Archiwum listopad 2008, strona 3


Audio 
lis 13 2008 Marek Grechuta - Dni, ktorych nie znamy -...
Komentarze: 0

! WWW.POLSKIE-MP3.TK ! marek grechuta - dni, ktorych nie znamy - zlota kolekcja - 19. gdzies w nas

hjdbienek : :
Nauka 
lis 13 2008 Życie wymyka się spod kontroli 2/6 (PL)
Komentarze: 0

hjdbienek : :
lis 13 2008 WYZWANIE I ODPOWIEDŹ
Komentarze: 0

Rzeka była wezbrana i rwąca, w paru miejscach na milę szeroka; rozkoszą było patrzeć na ten ogrom wód. Na północ rozciągały się wzgórza pokryte świeżą, po deszczach, zielenią. Wspaniały był widok tej rozlanej rzeki zataczającej potężny łuk, a usianej białymi żaglami. Żagle były duże, trójkątne; w świetle wczesnego poranku, we mgle, zdawały się wyrastać jak skrzydła wprost z wody. Gwar codziennego dnia jeszcze się nie zaczął; pieśń rybaka z drugiego brzegu niosła się po wodzie daleko, zdawała się wypełniać przestwory i wchłaniać wszystkie inne dźwięki, nawet gwizd pociągu łagodniał i w niej się roztapiał. Stopniowo poczęły dobiegać z dala głosy budzącej się wioski: spory kobiet u studni, beki kóz, ryczenie krów zdających się prosić o ulżenie nabrzmiałym wymionom; skrzypienie ciężkich wozów na drodze, ostre krakanie wron, śmiech i krzyk dzieci... Oto rodził się nowy dzień. Słońce wzniosło się ponad palmy, na murze usadowiły się małpy, ogonami niemal dotykając ziemi; były duże ale lękliwe, na przyjazne wołania zeskakiwały z muru w popłochu i pędziły na duże drzewo widniejące wśród pobliskiego pola. Twarze i dłonie miały całkiem czarne; wyglądały wcale inteligentnie, jednak mniej były sprytne i psotne od innego gatunku mniejszych brunatnych małpek. "Dlaczego myśli są tak natarczywe? Tak niespokojne, tak rozpaczliwie natrętne! Rób co chcesz, nie dasz im rady. Są w ciągłym ruchu, jak te małpy na drzewie, a ten ruch męczy i wyczerpuje. Nie można od nich uciec, zdają się wszędzie nas ścigać. Staramy się je stłumić, a one za chwilę znów podnoszą głowę; i nigdy nie mamy spokoju, nigdy ciszy; analizy, przeglądu, gonitwy i ciągłe samoudręczenie. We śnie, czy na jawie, nie ma różnicy, wir myśli wcale nie ustaje. Chyba nigdy nie spocznę, nigdy się nie uspokoję." Czyż myśl może być kiedykolwiek w bezruchu, w spokoju? Można myśleć o spokoju, lub zmuszać się do ciszy, ale czy myśl może być w ogóle sama przez się spokojna? Czyż nieustanna ruchliwość nie stanowi jej właściwej natury? Czy myśl nie jest odpowiedzią na nieustannie, co chwila pojawiające się wyzwania życia? A te nie mogą ustać, bo wszak każdy ruch życia jest wyzwaniem; a jeśli tych wyzwań nie jesteśmy świadomi, jeśli przestajemy je słyszeć i być na nie wrażliwi, oznacza to tylko zanik żywotności w nas, martwotę i śmierć. Wyzwanie-odpowiedź to ruch samego życia. Ale odpowiedzi dawane przez nas mogą być odpowiednie lub nieodpowiednie, a te niewłaściwe, niewspółmierne, jakby rozmijające się z wyzwaniem odpowiedzi, dają początek myślom z całym ich niepokojem. Wyzwania życia żądają czynów nie słów; nie werbalizacji, ta jest myślą. Słowo, symbol opóźniają czyn; pojęcie to słowo, pamięć jest słowem również. Nie ma pamięci - wspomnienia - bez słowa, bez symbolu. Pamięć jest słowem, jest myślą; a czyż myśl może dać pełną odpowiedź na wyzwania życia? Wyzwania to nie pojęcia, nie idee. Wyzwanie jest zawsze nowe, świeże, nieoczekiwane; a myśl-pojęcie czy może kiedykolwiek być nowe? Gdy spotykamy myślą wiecznie nowe, świeże wyzwanie, czyż odpowiedź którą dajemy nie jest wypadkową przeszłości, a więc starego i zwietrzałego? Gdy starym spotykamy nowe, spotkanie to jest zawsze niewspółmierne, niecałkowite, i owa niecałkowitość jest myślą w jej wiecznie niespokojnym szukaniu pełni. Ale czy myśli i pojęcia mogą w ogóle być pełnią? Wszak jedne i drugie to odpowiedź pamięci, a ta jest zawsze cząstkowa, niepełna. Przeżycie jest odpowiedzią na wyzwanie, odpowiedzią uwarunkowaną przez przeszłość, - przez obrazy wspomnień, lub wyobraźni - więc tylko powiększa nasze ograniczenia. Przeżycia nie wyzwlają, tylko w nas wzmacniają wierzenia i poglądy, wzbogacają pamięć, i z tej pamięci wychodząc dajemy na wyzwanie odpowiedź; więc przeżycia są także czynnikiem ograniczającym. "Jakież w takim razie miejsce zajmuje myśl?" Czy chcecie spytać jakie jest miejsce myśli w stosunku do czynu? Czy pojęcia pełnią w nim jakąś funkcję? Idee urabiają czyn, rządzą nim, zmieniają jego kierunek; ale idea nie jest czynem. Odwrotnie, wierzenia i poglądy są rodzajem ochrony, bronią nas przed koniecznością czynu; pełnią rolę zarządcy, czynnika kontrolującego i urabiającego czyn; idee stanowią wzór dla czynu. "Ale czyż może istnieć czyn bez wzoru, bez planu?" Nie, nie może jeśli nam chodzi o rezultat. Ale czyn który dąży do obranego, z góry określonego, celu, nie jest czynem, jest tylko naśladownictwem, stosowaniem się do przekonań i wyobrażeń. Gdy idzie o naśladowanie, o dostosowywanie się, tedy myśl, pojęcie, idea zajmują poczytne miejsce. Funkcją myśli jest tworzenie wzorów, programów, schematów, wedle których ma się kształtować tzw. czyn; ale to jest zabijaniem żywego, bezpośredniego czynu i o to właśnie wielu ludziom chodzi, chcą oni uniemożliwić bezpośredni czyn, zabić go w jego kolebce; a idee, wierzenia, dogmaty najskuteczniej w tym dopomagają. Czyn bezpośredni to rzecz niebezpieczna, to otwartość na nieznane; a myśli i przekonania - czyli znane - są świetną przed nieznanym obroną. Myśl nigdy nie zdoła przeniknąć w nieznane; musi całkowicie ucichnąć aby nieznane mogło się objawić. Działanie nieznanego wykracza poza pole funkcjonowania myśli; a czując to, świadomie lub nieświadomie, z całym uporem trzymamy się myślą tego co jest znane. I w rezultacie owo "znane" odpowiada na wyzwania życia, które są zawsze niewiadome i nieoczekiwane; i z tej niewspółmiernej, niewystarczającej odpowiedzi powstaje chaos, zamęt, tarcia i udręki. Dopiero gdy znane - a więc pojęcia, myśli, idee - całkowicie zniknie, nieznane może począć działać. A jest ono bezgraniczne.

hjdbienek : :
Audio 
lis 12 2008 Marek Grechuta - Dni, ktorych nie znamy -...
Komentarze: 1

! WWW.POLSKIE-MP3.TK ! marek grechuta - dni, ktorych nie znamy - zlota kolekcja - 18. gaj

hjdbienek : :
Nauka 
lis 12 2008 Życie wymyka się spod kontroli 1/6 (PL)
Komentarze: 1

hjdbienek : :
lis 12 2008 BEZPOŚREDNIOŚĆ
Komentarze: 0

Znalazła się w grupie osób które przyszły przedyskutować parę poważnych zagadnień; może przywiodła ją ciekawość, a może towarzyszyła komuś ze swych przyjaciół. Była ubrana z wyszukaną elegancją, zachowywała się z pewną dumną i godnością, widać było również że dużo myśli o swej urodzie. Była całkowicie pochłonięta sobą, zwracająca bez przerwy uwagę na swój wygląd, postawę, ułożenie włosów, oraz wrażenie jakie wywierała na innych. Każdy jej ruch był starannie wystudiowany; od czasu do czasu zmieniała pozy, ale zapewne każda musiała być wpierw obmyślana i ułożona. Cała jej postać wskazywała że na coś pozuje, że za wszelką cenę chce naśladować jakiś obrany wzór. Rozmowa toczyła się o rzeczach poważnych, a ona przez całą godzinę nie wyszła ze swej roli. Dziwnie wyglądała wśród poważnych, skupionych twarzy, ta sobą tylko zaabsorbowana dziewczyna; starała się jednak udawać że coś rozumie z rozwijającej się dyskusji, że bierze w niej jakiś udział, ale oczywiście żadne słowo nie wyszło z jej ust; choć usiłowała okazać że i ją interesują omawiane sprawy, że nie jest głupsza od innych, widać było z wyrazu jej oczu że nic a nic nie rozumie, i że w ogóle niezdolna jest do poważniejszej rozmowy. Więc szybko jakby cofnęła się w siebie, nie zaniedbując jednak wystudiowanych póz, była w niej sztywność i ani odrobiny bezpośredniości. Każdy z nas wyrabia sobie jakaś pozę. Specjalny chód, zachowanie się i uśmiech ma dostatni kupiec u szczytu swego powodzenia, artystę również charakteryzuje specjalne wejrzenie i "artystyczna" poza; a szanowny uczeń jakiegoś znanego Guru ma także odrębną, właściwą mu pozę, jak i opanowany asceta. Jak ta egocentryczna dziewczyna podobnie człowiek pozornie bez reszty oddany religii, przybiera pozę uduchowienia które usilnie wyrabiał drogą wyrzeczeń i ofiar. Ona poświęca bezpośredniość dla efektu, a on ją niweczy dla osiągnięcia swego celu, ale oboje obchodzi cel, choć nie na tej samej płaszczyźnie; cel do którego on dąży może być z punktu społecznego uważany za wyższy i użyteczniejszy, ale w zasadzie są one zupełnie do siebie podobne: żaden nie jest od drugiego lepszy. Jeden i drugi rodzi się z braku inteligencji, z głupoty, oba zdradzają małość i ciasnotę; płytki umysł lubi się chwytać pozy i rutyny. Ciasny umysł zawsze pozostanie ciasny, nie może nagle stać się wybitny i twórczy. Może się starać o przyozdabianie siebie i rozwijanie cnót, ale zasadniczo przez gromadzenie coraz to nowych doświadczeń tylko się zasila jego przeciętność. Rzeczy brzydkiej nie można zmienić w ładną. Bóg człowieka o płytkiej i ciasnej myśli, będzie bogiem małym. Powierzchowna umysłowość nie zmienia się we wszechstronną i głęboką strojąc się w nabywane wiadomości, w sprytne czy dowcipne powiedzenia, w mądre cytaty, czy też jakoś inaczej upiększając swoją zewnętrzność. Zewnętrzne czy wewnętrzne ozdoby nie przyczyniają się do pogłębienia myśli i duszy, a przecie tylko ogromna głębia myśli nadaje jej piękno, nie zaś błyskotliwość nabytych cnót. Piękno jawi się gdy człowiek widzi bezstronnie - a bez żadnej chęci zmian, czy wyborów - swą własną małość, gdy zaistnieje prosta tego faktu świadomość, w której znika sama możliwość jakichkolwiek porównań. Wystudiowana poza tej dziewczyny, jak i starannie wyrobiona poza ascety, pozornie oddanego religii, są bardzo do siebie podobne; jedna i druga jest równie wymęczonym tworem małości uczuć i ciasnoty myśli, jedna i druga zaprzecza samorzutnej bezpośredniości. Oboje obawiają się wszystkiego co jest naturalne i bezpośrednie, gdyż to może odsłonić - przed ich własnym wzrokiem, jak i przed innymi - prawdę o tym, czym w istocie są; więc oboje chcą stłumić i zniweczyć wszelką bezpośredniość; a udaje im się to zależnie od stopnia w jakim poddali się konwencjonalizmom, od konsekwentności z jaką trzymają się obranego wzoru czy ideału A bezpośredniość jest jedynym kluczem który otwiera wejście w to, co jest. Samorzutne nasze reakcje ukazują nam naszą psychikę taką jaką naprawdę jest, bez ozdób i strojów, jakby nagą; ale zazwyczaj gdy się nam ona na chwilę odsłania, natychmiast ją przykrywamy, czy też przystrajamy jakąś ozdobą, więc bezpośredniość znika, jest w samej kolebce zabita. Owo zabijanie bezpośredniości jest zwyczajem ludzi o ciasnych umysłach; oni to dekorują przemyślnie zewnętrzność swą, na wszystkich poziomach, a dekoracja ta staje się samouwielbieniem. A tylko w samorzutnej bezpośredniości i swobodzie można robić odkrycia. Myśl opanowana i urobiona na pewną modłę, działająca wedle rutyny nie jest w stanie nic odkryć. Może funkcjonować sprawnie a więc bezwzględnie, ale nie może odsłonić tego co jest bezdenne i niezgłębione. Twórcą oporów, które się zwie opanowaniem, jest strach, zdać sobie z tego sprawę w bezpośrednim rzucie - to się od strachu uwolnić. Stosowanie się do wzorów, na jakimkolwiek poziomie i w jakiejkolwiek dziedzinie, wypływa zawsze z lęku, a ten rodzi nieuniknione starcia, zamieszanie, antagonizmy; ale psychika, pełna protestu i buntu, nie koniecznie ma być nieustraszona, bowiem protest to tylko odwrotność, a powodowanie się przeciwieństwami nie jest nigdy samorzutne ani wolne. Bez samorzutnej bezpośredniości nie masz samopoznania; a bez niego człowiek poddaje się każdej przejściowej fali wpływów, które mogą spowodować zacieśnienie umysłu albo jego ekspansję, ale nie mogą uwolnić go od naporu najróżnorodniejszych zewnętrznych oddziaływań To, co się składa z rozmaitych cząstek, może być rozłożone, tj. na części rozbite; ale to, co nie jest konglomeratem, co jest niepodzielne i jednolite można poznać tylko przez samowiedzę. Nasze "ja" jest zlepkiem, konglomeratem licznych cząstek, i dopiero gdy się "ja" na poszczególne czynniki rozłoży, można poznać to, co nie jest wynikiem żadnych wpływów, co jest jednolite i pozaprzyczynowe.

hjdbienek : :
Audio 
lis 11 2008 Marek Grechuta - Dni, ktorych nie znamy -...
Komentarze: 0

! WWW.POLSKIE-MP3.TK ! marek grechuta - dni, ktorych nie znamy - zlota kolekcja - 16. wiosna ach to ty

hjdbienek : :
Nauka 
lis 11 2008 Discovery - Ultra Nauka - Podróże w czasie....
Komentarze: 0

hjdbienek : :
lis 11 2008 ZAZDROŚĆ
Komentarze: 0

Słońce oświetlało jaskrawo przeciwległy mur, a odblask był tak silny że twarze obecnych w pokoju - przez kontrast - zdawały się szare. Mała dziewczynka zbliżyła się do mnie, bez żadnej ze strony matki zachęty, usiadła bliziutko i rozglądała się szeroko otwartymi oczkami, jakby dziwiła się co takie zgromadzenie ma znaczyć. Była czyściutka, ładnie ubrana, z kwiatami we włosach. Przyglądała się wszystkim wokoło bacznie i ciekawie, bez zapamiętywania, jak to dzieci zwykły czynić. Oczki miała żywe, błyszczące ciekawością, ale niezbyt wiedziała co ma w tej chwili robić - śmiać się czy bawić, skakać czy też wykrzykiwać. Wreszcie wzięła moją rękę i zaczęła przyglądać się jej z najwyższym zainteresowaniem, a za chwilę - nie zwracając najmniejszej uwagi na zgromadzone w pokoju osoby - usadowiła się wygodnie na dywanie i usnęła z głową na moich kolanach. Główkę miała kształtną, o szlachetnych harmonijnych liniach, a cała osóbka aż pachniała schludnością. Przyszłość jej była tak samo niepewna i smutna jak innych obecnych w tym pokoju osób. Czekały ją rozterki, troski, ból, było to równie nieuniknione jak te blaski słońca na murze; bo wszak na to aby od bólu i trosk być wolnym, potrzeba najwyższej inteligencji, a zarówno wychowanie dziewczynki jak i wszystkie otaczające ją wpływy sprzysięgną się na pewno aby do rozwoju jej inteligencji nie dopuścić. Miłość - ów płomień bez dymu - jest w naszym świecie zjawiskiem tak rzadkim; w życiu najczęściej gryzący dym nas dusi, żre nam oczy, dławi gardło, wyciska łzy. Z poza gęstego dymu rzadko można dojrzeć płomień; a kiedy dym się zgęszcza i przybiera na sile płomyk zagasa. A przecie bez płomienia miłości życie ma tak niewielką wartość, jest jałowe i nużące; ale jakże ogień ma płonąć wśród kłębów gęstego dymu? Oba nie mogą istnieć jednocześnie; dym musi opaść, aby ogień mógł się w pełni rozjarzyć. Płomień nie walczy z dymem, gdyż ten nie jest jego rywalem, jego przeciwieństwem, płomień w ogóle nie ma rywali, ni wrogów. Dym nie jest płomieniem, nigdy nie może go w sobie zawrzeć, ale obecność dymu nie wskazuje tez bynajmniej na istnienie ognia; gdyż ten ogień jest od dymu wolny. "Czy miłość i nienawiść nie mogą istnieć jednocześnie? Czyż zazdrość np. nie jest dowodem miłości? Trzymamy się w harmonii za ręce, a za chwilę sobie wymyślamy; unosimy się, mówimy sobie wzajem twarde słowa, a za godzinę znów ściskamy się serdecznie. Spieramy się, a potem godzimy wśród pocałunków. Czyż to wszystko razem nie jest miłością? Czyż same objawy zazdrości nie są oznaką kochania? Zdają się iść zawsze w parze, jak światło i mrok. Szybki i krotki gniew, a po nim zgoda i pieszczota: czyż nie wyrażają pełni miłości? Wszak nurt rzeki czasem jest gwałtowny i rwący, a czasem cichy i spokojny; raz rzeka płynie przez mroczne wąwozy, to znów przez osłonecznione równiny, czyż nie stanowi to właśnie jej piękna?" Co właściwie nazywamy miłością? Czy cały ten splot na który się składa rozkosz i zazdrość, żądza i pieszczota, ostre słowa i serdeczne uściski, twardość kłótni i słodycz powtarzającej się zgody? Tak, są to wszystko zjawiska zachodzące na polu tzw. miłości. Gniew naprzemian z pieszczotą są codziennym na tym polu zjawiskiem, nieprawdaż? A my staramy się ustanowić jakiś związek i stosunek pomiędzy tymi różnymi, a faktycznie istniejącymi wzruszeniami, albo też porównujemy je ze sobą. Używamy jednego faktu - wzruszenia dla potępienia lub usprawiedliwienia innego, który zachodzi na tym samym polu, albo staramy się znaleźć jakąś łączność pomiędzy czymś w obrębie tego pola, a czymś poza nim. Nie ujmujemy nigdy żadnego zjawiska oddzielnie, a staramy się odkryć jakieś pomiędzy nimi wzajemne stosunki i zależności. Dlaczego tak sobie poczynamy? Wszak można zrozumieć każde zjawisko, a więc i te wzruszenia, tylko wówczas, gdy nie używamy innych zjawisk znajdujących się w tym samym polu, jako środka do zrozumienia tych o które nam chodzi, gdyż takie łączenie wprowadza tylko chaos i zamieszanie pojęć. Ale dlaczego tak nam chodzi o to porównywanie ? Dlaczego przenosimy znaczenie jednego zjawiska na drugie, lub używamy go jako rodzaju kompensaty i wytłumaczenia? Istotnie powstaje pytanie dlaczego to robimy?" Czy można zrozumieć jakieś zjawisko poprzez zasłonę wyobrażeń czy też pamięci? Czy mogę zrozumieć istotę zazdrości bo przed chwilą ściskałem serdecznie twą rękę? Jedno i drugie ma miejsce, i zazdrość jest faktem i pieszczota jest faktem, ale czy mogę wniknąć w cały proces zazdrości mając w pamięci naszą serdeczność? Czy pamięć pomaga do rozumienia? Wszak to pamięć porównuje, usprawiedliwia, potępia, modyfikuje czy utożsamia; ale czy może przybliżyć rozumienie? Podchodzimy do zjawisk - wzruszeń zachodzących na polu tzw. "miłości" - z pewnym określonym pojęciem, z przyjętym z góry wnioskiem. Nie zatrzymujemy się nad samym faktem zazdrości i nie obserwujemy go spokojnie takim jakim jest, a chcemy go od razu wtłoczyć w ramy własnego wyobrażenia czy wniosku; czynimy to po prostu dlatego że w istocie wcale nie pragniemy zrozumieć zjawiska zazdrości. Wrażenia jakich nam dostarcza zazdrość są równie podniecające jak pieszczoty; ale chcielibyśmy aby te podniety były niejako odbarwione, wolne od przykrości i udręczeń jakie zazwyczaj zazdrości towarzyszą. Stąd starcia, zamęt i walka w obrębie pola które zwiemy "miłością". Ale czy to jest miłość? Czy miłość to pojęcie, wrażenie, podnieta lub emocja? Czy miłość jest równoznaczna z zazdrością? "A czyż rzeczywiste nie jest otulone ułudą? A ciemność czy nie otacza światła? Czy nawet Bóg nie jest zamknięty ograniczeniem?" To są tylko słowa, pojęcia, przypuszczenia, więc nie mają żadnej wartości. Takie opinie tylko wzmagają wrogość między ludźmi, nie zawierają one Prawdy ani do niej nie zbliżają. Gdzie jest światłość tam nie ma mroku. Mrok nie może ukryć światłości; a jeśli ją skrywa tedy jej nie ma. Gdzie jest zazdrość tam nie ma miłości. Żadne pojęcie nie może przysłonić ani zastąpić miłości. Aby istniał jakiś kontakt, jakiś wzajemny stosunek, musi być coś wspólnego, a miłość nie pozostaje w żadnym do wyobrażeń stosunku, więc pojęcia nie mogą się nigdy spotkać z miłością. Miłość jest płomieniem bez dymu.

hjdbienek : :
Audio 
lis 10 2008 Marek Grechuta - Dni, ktorych nie znamy -...
Komentarze: 0

! WWW.POLSKIE-MP3.TK ! marek grechuta - dni, ktorych nie znamy - zlota kolekcja - 15. swiat w oblokach

hjdbienek : :