Komentarze: 0
Tajemnica która nas otacza
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Niedawno oglądałem w telewizji doniesienie o tancerce, którą uznawano za niekoronowaną królową flamenco. Reporter informował o zdumiewającym fakcie, iż tancerka nie była Hiszpanką ani nie miała żadnych powiązań z Hiszpanią lub flamenco. Chodziło o utalentowaną artystkę, mieszkającą w Szwajcarii Rosjankę, częściowo z austriackimi przodkami. Ani więc przez jej pochodzenie, ani rodzinę, ani wychowanie nie miała ona żadnego związku z tym tańcem.
Tancerka opowiadała o swym zadziwiającym talencie, gdyż już jako młoda dziewczynka zaczynała po prostu tańczyć flamenco. Czuła swego rodzaju pociąg do tego tańca i wszystko to przyszło jakby samo z siebie. Skąd umiała tańczyć, sama nie wie. W krótkim czasie jej naturalny talent tak się rozwinął w zakresie autentycznego, hiszpańskiego flamenco, iż stała się mistrzynią. Akurat przy tańcu tego typu jak flamenco chodzi nie tylko o techniczną perfekcję niczym w turniejach tańca, gdzie tancerze muszą mieć doskonale opanowane niezbędne kroki i należącą do tego postawę ciała. Szwajcarska królowa flamenco posiadała prócz technicznej perfekcji nieporównaną błyskotliwość i wymowę ciała, tak typowe dla prawdziwego flamenco.
Gdy nawet po mistrzowsku wykonujecie flamenco, lecz macie przy tym skrępowane ciało, nienaturalny wyraz twarzy, czyni to złe wrażenie. Widać natychmiast, że nie jesteście hiszpańskimi tancerzami flamenco, który to talent trzeba mieć od kołyski. Nasza Szwajcarka rzeczywiście wydawała się mieć flamenco we krwi.
W czasie relacji telewizyjnej stałem się natychmiast uwrażliwiony. Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że ta pani sztukę tańca flamenco opanowała już w swoim poprzednim życiu. Dlaczego czuła pociąg akurat do flamenco? Przecież mogła umieć dokładnie tak samo tańczyć np. tango.
Można powiedzieć „przypadek". Teraz dla mnie przypadek oznacza to, że królowa flamenco czuła właśnie dokładnie pociąg do flamenco i dokładnie właśnie, bez wcześniejszego tanecznego wykształcenia, opanowała go w bardzo krótkim czasie z niezwykłym mistrzostwem. To właśnie nie jest tango! Wszystko, do czego czujemy się powołani, wiąże się z naszym jednostkowym, indywidualnym sposobem postępowania. Czujemy, że akurat ta sprawa ma z nami coś wspólnego: u jednego będzie to zamiłowanie do leczenia, u innego - taniec flamenco!
Nierzadko już jako dzieci wykazujemy szczególnie dziwaczne zainteresowania i skłonności. Później, jako dorosłym, krystalizują się nam one wyraźniej. W powrotach odnajdujemy często tę czerwoną nić, która była dostrzegalna już w naszym dzieciństwie i w naszym dorosłym życiu obecnym. Potwierdza to pewne wydarzenie z mojego dzieciństwa, które chciałbym w następnym poście opowiedzieć.
Shirley MacLaine opisała, jak poprzez powrót do wcześniejszego wcielenia odnalazła w swoim życiu i w swoich ludzkich stosunkach „czerwoną nić". Wszystko wydawało się pasować do siebie jak dwie części dziecięcej układanki. Tak jak Shirley wielu ludzi przeżywało własny „czas zaprzeszły", gdy poznali swoje poprzednie życie przed życiem teraźniejszym. Porównanie zasady karmy o przyczynie i działaniu z „czerwoną nicią", która snuje się przez wszystkie nasze wcielenia, wydaje mi się najbardziej przekonującym i zrozumiałym wyjaśnieniem tego wschodniego pojęcia. Gdy przypominamy sobie jedno bądź więcej naszych poprzednich wcieleń, zawsze znajdziemy paralele i wzajemne związki z naszymi teraźniejszymi okolicznościami życiowymi. W zdumiewający sposób osiągamy nagle bardzo poszerzone rozumienie naszych warunków socjalnych, osobistych konfliktów, stosunków, a nawet chorób i cierpień fizycznych, ale także - i to powinno tu być zaakcentowane - naszą głęboką wiedzę i zdolności, które przyswoiliśmy sobie już w poprzedniej egzystencji. Wielu ludzi przez powrót do wcześniejszego życia będzie mogło pozyskać do swej dyspozycji w obecnym życiu potencjał, który rozwijał się już bardzo długo przedtem.
Jeżeli, przykładowo, będziecie odczuwali potrzebę leczenia innych i wykażecie szczególnie dobrą intuicję w diagnozie oraz traktowaniu w chorobie, będziecie z dużym prawdopodobieństwem mogli połączyć to z poprzednim życiem, kiedy wasze umiejętności lekarskie zostały ukształtowane. Sporo osób relacjonuje, że na skutek ponownego przypomnienia tego „karmicznego potencjału" mogli zrozumieć potrzebę lub zainteresowanie określonym tematem albo zasięg zadań w ich obecnym życiu, i ta „dawna" wiedza stała się dla nich znów dostępna.
Shirley widzi się w Rosji w okresie caratu. W tym czasie szlachta rosyjska żyła w luksusie, podczas gdy chłopi cierpieli skrajną nędzę. Shirley zajmowała wysoką pozycję na dworze carskim. Jej ówczesny syn miał wiele współczucia dla ubogich i często odwiedzał wsie, gdzie hojnie obdarowywał biedne rodziny.
Pewnego dnia zabrał z sobą Shirley do jednej wsi, w której biedny chłop usilnie błagał ją o pomoc. Shirley była głęboko wstrząśnięta nędzą i obiecała wstawić się za nimi na dworze carskim, jednak z powodu tchórzostwa i braku odwagi cywilnej nie dotrzymała swej obietnicy. Biedny chłop zmarł wkrótce, całkowicie zrozpaczony i schorowany. Niedługo po tym fakcie Shirley otrzymała wiadomość, że całą wieś dotknęła zaraza.
Ów biedny chłop z okresu rosyjskiego wcielenia Shirley stał się jej pierwszym mężem w obecnym wcieleniu. Pisze ona: „Już podczas naszego małżeństwa zabrał mi znaczną sumę pieniędzy, a przy regulowaniu stosunków majątkowych po rozwodzie zażądał jeszcze więcej. Dotąd nie rozumiałam przyczyn jego chciwości". Dzięki powrotowi do poprzedniego życia Shirley zrozumiała przyczyny chciwości swego eks-męża. „W rosyjskiej inkarnacji byłam sparaliżowana strachem, wbrew swoim przekonaniom nie udzieliłam pomocy, zachowałam się biernie, czym spowodowałam straszliwe następstwa dla niego i jego rodziny. W obecnym życiu doświadczałam karmicznej reakcji - to wszystko razem pasowało".