Najnowsze wpisy, strona 188


kwi 05 2009 Ziemianie - Earthlings (napisy PL) Część...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 05 2009 Tarot - (kontynuacja)
Komentarze: 0

Istnieją najróżniejsze metody zadawania pytań, zależnie od indywidualnej postawy. Tu także nie musimy wchodzić w szczegóły. Decydujące znaczenie przysługuje znowu wewnętrznej koncentracji na danym problemie czy pytaniu. Drugorzędne znaczenie ma sposób, w jaki rozkłada się karty. Istnieje wiele różnych wariantów. Jedynie ogólnie znane metody dają liczbę możliwości znacznie przekraczającą współczynnik prawdopodobieństwa wygranej na loterii (który się plasuje w przedziale od 1 do 10 i więcej milionów). A są jeszcze systemy ukryte. Jednym z nich była przez długi czas pilnie strzeżona tajemnica towarzystwa okultystycznego, do którego należeli między innymi poeta W.B. Yeats, aktorka Florence Farr, Constance Wilde, żona Oscara Wilde'a, i inne znane osobistości. Kiedy nastało nowe stulecie, jeden z wtajemniczonych przerwał milczenie i zdradził metodę, przedstawiając ją w publikacji o nakładzie limitowanym do 500 egzemplarzy. Dziś system „Wewnętrznego Zakonu" jest powszechnie znany. Ile takich tajemnic jeszcze tkwi w ukryciu, trudno się nawet domyślać. Dla nas nie ma to jednak wielkiego znaczenia. W gruncie rzeczy każda dłuższa praca z tarotem stwarza odrębną, całkiem osobistą i przykrojoną do danego użytkownika metodę, jego własną. Wielu zwolenników tarota mówi, że po pewnym czasie pojawia się intuicyjne zrozumienie konfiguracji kart i znaczenia obrazów. Nierzadko symbole zyskują znaczenie odbiegające od wersji „oficjalnej" - ale jasne, natychmiast zrozumiałe i słuszne dla danej osoby. Ważne, że istnieje połączenie z „kosmicznym oceanem informacji". Istnieje pokusa pomniejszania roli aspektu paranormalnego, a podkreślania aspektu psychologicznego. W końcu tarot wymaga więcej własnej pracy interpretacyjnej niż choćby niesamowicie konkretna I-Cing. Mimo to szczególnie we Francji w XVIII i XIX w. uzyskano z pomocą tarota zdumiewające wróżby, dla których nie wystarczają jako pełne wyjaśnienie ani czynniki psychologiczne, ani zbyt często przytaczany przypadek. Na przykład Napoleon Bonaparte regularnie zasięgał porady niejakiej madame Lenormand. Ta rezolutna dama, która zaprojektowała własny rozkład kart do tarota, nazwany jej nazwiskiem, miała zwyczaj ciskać kartami w twarz cesarzowi wszystkich Francuzów, kiedy ten nie chciał dać wiary przepowiedniom klęsk militarnych. Historia przekonała go, że nie miał racji. Takie przykłady nie należą do rzadkości, ale nie wyrażają one trafnie istoty tarota. Jak już w przypadku I-Cing, z pewnością nie mamy tu do czynienia z instrumentem prekognicji, ale z ręką delikatnego przewodnika, która wskazuje możliwości i odkrywa alternatywy. Niewykluczone, że cesarzowi Francuzów wspomniane katastrofy militarne nie były z góry pisane; aby im zapobiec, musiałby co prawda uczynić coś więcej niż tylko uważać je za niemożliwe. Paralela między tarotem a I-Cing staje się tu oczywista: symbole wskazują na „potencjał" i żądają własnej decyzji, skoro już wiemy, co oznaczają. Dlatego też liczne książki o tarocie nie zalecają zadawania pytań biernych (np. czy wygramy na loterii itp.). Dostęp do tych symboli jest co prawda trudniejszy niż w przypadku I-Cing, która o sobie samej mówi więcej niż tarot. Colin Wilson proponuje prosty, najgłębiej ludzki, pierwszy krok. Trzeba wybrać odpowiadający nam rozkład, a następnie całkiem po prostu pozwolić kolorowym obrazkom, by na nas podziałały. Oglądajmy je tak, jak dziecko ogląda książkę z ilustracjami, bądźmy zainteresowani, wolni od uprzedzeń i otwarci. Ponieważ motywy pochodzą ze średniowiecza i przedstawia się je świetlistymi barwami podstawowymi, typowymi dla tego okresu, korzystne może być wczucie się w ducha epoki. Jeśli nie jest nam ona jeszcze bliska, łatwo możemy to zmienić. Istnieją niezliczone, bogato ilustrowane dzieła, które mogą nam być pomocne przy wypełnianiu naszego ducha kalejdoskopem takich wrażeń jak: obrazy katedr gotyckich, kolorowe witraże, rzemieślnicy i chłopi, kuglarze i szlachta i wiele innych motywów. W ten sposób moglibyśmy nawiązać pierwszy kontakt z tarotem. Jeśli już takie wprowadzenie nam nie odpowiada, to możliwe, że zajmowanie się tarotem nie jest dla nas właściwe. Elementy tarota noszą w sobie zarówno ducha zachodu, jak i średniowiecza (np. Gringonneur stworzył w 1392 r. dla szalonego króla Karola VI talię kart tarota, z której do dziś zachowało się siedemnaście kart w Bibliotheque Nationale w Paryżu), choć początki tej gry sięgają o wiele dalej w przeszłość. Dwadzieścia dwa motywy większych arkanów są podobno odwzorowaniem dwudziestu dwu obrazów zdobiących przeciwległe ściany świątyni w Memfis, w dwóch szeregach po jedenaście. Przeczuwając zniszczenie świątyni, kapłani mieli zachować te obrazy dla potomności w formie kart do gry. To interesująca teza, przy tym całkowicie zgodna z naturą ludzką. Żyłka do gry jest faktycznie o wiele pewniejszą gwarancją zachowania treści przekazu niż zapisanie go w formie przesłań, dogmatów czy testamentów. Niektórzy przypisują rozwój tarota zajmującym się wróżbami Cyganom, jednak De Givry w swojej Anthologie de I'Occultisme (1931) podaje, że wzmianki o tarocie datują się w Niemczech już od 1329 r., a więc na sto lat przed przybyciem Cyganów do Europy. W gruncie rzeczy decydujące znaczenie ma nie pochodzenie historyczne, ale okoliczność, że symbole o dużym ładunku treści ezoterycznych uosabiają duchowo-psychiczną drogę rozwoju, której przebieg będzie różny, zależnie od preferowanej tradycji. W książce Tarot der Eingeweihten chemik Joachim Winckelmann wyróżnia drogi: „wolnomularską", „spirytystyczną", „alchemiczną" i „kabalistyczną". Nie są to, rzecz jasna, jeszcze wszystkie. Aby móc wysondować własną sympatię albo niechęć do tarota, trzeba się z nim bliżej zapoznać. Talia składa się z 78 kart w dwóch grupach: mniejsze arkana to karty do gry takie, jakie są dziś w użyciu (jednak oprócz liczb mają także obrazki); arkana większe to 22 karty o typowo średniowiecznych motywach (Czarownik, Śmierć, Wisielec, Pustelnik, Hierofant itd.). Pojęcie arkanów wywodzi się od łacińskiego słowa arcanum, oznaczającego tajemnicę. Pięćdziesiąt sześć kart arkanów mniejszych odzwierciedla fizycznie doświadczany świat, a 22 atuty arkanów większych - głęboko tkwiące (archetypiczne) siły, które kierują losem. Można też powiedzieć, że w arkanach większych ukryte są idee, na których opiera się świat materialny. Arkana mniejsze dzielą się na cztery kolory po 14 kart, symbolizujące poszczególne kroki ku coraz większemu poznaniu. Przez arkana mniejsze doświadczamy życia materialnego i rozumiemy coraz lepiej istniejące związki. W końcu objawia się nam równość myśli i rzeczywistości materialnej. Cztery kolory arkanów mniejszych reprezentują cztery żywioły: ogień (pałki), wodę (Kielichy), powietrze (Miecze) i ziemię (Monety) - a tym samym cztery różne drogi do zdobycia władzy nad bytem. Jeśli odłożymy na bok Jokera (zero = Głupiec), arkana większe dadzą się podzielić na trzy grupy po siedem atutów. Siedem to liczba magiczna, ale również mająca znaczenie historyczne i matematyczne. Liczba trzy albo trójpodział z kolei odgrywa ważną rolę w wielu kulturach, religiach i naukach (Trójca św.; teza, antyteza i synteza w filozofii; świadomość, podświadomość i nadświadomość w psychologii; ciało, dusza i rozum w metafizyce; ładunek, impuls i spin w fizyce teoretycznej itd.). Pierwsza grupa siedmiu arkanów większych odpowiada sferze świadomości oraz rzeczywistości zewnętrznej (materialnej). Druga grupa siedmiu kart wiąże się z podświadomością. Tu zaczynamy podróż do rzeczywistości wewnętrznej (duchowej). Trzecia i ostatnia grupa siedmiu atutów opisuje świat uniwersalny (spirytualny), dziedzinę nadświadomości albo superświadomości, jak się dziś niekiedy powiada. Prowadzi nas ona poza granice indywiduum, ku zrozumieniu i zjednoczeniu się z naturą i prawami kosmosu. Jest jasne, że na temat każdej karty z osobna można wiele powiedzieć i wiele powiedziano. Zostawmy to jednak odnośnej literaturze. Nam w dalszym ciągu chodzi o istotę tarota i o to, jak można do niej dotrzeć. Wiemy już, jak można wytworzyć w sobie więź z tarotem, wiemy też, że - jak w przypadku I-Cing -o wszystkim decyduje koncentracja na właściwym sformułowaniu pytania. Tasowanie kart pomaga połączyć spokój wewnętrzny z konieczną koncentracją na treści pytania. Po przetasowaniu i rozłożeniu kart zgodnie z danym systemem przychodzi kolej na pierwszą nieświadomą decyzję: wyciągamy jedną z zakrytych, potasowanych kart. Może to być karta, do której pytający czuje „pociąg", albo pierwsza z dwukrotnie przełożonej talii. Tu i w każdej dalszej fazie postępowania obowiązuje zasada, że najlepsza jest ta metoda, w której intuicyjnie czujemy się najmocniej. Można naturalnie opracować własne metody. W każdym razie tarot podsuwa nam nie tylko obrazki, odzwierciedlające sytuację wewnętrzną i zewnętrzną, ale także rady. Jeśli interpretacja absolutnie mija się z postawionym pytaniem, to powinniśmy się zastanowić, czy w naszym wnętrzu nie kryje się inne, ważniejsze pytanie. Oprócz tego każdy człowiek ma swoje osobiste karty. Można się dowiedzieć, które to są, przeprowadzając obliczenia (odsyłam ponownie do odpowiedniej literatury) albo też drogą bezpośrednią przez medytację. Niektórym ludziom udało się wyłowić swoje karty życia po prostu metodą spokojnego i kontemplacyjnego oglądania jednego motywu po drugim z talii tarota. I wreszcie jest taka specyficzna, indywidualna sekwencja kart, w której można odnaleźć własne życie. Jakkolwiek jest w konkretnym przypadku - tarot pozwala odkryć ducha, który „wewnętrzne siły świata w jedno sprzęga"* (wyśledzenie go było najwyższym celem Fausta w utworze Goethego; celem, za którego osiągnięcie bohater był gotów zapłacić każdą cenę).

hjdbienek : :
Clipy 
kwi 04 2009 Rubinstein Plays Schubert Impromptu
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 04 2009 Ziemianie - Earthlings (napisy PL) Część...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 04 2009 Tarot - karty losu
Komentarze: 0

Co mógłby oznaczać następujący obraz: Człowiek wisi na szubienicy, przywiązany za nogę do jej poprzecznej belki. Druga noga jest zgięta, a jej łydka krzyżuje się pod kątem prostym z udem nogi wyprostowanej. Przypomina to postawę tancerza wykonującego pełen gracji piruet, tylko że ta scena nie przedstawia tańca, ale akt okrucieństwa. Mimo to na twarzy wiszącego maluje się spokój, nie widać na niej bólu. Zwróconą w dół głowę otacza złocista poświata. Czy te sprzeczne elementy można połączyć w jakąś sensowną całość? Pytanie to zadaje Colin Wilson w swoim sztandarowym dziele The Decult. Uznał tam spekulacje nad dwojaką czy też wieloraką naturą karty „Wisielec" za odpowiednie wprowadzenie do tarota, którego powstanie, co dziwne, nie jest tematem żadnej legendy (w przeciwieństwie do niemal wszystkich innych systemów wróżb i mądrości). W celu lepszego przedstawienia problematyki Wilson wylicza obiegowe interpretacje „Wisielca": T. S. Eliot w Ziemi jałowej dostrzega paralelę między tym motywem tarota a powieszonym bóstwem z The golden Bough Frazera. Wilson się z tym nie zgadza, ponieważ bóstw z mitologii nie wieszano głową na dół. Nie trafia mu do przekonania również teoria Basila Rakocziego przedstawiona w jego książce Fortune Telling, jakoby „Wisielec" miał być nowicjuszem w określonym stadium inicjacji. Podobnie Wilson odrzuca interpretację Roberta Gravesa, że „Wisielec" reprezentuje siódmą literę 22-literowego celtyckiego pisma ogamicznego, a mianowicie „D" (Duir), co oznacza drzwi. Ponieważ w wielu językach europejskich słowo „dąb" oznacza również „drzwi", Robert Graves sądzi, że analogia ta ma znaczenie. Colin Wilson jest przeciwnego zdania. Wprawdzie w niektórych wersjach szubienica całkiem przypomina drzwi, ale nie wyjaśniona pozostaje pozycja przedstawionej osoby. Wyczerpującej odpowiedzi nie zawierają również ani wiersze Uspieńskiego o „Wisielcu" zamieszczone w jego dziele "A New Model of the Universe" , ani zawiłe wywody okultysty Eliphasa Leviego (Alphonse-Louis Constant 1810 - 1875). Levi podzielił swoje ważne dzieło "Dogma and Ritual of High Magic" na 22 rozdziały odpowiednio do 22 kart atutowych w tarocie. W rozdziale dwunastym („Wisielec" jest dwunastą kartą) Levi opisuje ten obraz jako symbol Prometeusza, którego stopy szybują w niebie, gdy głowa tylko dotyka ziemi – „swobodny ofiarny adept, zagrożony śmiercią głosiciel objawień" . Jednak ani nogi „Wisielca" nie znajdują się w niebiańskich regionach, ani przy najlepszej woli nie można powiedzieć, że głową dotyka ziemi. Choć nie wolno odmawiać Eliphasowi Leviemu istotnej roli w obrębie wiedzy ezoterycznej - jest on jednym z najsłynniejszych i najbardziej uczonych okultystów Francji, a spod jego pióra wyszło przeszło 200 dzieł - to i on nie był wolny od przeinaczania faktów, które mogłyby zburzyć jego teorie. Twierdził na przykład, jakoby o tarocie pisali opat Trithemius, humanista z XVI w., i Knorr von Rosenroth, siedemnastowieczny kabalista, co nie odpowiada prawdzie. Mimo to Levi miał niejedno do powiedzenia na temat tarota, wywarł także wpływ na jego kształt. Pisma Leviego o symbolice kart tarota są dziś w obiegu równie jak zaprojektowany przezeń motyw czternastej karty większych arkanów -Powściągliwość. Inspirował on licznych okultystów do projektowania własnych kart, jak np. McGregora Mathersa, współtwórcę Złotego Świtu, czy nowoczesną projektantkę tarota Mirandę Payne. Nauki Leviego - przede wszystkim jego trzy fundamentalne dogmaty - zapładniały całe pokolenia ezoteryków. Nawet takie sławy jak Madame Bławatska albo Aleister Crowley nie stroiły się w cudze piórka i przyznawały Leviemu autorstwo różnych teorii, rozwiniętych przez nich samych. Crowley - radykalny jak zawsze - twierdził nawet, że jest reinkarnacją Leviego i jego okultystycznym spadkobiercą, urodził się wszak w roku śmierci Leviego. Bezsporne jest w każdym razie to, że ważnym wkładem w dzieło okultyzmu było odkrycie przez Leviego korelacji między dwudziestoma dwiema kartami większych arkanów a kabalistycznym Drzewem Życia. Choć tarotowi daleko do spirytualnej nadbudowy, jaką ma I-Cing, to nawet zaprzysięgli sceptycy nie śmią go lekceważyć jako „staromodnej gry w karty" (jeśli nawet jest on historycznym protoplastą naszych dzisiejszych kart do gry). Już w przepowiedniach Ezechiela i w Objawieniu można odkryć symbole i liczby tarota. Są one jedną z podstaw ustnej nauki magii. Pierwszą jasną pisemną wzmiankę zawierają zapiski z lat 1377-1379. Od stuleci tarot dziwnie oddziałuje na ludzi. Osoby, które stykają się z nim po raz pierwszy albo kupują talię kart „ot tak sobie", odczuwają niepokój i zmieszanie przy pierwszym rozłożeniu kart przed sobą. Różnorodność, dynamika i agresywność obrazów i symboli, które widzi ktoś nie przygotowany, bywają bulwersujące. Już tylko ten efekt rodzi bez wątpienia wiele zastrzeżeń wobec tej gry, która jest czymś więcej niż tylko grą. Psycholog i pisarz z Monachium, Jurgen vom Scheidt, stosuje między innymi także tarota w swojej praktyce terapeutycznej, która oprócz klasycznej psychologii obejmuje także praktyki ezoteryczne. Są one jego zdaniem równie przydatnymi środkami uzyskania dostępu do nieświadomości jak hipnoza albo stworzona około 1900 r. przez Zygmunta Freuda metoda wolnych skojarzeń, która miała zapoczątkować nową erę. Amerykański pisarz science fiction Piers Anthony (ur. 1934) był tak zafascynowany tarotem, że poświęcił tej grze cały cykl powieściowy, którego akcja rozgrywa się na planecie Tarot. Narodziła się tam nowa religia, której szczególną cechą była możliwość udowodnienia istnienia „boga Tarota" (taki też tytuł nosi tom pierwszy). Na planecie Tarot, jak się zdaje, manifestuje się coś boskiego, co wywołały symbole kart tarota. Brat Paweł, młody mnich z Ziemi, musi stawić czoło wizjom i zjawom, aby zgłębić istotę tego misterium. Posługuje się on fikcyjnym „Tarotem Animacji", składającym się z trzydziestu „atutów". Przypominają one z grubsza 22 atuty konwencjonalnego tarota wraz z pięcioma różnie interpretowanymi kolorami (dodatkowy kolor to Aura). Piers Anthony włączył tematykę trylogii o tarocie także do swojego obszernego cyklu Sfery. Pisze on na ten temat w aneksie do I tomu powieści Tarot: „Zgodnie z wizją przyszłości brata Pawła ta gra w karty (Tarot Animacji) zostanie, być może, wydana zarówno w wersji klasycznej opracowanej przez waldensów, jak w wersji kosmicznej (tzw. Cluster), przy zastosowaniu w pierwszym przypadku obrazów średniowiecznych, a w drugim obrazów stworzonych przez miriady kultur gromady galaktyk A.D.4500..." Oczywiście, czas pokaże, czy dwa i pół tysiąca lat po nas tarot faktycznie zacznie zwycięski pochód przez galaktyczne królestwo. Ta dygresja w dziedzinę literatury fantastycznej miała na celu zilustrowanie, do jakiego stopnia tarot zakorzenił się i tam także, gdzie nikt by się tego nie spodziewał. Obecnie istnieje prawie 2000 książek na temat tarota i około 300 różnych rozkładów, nie licząc instrukcji na taśmie magnetofonowej i wideo. Jest to góra, którą nawet zdeklarowani specjaliści mogą zdobyć tylko z trudem i po wielu latach drobiazgowej pracy. Nie musimy podejmować tego wyzwania. Kto chce zacząć praktykować tarota, ten może szybko zdobyć wstępne rozeznanie, a następnie wybrać taki system i rozkład, który mu osobiście odpowiada. Łatwo jest znaleźć poradę i informację; powiemy tylko, w charakterze niewiążącej wskazówki, że pochodząca z 1910 r. talia Rider-Waite'a należy do najbardziej popularnych. Niech każdy jednak wybiera według własnego gustu. Ten aspekt zachowuje decydujące znaczenie dla wszystkich praktyk ezoterycznych. Jedynie wtedy, gdy nasz duch, czy raczej nasza nieświadomość doskonale harmonizuje z metodą albo środkiem pomocniczym - czy to będzie wahadełko, tarot czy cokolwiek innego -otworzą się furtki postrzegania pozazmysłowego (ezoterycznego). Jeśli więc tarot nam odpowiada, to podsuwa nam w odpowiedzi na nasze pytania obrazy (symbole), na które reagujemy intuicyjnie. Jest to w fazie początkowej bez wątpienia proces psychologiczny na płaszczyźnie archetypów Junga, który w trudnym do ścisłego ustalenia momencie zyskuje komponentę paranormalną. Rodzi się rezonans z wiedzą kosmiczną, zaczyna się dialog z wszechświatem. Należy zakładać, że w zasadniczych zarysach jest to ten sam proces, co choćby w przypadku horoskopu, posługiwania się I-Cing itd.: „Częstotliwość rezonansowa" pytania wchodzi w interakcję z rezonansem odpowiedzi. Co prawda takie zaczerpnięte z terminologii fizycznej sformułowania mogą tylko bardzo nieprecyzyjnie opisać prawdziwą naturę fenomenów ezoterycznych, o ile w ogóle to jest możliwe. Choć zasady rządzące tymi procesami możemy w najlepszym razie przeczuwać, to jednak wiemy, jak można je uruchomić.

hjdbienek : :
Clipy 
kwi 03 2009 samantha fox i only wanna be with you
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 03 2009 Życie po życiu - dr. Raymond Moody (6/6)...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 03 2009 I-Cing - (kontynuacja)
Komentarze: 0

Chyba nie można lepiej ująć istoty I-Cing, niż zrobił to lama Angarika Govinda. W przedmowie do dzieła Martina Schonbergera Verborgener Schlüssel zum Leben , ten wybitny interpretator religii tybetańsko-lamaistycznej i słynny myśliciel wschodu pisze nawet jeszcze wyraźniej: W tym poznaniu uniwersalności głębi świadomości ludzkiej światopogląd I-Cing znajduje punkty styczne ze światopoglądem buddyzmu Mahiiyiina, którego główna nauka sprowadza się do postulowanej Alayavijnana, uniwersalnej głębi świadomości (albo „skarbca"), zamkniętej dla osoby żyjącej tylko na powierzchni i dlatego nieświadomej, ale objawianej temu, kto się zwraca do wewnątrz. W niej są zawarte, jak mówi I-Cing, formy i dziedziny wszystkich tworów nieba i ziemi. Przy tym założeniu staje się zrozumiałe, że świadomość ludzka jest w stanie odzwierciedlać prawa wszechświata, a także po przetworzeniu myślowym odtwarzać i formułować to, co pojęła albo dostrzegła intuicyjnie w stanie medytatywnej refleksji. Tak więc zdobycze najnowszych badań naukowych w dziedzinie astronomii, fizyki atomowej czy biologii częstokroć były wyprzedzane przez jasnowidzów w zamierzchłej przeszłości i wyrażane symbolicznym językiem ich czasu. I-Cing jest zatem czymś w rodzaju „psychicznego komputera", to znaczy kombinacją czynników subiektywnych i obiektywnych, danych psychicznych i matematycznych, przy czym prawidłowa ocena pierwszych jest warunkiem funkcjonowania drugich. Naukowiec Jose Arguelles wyraził w swoim opublikowanym w 1969 r. artykule , Main Currents in Modern Thought mniej więcej to samo co filozof Govinda tylko innymi słowami: I-Cing funkcjonuje jak komputer, a jej funkcjonowanie zależy od zgodnego z prawdą zaprogramowania. Prawda programowania (czyli słuszność odpowiednia do faktów) zależy od tego, jak osoba zasięgająca rady Księgi przemian reaguje na podane w niej odpowiedzi. Innymi słowy, I-Cing funkcjonuje tylko o tyle, o ile pytający akceptuje ustalone w niej reguły i prawa i stosuje je do swojej własnej sytuacji. Możemy więc powrócić do sformułowania, które pojawiło się na początku rozdziału o potędze wyroczni: systemy wróżbiarskie są to słowniki do dialogu z wszechświatem. Trzeba jednakże umieć je odczytać. Jeśli będziemy zgłębiać I-Cing w jej fascynującym całokształcie, to nauczymy się rozumieć zaszyfrowaną, a przy tym zdumiewająco precyzyjną symbolikę - a tym samym uzyskiwać bezpośrednie połączenie z wiedzą kosmiczną, które jest w niej w niezbadany sposób zawarte. Nie potrzebujemy robić tego ostatniego kroku, bo istnieją - jak wspomnieliśmy - liczne dzieła omawiające tę problematykę równie szczegółowo, co poważnie. Zamiast tego pójdziemy dalej. Również zachodnia kultura posiada system wróżbiarski, nie ustępujący sławą I-Cing. Po dogłębnym zastanowieniu można dostrzec paralele do Księgi przemian. Lyall Watson, biolog morza, znawca zachowań zwierząt i autor bestsellerów, w swoim dziele Supernature wskazuje na te podobieństwa, określając co prawda zachodni system jako nie oszlifowany i toporny odpowiednik eleganckiej i subtelnej I-Cing. Oba systemy posługują się alfabetem symboli, wchodzą w interakcję z podświadomością człowieka i udzielają dość ściśle określonej odpowiedzi (dla osób, które są z nimi obznajomione). Lyall Watson porównuje I-Cing do czułej sondy podświadomości; natomiast wspomniany system zachodni z jego ponurą symboliką i akcentowaniem przemocy kojarzy mu się raczej z maczugą niż sondą. Czy taką generalną ocenę można przyjąć bez sprzeciwu? Rzecz jasna, I-Cing można całkowicie słusznie uznać za udzielającego rozumnych rad przyjaciela o nieskończonej dobroci, mądrości i subtelności. Czy jednak przez to ów drugi system automatycznie musi się stać brutalnym przeciwieństwem? Tak na pewno nie jest. Skierujmy zatem nasz reflektor na ów system wróżbiarski, któremu w naszych szerokościach geograficznych od setek lat zaufało wiele pokoleń, a który dziś jest uznawany na całym świecie. Niemało ludzi uważa go za zachodnie odzwierciedlenie tej samej zasady, która dochodzi do głosu w I-Cing (znowu dualizm), a więc za drugi podstawowy system wróżbiarski w ogóle. Wielka rzesza zaś zwolenników traktuje ów system jako pełnego zrozumienia doradcę, którego marsowa postać wynika z jego historycznych korzeni, a nie z zawartej w nim zasady przemocy. Wulfing von Rohr i Gayan S. Winter opracowali nawet nową, „łagodną" postać dla starej wyroczni. Niech jednak teraz przemówi ona sama za siebie, nazwana - wreszcie! - po imieniu.

hjdbienek : :
kwi 02 2009 Animusic-DVD 2-fiber bundles
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 02 2009 Życie po życiu - dr. Raymond Moody (5/6)...
Komentarze: 0

hjdbienek : :