Komentarze: 0
Tajemnica która nas otacza
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
1) Twoją książkę przeczytałem natychmiast. Im dłużej czytałem, tym wyraźniej mi się wydawało, że zamiast zostawić umarłym grzebanie ich umarłych, raz jeszcze oddajesz im cześć. I to mi przypomniało, jak byłem poruszony, gdy jakiś czas temu czytałem zbiór esejów Reinholda Schneidera Bez wykrętów. Czułem, jak bardzo ten człowiek cierpiał, ponieważ brał poważnie wiarę i kościół. Jednak ostatecznie w "Zimie w Wiedniu" musiał zobaczyć, że jego wiara i jego cierpienie były próżne. Moje właściwe pytanie brzmi: Cóż zatem, jeśli nasza wiara była fałszywa i tylko ludzka? Jeśli Bóg nie wysłuchał Jezusa, lecz go opuścił i Jezus wciąż jeszcze spoczywa w grobie? I jeśli Bóg nie daje ani sobie pomóc, ani siebie użyć, ani siebie przymusić? Jeszcze jedna zupełnie świecka uwaga. W walce o władzę między pasterzem a owcami całą władzę mają owce; albowiem owce istnieją bez pasterza, ale nie ma pasterza bez owiec. 2) Z wiarą i niewiarą jest zapewne podobnie jak z niewinnością i winą. One także występują tylko razem. Jeśli na przykład patrzę na stworzenie i ufam mu, naruszam, być może, wiarę w objawione słowo, i odwrotnie. Wiara prowadzi często do żądania ulepszenia świata, chociaż on przecież, według wiary, został stworzony przez Boga. Często, kiedy chcemy poprawić świat zgodnie z zasadami wiary, zakłócamy go i niszczymy. Wiara we wszechmogącego Boga nie przeszkadza nam bynajmniej postępować ze światem jeszcze lepiej niż sam Bóg. Pytania i problemy zatem nie mają końca.
1) Kto, tak jak Ty, jeszcze raz powraca, jest odmieniony i niesie troskliwie to, co trzyma w dłoniach. Albowiem nasz byt jest otoczony przez nie-byt, który go ogranicza. W taki sam sposób na początek, który już jest, działa koniec, którego jeszcze nie ma. Gdy coś wybieramy, musimy jednocześnie z czegoś zrezygnować. I kto robi początek, robi też koniec. Jeśli zaakceptujemy nie-byt w bycie, tak jak koniec w początku, wtedy dzięki obu -chociaż oba nie istnieją - to, co zaczynamy, będzie wielkie. Jeśli odrzucimy koniec i nie-byt lub będziemy się ich bać, wtedy to, co zaczynamy, będzie mniejsze. 2) Każdy byt, o którym wiemy, jest ograniczony przez niebyt. Jasne, że nie-byt musi być większy i bardziej gęsty niż ograniczony przezeń byt. Jednakże nie-byt, chociaż go nie ma, działa na to, co jest - albo pomnażająco, albo pomniejszająco. Możemy tego doświadczyć sami. Na przykład, jeśli ktoś wybiera jakiś sposób życia zamiast innego, dla niego to, co wybrał, staje się bytem, a to, czego nie wybrał, staje się dla tego bytu ograniczającym niebytem. Jeśli ktoś ten byt, który wybrał, będzie bardziej szanował niż nie-byt, wtedy to, co wybrał, staje się mniejsze przez to, co dla jego bytu jest nie-bytem. A jeśli ktoś to, czego nie wybrał, uczci i uszanuje, wtedy to, co wybrał, dzięki nie-bytowi, który go ogranicza - chociaż go nie ma - staje się większe. Tak samo się dzieje, kiedy nie możemy wybrać sami, lecz los jedno nam daje, a od drugiego oddziela. Wtedy my to, co nam dane, cenimy mniej niż to, czego nam odmówiono. Kto chce całości, może ją mieć tylko razem z otaczającym go nie-bytem. Stajemy się więc całością, jeśli bierzemy jedno, a szanujemy drugie, którego wziąć nie możemy. I jeśli szanujemy to, co nam zostało dane przez los, nawet jeśli tęsknimy za tym, czego nam odmówiono. Choroby psychosomatyczne występują często u ludzi, którzy się ograniczają, biorąc tylko niewiele, a którzy to, czego nie biorą, uważają za mniejsze lub złe. Albo u ludzi, którzy to, co mają, uważają za gorsze, a to, co jest dla nich nieosiągalne, uważają za lepsze. Taki człowiek zazna ulgi, jeśli to, co dotychczas wykluczał, uważał za gorsze albo złe, uzna za równouprawnione i uczci z całego serca.
1) Zarówno zachodnia, jak i wschodnia mistyka uczą odrzucenia obrazów. Jungowska psychoterapia skłania nas niekiedy do tego, żeby obrazy brać za rzeczywistość. Jednak kiedy zrezygnujemy z obrazów - jest to coś zupełnie innego - dusza znajduje czasami tylko jeden obraz, który kondensuje rzeczywistość. 2) W gruncie rzeczy chodzi o to, żeby uwolnić się od umiłowanych obrazów - należy do nich również obraz nieba - i pozostać przy czystym oglądzie, oprzeć się pragnieniu wiedzenia więcej, niż to nam dostępne. Ziemia jest tylko metaforą tego ograniczenia. Chodzi wszak o wiele więcej niż o to, co znajduje się na powierzchni. Tajemnica nie jest negowana, również nie jest zastępowana ani interpretowana przez obrazy. Przeciwnie, jest szanowana dużo bardziej właśnie dzięki temu, że się z wszelkich obrazów rezygnuje. To trudniejsze, ale może najbardziej stosowne. 3) Dziękuję za Pańską książkę Zmartwychwstanie przed śmiercią. Podtytuł Praca terapeutyczna z tekstami biblijnymi pokazuje kierunek - tylko zważmy: Obrazy stoją przed tajemnicą i utrudniają niekiedy dostęp do niej. Aby ten dostęp uzyskać, trzeba czasami w ciemności stawić czoła ciemnościom. Tak - za sprawą nocy i skrajnego wyrzeczenia - dusza otwiera się na tajemnicę.