara pozwoliła im przezwyciężyć wiele zewnętrznych trudności. Maslow bowiem stwierdził, że ilekroć ludzie samorealizujący się natrafiali na problemy z zewnątrz, rozwiązania szukali zawsze wewnątrz siebie, i najczęściej tam je znajdowali. Ci nieliczni ludzie - Maslow w przybliżeniu obliczył, że stanowią mniej niż 1% ludności - sami odkryli połączenie psychofizjologiczne. Co ważniejsze, ponieważ mają do siebie tak pozytywne nastawienie, ich umysł i ciało współpracują na rzecz zdrowia. Jest to dla nich całkowicie naturalne i proste. Jak pisze Maslow: „Człowiek taki ma naturalną skłonność, by pragnąć dokładnie tego, co jest dla niego dobre i tym się cieszyć. Jego spontaniczne reakcje są tak sprawne, skuteczne i właściwe, jak gdyby były zawczasu przemyślane." Co takim ludziom przynosi życie? Oceniając według tego, co osiągnęli, Maslow odkrył ogromną różnorodność w tym, co się osobom badanym przydarzało, natomiast wspólne im wszystkim było odczucie, że coś własnymi siłami tworzą. Świat materialny dostarczał im chwil cudownych i radosnych, chwil „najwyższych przeżyć"; wznosili się wysoko, czuli się wewnętrznie wolni i twórczy. Były to chwile natchnienia i odkryć. Przychodziły i znikały niezależnie od ich woli. Poza tymi doznaniami, ludzie samorealizujący się tak samo cierpieli, podupadali na zdrowiu i czuli się niepewnie, jak wszyscy inni. Lecz te chwile najwyższych przeżyć wystarczyły, żeby ich wyróżnić jako niezwykłe istoty ludzkie. Jak pisze Maslow, chwile natchnienia, poza tym, że są radosne i twórcze, są też chwilami pełnego zdrowia. Dochodzimy tu do wątku naszego rozumowania. Gdy tylko społeczeństwo osiągnie poziom tych najlepszych jakich dotąd wydało, wtedy rzeczywiście na co dzień cieszyć się będziemy doskonałym zdrowiem. Ludzie zdrowi, twórczy są naszymi „nadludźmi", to przykłady ewolucji ludzkości zdążającej w kierunku większego rozkwitu i pełniejszego szczęścia. Wiem, że określenie „nadczłowiek" budzi u wielu niesmak – na pewno w przeszłości było ono bardzo nadużywane - lecz wracam do niego rozmyślnie, jest bowiem oczywiste, iż nie będzie postępu dopóki nie przyznamy, że istnieje znacznie wyższa płaszczyzna od naszego przyziemnego życia. Inne ważne odkrycie Masłowa dotyczy ludzi na co dzień uznających nerwicę, słabe zdrowie i przygnębienie za „coś normalnego". Wszyscy oni z reguły boją się poprawy zdrowia, a nawet unikają ludzi wyraźnie zdrowych, szczęśliwych, kochających i mądrych. Jednym słowem, boją się rozwijać. Jak wynika z dalszej części tej książki, możliwość osiągnięcia wyższego poziomu jest całkiem realna dla każdego i nie wymaga dużych wysiłków ani poświęcenia. Wystarczy inaczej podejść do tego co uważamy za normalne. Mówiąc słowami Masłowa, oznacza to możliwość wpływania na stany euforii w takim stopniu by można było doznawać ich codziennie. Permanentny stan uniesienia równa się trwałemu i pełnemu zdrowiu. Choć to brzmi jak bajka - mówi się o odczuciu absolutnej wolności, wewnętrznego spełnienia, niczym nie zmąconego szczęścia, nieprzerwanym odczuwaniu miłości i napływie sił twórczych. Poprowadzi nas intuicja. Nieustanny rozwój, niczym nie hamowany, dojdzie do szczytu. Znaczącą różnicą między człowiekiem i nadczłowiekiem jest to, że człowiek reaguje automatycznie i nic na to nie umie poradzić. Działania i reakcje przeciętnego człowieka są całkowicie przewidywalne i w tym sensie można go przyrównać do urządzenia mechanicznego. Gdy zastosuje się bodziec, następuje spodziewana reakcja. To, co filozofia Wschodu nazywa „niewolą jaźni" nie jest niczym tajemniczym; jest to nawyk myślenia schematycznego, jaki cechuje większość z nas. Jeśli chcemy być wobec siebie szczerzy, to musimy przyznać, że zachowujemy się stale jak automaty. Zachowanie to wynika z wzorców myślowych. Nic z zewnątrz tych myśli tak naprawdę nie zmienia; są jedynie wywoływane i wtedy doznajemy uczucia, że „coś" nas rozgniewało, zasmuciło, uszczęśliwiło lub wprawiło w zachwyt. W rzeczy samej za przykład posłużyć by nam mogli najwięksi intelektualiści naszych czasów, ludzie uważani przez nas za wybijających się znacznie ponad przeciętność - im również można by to samo udowodnić. Wystarczy się z nimi nie zgodzić, by zobaczyć jak ich to wytrąca z równowagi; pochwalić i widzieć jak ich to cieszy; wydrwić ich, ośmieszyć lub skrytykować, by zauważyć jak się złoszczą, martwią, obrażają. Gdy się mówi z uznaniem o nich i ich osiągnięciach, widać jak rozpiera ich duma. Ludzie, którzy potrafią wznieść się ponad automatyczny sposób myślenia, nie uwalniają się od niego. Jak stwierdził Maslow, ludzie samorealizujący się chętnie akceptują świat i skłonni są zachować dystans wobec własnych, automatycznych reakcji na sytuacje życiowe. Właśnie ów dystans sprawia, że mogą kochać tak głęboko, tak prawdziwie współczuć i wykazywać autentyczną mądrość. Może to wyglądać na sprzeczność, ale nią nie jest. Jeśli jesteśmy pochłonięci swymi potrzebami, to będziemy w nie bez reszty wierzyć i opanują one naszą świadomość. Jeśli uznamy, że stanowią część naszego życia i uwierzymy, że to nam wyjdzie na dobre, wtedy znacznie szerszy świat stanie przed nami otworem. Nikt jeszcze nie odkrył nowego świata przez samo zamartwianie się. Wobec tego, co robić, żeby stale się rozwijać i zdążać w kierunku pełnego zdrowia?