Archiwum marzec 2009, strona 7


mar 08 2009 Richard Dawkins - Wykład w Berkeley (napisy...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 08 2009 Podstawowe aspekty astrologii
Komentarze: 0

Dowiedzmy się teraz o nich czegoś więcej. Aspekty w astrologii są konkretną, wymierną wielkością, wyrażoną pozornym kątem między dwiema planetami albo innymi ważnymi punktami, o których jeszcze będzie mowa. Za podstawowe aspekty uważa się następujące: Koniunkcja. Oznacza ona kąt równy 0°, który występuje, gdy dwie planety znajdują się obok siebie, jedna nad drugą czy jedna za drugą. Również w astronomii nie jest to pojęcie nieznane. Sekstyl. Mamy z nim do czynienia, gdy dwie planety tworzą kąt 60°. Kwadrat. Jak można się domyślać, kąt między planetami jest równy 90° (kąt prosty). Trygon. Jest to kąt 120°. Opozycja. Oznacza ona przeciwstawne pozycje, a więc kąt 180°. Astrologowie określają aspekty 90° i 180° jako niekorzystne, dysharmonijne albo nie sprzyjające, a 60° i 120° jako korzystne, harmonijne albo sprzyjające. Koniunkcje lokuje się między jednymi a drugimi. Oczywiście aspekty nie zawsze są całkowicie dokładne; możliwa jest pewna wkalkulowana nieostrość, nazywana orbisem, mieszcząca się w zakresie +- 5. Tak więc np. w przedziale 85°-95° mówi się o kwadracie z orbisem 5. Oprócz tych podstawowych parametrów mogą być jeszcze brane pod uwagę dalsze czynniki, zależnie od szkoły astrologicznej, rodzaju horoskopu i indywidualnych upodobań astrologa. Na przykład węzły księżycowe, asteroidy, zaćmienia Słońca i Księżyca, połowiczne sumy, paralele deklinacji, retrogradacje, dystanse, aspekty harmonijne i wiele innych, którym nie będziemy poświęcali uwagi. Wiele z tych pojęć jest po prostu zbyt niejednoznaczne. Zostawimy na boku także kwestie sporne w obrębie samej astrologii (np. gdzie jest początek zodiaku, jak należy dzielić domy, jaki orbis jest ważny itd.). Podobne dysputy aż nazbyt często toczą się w końcu także w „poważnej" nauce. Pozostańmy lepiej u źródeł. Astrologia operuje zatem wieloma parametrami. Jeśli nawet sposób ich wykorzystania może się różnić, to pozostaje do wyjaśnienia, jak się je w ogóle określa. Trudno mieć jakieś zdanie na temat różnicy kątowej między dwiema konstelacjami planet, kiedy się jeszcze nie wie nawet, jak ją obliczać. Do tego celu służą efemerydy, czyli obszerna tabela podająca pozycje poszczególnych planet na dany dzień. Jej nazwa pochodzi od greckiego ephemeros, co oznacza „trwający albo żyjący tylko jeden dzień". Dlatego też jętki jednodniówki nazywa się po grecku Ephemeroptera. Wspomniane efemerydy są używane w astronomii nie rzadziej niż w astrologii. Są to przeważnie bardzo obszerne i sięgające daleko w przeszłość tabelaryczne zestawienia, podające pozycję Słońca, Księżyca i planet na każdy dzień na godzinę dwunastą czasu uniwersalnego Greenwich (GMT). Szczególną precyzją wyróżniają się Raphael's Astronomical Ephemeric oj the Planet's Places, które można otrzymać dla każdego roku od 1800. Można kupować ukazujące się co roku zeszyty zawierające tabele pozycji ciał niebieskich (tak zwane angielskie efemerydy) albo kompletne książki. Oczywiście nie wystarczy (znowu) kupić wspomniane tabele i znaleźć w nich potrzebne dane. Nawet najbardziej doświadczeni astrologowie nie zawsze mogą ustalić, mimo wielogodzinnych dyskusji, znaczenie jakiejś planety w danym znaku zodiaku. Podobnie jak naukowcy łamiący sobie głowy nad znaczeniem jakiegoś równania albo śladu cząstki elementarnej na ekranie luminescencyjnym. Nie powinno to nas powstrzymywać od głębszego zapoznania się z materią astrologii. Wyłaniają się przy tym coraz to nowe czynniki, które trzeba wziąć pod uwagę w kolejnych etapach pracy. Coraz dalsi jesteśmy od horoskopu z ilustrowanego pisma... Sceptycy mogą wysunąć zarzut, że już tylko z tych elementów horoskopu, które dotychczas wymieniliśmy, można ułożyć zawrotną liczbę wariantów, a matematycy z satysfakcją powołają się na niemieckiego astrologa Noela Tyla, który obliczył najmniejszą liczbę możliwych kombinacji różnych parametrów astrologicznych. Wynosi ona 5,4 x 1067, co jest liczbą z 67 zerami, większą od liczby wszystkich atomów we wszechświecie. Brzmi to niezbyt zachęcająco, ale bez obawy, w pierwszej fazie opracowywania horoskopu nie musimy i zresztą nie możemy osiągnąć aż tak wielkiej dokładności. Niuanse rodzą się dopiero na podstawie narysowanego i wypełnionego poszczególnymi symbolami podstawowego wykresu. Na tym szczeblu wyższego wtajemniczenia oprócz know-how zaczyna odgrywać rolę siła intuicji astrologa. Synteza tych dwóch elementów nie zależy od przewertowania choćby nie wiedzieć ilu dzieł i tabel. Ten czynnik - wykazujący zaskakujące podobieństwo do zasady nieoznaczoności Heisenberga, która na zawsze i ostatecznie pozbawia nas możliwości uchwycenia cząstek elementarnych w ich tańcu, a równocześnie charakteryzuje także pewne głębokie procesy w mózgu - decyduje o tym, że jedni astrologowie odnoszą większe sukcesy niż inni. Tak więc wróciliśmy do punktu wyjścia: do rysowania zasadniczego horoskopu. Zdobyliśmy już pewne rozeznanie w tym, co powinien on zawierać i co jest najważniejsze w jego poszczególnych elementach. Nie wiemy jednak, jak z tego wszystkiego powstaje jedna całość. Co jest nam więc potrzebne, aby przystąpić do konkretnej pracy? Kołowy wykres zodiaku i pięć niezbędnych informacji: dzień, miesiąc, rok i godzina jak również miejsce urodzenia (jego długość i szerokość geograficzna; nieuniknione różnice w stopniach długości można znaleźć w odnośnej literaturze; wspominamy o tym jedynie na marginesie). Teraz można zacząć właściwą pracę, co oczywiście wiąże się ze żmudną drobiazgowością przy każdej czynności. Natychmiast pojawiają się też problemy.

hjdbienek : :
Clipy 
mar 07 2009 Peaceful Nature Part 1
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 07 2009 Richard Dawkins - Wykład w Berkeley (napisy...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 07 2009 Horoskop urodzeniowy
Komentarze: 0

Horoskop urodzeniowy jest to koło, w które astrolog wpisuje dwanaście znaków zodiaku, planety i domy. Musi w tym celu znać dokładnie miejsce i czas urodzenia. Jeśli są mu znane, to może narysować taki horoskop, przez co jednak nie należy rozumieć swobodnej ekspresji artystycznej. Chodzi tu raczej o astrologiczne przetworzenie danych indywidualnych. Innymi słowy: Wspomniane planety, domy i inne elementy, o których jeszcze będzie mowa, trzeba nanieść na wykres i powiązać ze sobą - na razie graficznie. Zaakceptujmy w tym momencie bez komentarza klasyfikację Słońca i Księżyca jako planet, wprowadzenie nowych planet (Hamburgera) i inne dowolności, które doprowadzają astronomów do szału. I tak wkrótce stanie się jasne, że choć terminologia astrologiczna przypomina astronomiczną, to należy ją rozumieć inaczej, i dlaczego tak jest. To spuścizna zamierzchłej przeszłości, w której nauka i wiedza ezoteryczna współistniały ze sobą harmonijnie (nierzadko praktykowane przez tych samych uczonych). Przyjrzyjmy się więc bliżej przedmiotowi naszego zainteresowania. Dwanaście znaków zodiaku to 30-stopniowe odcinki koła zodiakalnego, które jak każde inne koło ma 360 stopni. Sam zodiak stanowi zarówno tło dla planet, jak też układ współrzędnych albo odniesienia, pozwalający dokładnie określać ich pozycje. Choć wydaje się to trudne, wcale tak nie jest. Ponieważ Słońce zgodnie z mechaniką nieba w ciągu roku przemierza cały zodiak, to dziecko rodzi się pod tym spośród znaków zodiaku, w którym Słońce znajdowało się w chwili narodzin. Przybliżone dane dotyczące dwunastu znaków zodiaku są ogólnie znane i można je znaleźć w dowolnym horoskopie z czasopisma. Oczywiście, sprawa nie jest aż tak prosta. Po pierwsze, Słońce z powodu eliptycznego kształtu ziemskiej orbity nie spędza tyle samo czasu w każdym znaku (okres ten waha się od 29,5 do 31,5 dni), a poza tym są jeszcze lata przestępne. Tak więc w ostatecznym rezultacie nie co roku Słońce zmienia znak w tym samym dniu. Nie to jednak jest decydujące. Horoskop staje się złożonym instrumentem analizy dzięki wielu czynnikom. Wspomniane domy i planety stanowią tylko jego podstawową konstrukcję. Do wykończenia potrzeba o wiele więcej, ale po kolei. Krok po kroku nasz astrolog przeprowadza swoją analizę. Najpierw rysuje elementarny horoskop urodzeniowy, przedstawiający znaki zodiaku, planety i domy w momencie narodzin. W tym celu musi określić znak wschodzący (ascendent), aby wyznaczyć domy, w których znajdują się poszczególne planety. Następnie wykreśla aspekty planet. Suma znaczeń wszystkich poszczególnych czynników składa się na całość obrazu o bardzo indywidualnej wymowie, który pozwala na przeprowadzenie interpretacji, czy raczej wymaga jej. Nim się obejrzeliśmy, mamy już przed sobą bardzo złożony system. Widać z tego, że np. Bliźnięta nie muszą być koniecznie tylko wesołymi lekkoduchami (czego autor urodzony pod znakiem Bliźniąt nie przyjąłby bez sprzeciwu) itd. Nie, ludzie spod znaku Bliźniąt, Barana, Wagi itd. są w istocie bardzo różni. Człowiek nie jest jednowymiarowy, podobnie jak jego horoskop. Uwzględniamy dziesięć planet (wliczając w to Słońce i Księżyc), dwanaście znaków zodiaku i dwanaście domów. Aspekty to odległości kątowe między dwiema planetami: sekstyI 60°, kwadrat 90°, trygon 120°, opozycja 180° i koniunkcja 0°. W horoskopie występują setki czynników, które się nawzajem wzmacniają, osłabiają albo modyfikują w inny sposób - co daje niemal nieskończone możliwości interpretacji. Na tym etapie astrolog zaczyna korzystać ze swej intuicji. My jednak jeszcze nie jesteśmy na to gotowi i musimy teraz poznać poszczególne elementy horoskopu, o których dotąd tylko słyszeliśmy. Wiemy już, co to jest nasz własny znak zodiaku: ściśle określony wycinek sklepienia niebieskiego, w którym znajduje się Słońce w chwili, gdy jako niemowlę wydajemy pierwszy krzyk; nie ma przy tym szczególnego znaczenia, jeśli się pomylimy o kilka minut w jedną czy drugą stronę. Nieco bardziej skomplikowana jest sprawa domów. Wyobraźmy sobie, że znajdujemy się w punkcie środkowym kuli o ogromnych, właściwie nieograniczonych rozmiarach. Według nowoczesnej kosmologii w pewnej mierze tak właśnie jest, ale nie odbiegajmy od tematu. Wnętrze tej kuli musimy teraz podzielić na dwanaście wycinków, które można porównać do cząstek pomarańczy albo kawałków arbuza. „Wykrawanie" tych wycinków następuje wzdłuż osi północ - południe, z którą zgodne są ich krawędzie wewnętrzne. Ponieważ znajdujemy się w środku kuli, to linia horyzontu dzieli ją na dwie półkule, tak że sześć wycinków - a więc domów - znajduje się nad nami i sześć pod nami. Można więc powiedzieć w odniesieniu do Ziemi, że sześć domów znajduje się nad horyzontem i sześć pod horyzontem. W gruncie rzeczy łatwo można to sobie wyobrazić. Jak wiadomo, nic nie stoi w miejscu, a już najmniej Ziemia i inne ciała niebieskie. Tak więc poszczególne domy otrzymują swoich lokatorów. W astrologii domy liczy się w dół, zaczynając od ascendentu. Jest to wschodzący znak zodiaku na wschodniej części horyzontu. Nie zapominajmy, że wszystko odnosi się do dokładnej daty i miejsca urodzenia. Idźmy więc dalej: wycinki nieba położone bezpośrednio nad wschodnią i zachodnią częścią horyzontu powinny być odpowiednio XII i VII domem - i tak też jest. Sprawa domów nie należy do łatwych, ale nie będziemy się nad nią zatrzymywać. Ostatecznie wszystko w życiu ma swoje aspekty. Także astrologia, tyle że tu są one ściślej zdefiniowane.

hjdbienek : :
Clipy 
mar 06 2009 The Universe in You
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 06 2009 Richard Dawkins - Wykład w Berkeley (napisy...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 06 2009 Jak do tego doszło?
Komentarze: 0

W lutym 1986 r. Seymour zaczął swój referat na konferencji Urania Trust, zorganizowanej w Imperial College na uniwersytecie w Londynie, tymi oto słowy: Kiedy astronom ujawnia zainteresowanie sprawami astrologii, to tak, jak gdyby dobrowolnie poddał się rozrywaniu przez dwa konie, z których jednym jest astronomia, a drugim astrologia. Dla większości astrologów jest jasne, że astrologia się sprawdza i nie jest im potrzebny naukowiec do objaśnienia, jak to się dzieje; tymczasem większość moich kolegów astronomów ma pewność, że astrologia się nie sprawdza. Ten ostatni pogląd spotyka się na każdym kroku. We wrześniu 1975 r. amerykański magazyn „Humanist" opublikował artykuł pod tytułem "Zarzuty przeciwko astrologii". Był on podpisany przez 186 znanych naukowców - wśród nich 18 laureatów Nagrody Nobla. W owym czasie także dr Seymour znajdował się w tym obozie. Prawie nikt nie sprzeciwiał się publikacji Zarzutów przeciwko astrologii. Carl Sagan odmówił wprawdzie podpisania, nie dlatego jednak, by miał przypisywać astrologii jakąkolwiek wiarygodność, tylko z racji tonu listu otwartego, który wydał mu się nazbyt autorytarny. Paul Feyerabend, filozof nauki, wyartykułował nieco mocniej swoje stanowisko przeciwne zarzutom. Powiedział on: Ocena 186 znanych naukowców opiera się na sposobie myślenia sprzed epoki lodowcowej, na niewiedzy o najnowszych odkryciach dokonanych w obrębie ich własnych dyscyplin (astronomii i biologii oraz ich syntezy) i na niezdolności przewidywania implikacji tych odkryć, które są im już znane. Ocena ta ukazuje, do jakiego stopnia naukowcy są gotowi przypisywać sobie autorytet także w tych dziedzinach, które są im obce. Mocne słowa. Przed latem 1984 r. Seymour przyjąłby je jednak równie niechętnie, jak uczeni sygnatariusze zarzutów przeciwko astrologii. W czerwcu 1984 r. zespół telewizji angielskiej BBC przeprowadził w Plymouth sondę uliczną na temat astrologii. Zapytano o zdanie również Seymoura, astronoma i kierownika planetarium. Jego opinia była jednoznaczna, nie zostawiająca wątpliwości co do tego, że kosmos wprawdzie mógł zsynchronizować biologiczne zegary w ludziach, zwierzętach i roślinach, że Słońce i gwiazdy pozwalają na precyzyjną nawigację, ale że to już wszystko. W sprawie związku między wszechświatem a osobowością indywidualną Seymour wypowiedział się negatywnie. Także na pytanie, czy uważa za możliwe naukowe odkrycie takiego powiązania kiedyś w przyszłości, Seymour udzielił przeczącej odpowiedzi. Po nagraniu tego wywiadu astronom zastanowił się raz jeszcze nad swoimi ortodoksyjnymi odpowiedziami. W niczym nie różniły się one od tych, które zazwyczaj padały z ust jego kolegów naukowców przy podobnych okazjach. Wtedy wydarzyło się coś dziwnego. Nagle argumenty te wydały mu się jakby mniej niepodważalne, a niektóre nawet dość słabe. Astronom ów postanowił zgłębić dziedzinę astrologii i w ten sposób z jej wroga przeistoczył się w przyjaciela, a nawet kogoś więcej... Najpierw zadał sobie pytanie podstawowe: Jaki związek mógłby istnieć między obrotami ciał niebieskich a formami biologicznymi czy też przypadkami losowymi na Ziemi? Oczywiście, do tej roli pretendowało kilka możliwych czynników: plamy na Słońcu, wiatr słoneczny, pola elektromagnetyczne, linie geodezyjne, promieniowanie kosmiczne, wzajemne oddziaływania cząstek elementarnych itd. Wszystkie te hipotezy nie były całkiem nowe, a przy tym wyjątkowo niejasne. Nie widząc zrazu żadnych szans na powstanie ogólnej teorii, Seymour nie dawał jednak za wygraną. Kiedy w 1986 r. na konferencji Urania Trust Seymour mówił o naukowych aspektach „wróżenia z gwiazd", miał już swoją teorię. Zasługuje ona istotnie na uwagę, a składają się na nią następujące podstawowe twierdzenia: Żyjemy na gigantycznym magnesie o nazwie „Ziemia", którego pole magnetyczne w długich okresach zachowuje względną stabilność, bo inaczej niemożliwa byłaby np. nawigacja. Bieguny łączą ze sobą linie sił pola magnetycznego, które przy bliższym poznaniu okazują się nie tak stabilne, jak można by przypuszczać. Jeśli nawet ich kierunek jest ustalony, to jednak podlegają pewnym wibracjom jak druty telegraficzne na wietrze. Na niektóre z tych drgań wpływają ruchy Księżyca, na inne położenie albo aktywność Słońca. Jak dziś wiemy, co dodatkowo potwierdziły loty kosmiczne, wszystkie ciała niebieskie mają pole magnetyczne. Planety, gwiazdy, galaktyki... Nie chcąc wchodzić w szczegóły, powiemy, że Seymour przedstawił teorię „kosmicznej orkiestry". Cały Układ Słoneczny - a w zmniejszonej skali cały wszechświat - gra skomplikowaną symfonię na liniach sił Ziemi. Jest to jednak tylko dość pewne , podstawowe założenie. Biologowie dowiedli, że wiele form żywych, a wśród nich ryby, bakterie, chrząszcze, ptaki, ma zdolność postrzegania pola magnetycznego. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro znane są także inne zdumiewające możliwości zmysłów zwierząt. Na przykład nietoperze „widzą" ultradźwięki, narząd jamkowy grzechotnika daje trójwymiarowy obraz w podczerwieni, pszczoły wykorzystują do nawigacji polaryzację światła słonecznego, a słodkowodny polip, stułbia, okazuje się mistrzem polowania, choć nie posiada zmysłu wzroku. Nie byłoby niczym dziwnym, gdyby zwierzęta miały również „zmysł magnetyczny". Co innego,gdyby miał go człowiek. Masowy eksperyment na uniwersytecie w Manchester w USA wykazał, że wiele spośród poddanych mu osób umiało się orientować według pola magnetycznego. Stwierdzono ponadto, że różne gatunki zwierzęce - jak również człowiek - umieją rejestrować wibracje pola ziemskiego. Trzeba zaznaczyć, że żadne z tych stwierdzeń nawet w niewielkiej części nie należy do wiedzy ezoterycznej czy okultystycznej. Są one elementem hard science. Seymour wyciągnął z nich dalej idące wnioski. Jego zdaniem my wszyscy jesteśmy genetycznie nastrojeni na różnorodną „melodię" symfonii Układu Słonecznego, czy raczej została ona w nas odciśnięta. Dokonuje się to w złagodzonej postaci już w łonie matki, jednak w całej pełni dopiero z chwilą przyjścia na świat. Nie oznacza to, żeby łono matki miało być schronem przed promieniowaniem - bo tak nie jest - ale że kształtowanie naszego sensorium i innych organów jeszcze nie zostało zakończone w owych miesiącach szczęśliwego trwania w doskonałym bezpieczeństwie. Zaczynamy więc nasz ziemski byt już w pewien sposób „zaprogramowani". Nie od rzeczy jest przypuszczenie, że kiedy w późniejszym momencie orkiestra Układu Słonecznego zagra „naszą melodię", zaczynają w nas zachodzić specjalne procesy, i że my i nasze działania podlegamy temu wpływowi. Seymour jest przekonany, że odkrył związek między stanem wszechświata w sekundzie narodzin a noworodkiem (którego osobowość podlega temu wpływowi). Ponieważ wywiódł to wyjaśnienie z dziedzin wiedzy naukowej astronomii i astrofizyki, geomagnetyzmu i biologii, wydaje mu się ono odpowiednie do zdobycia merytorycznego uznania dla astrologii. Idzie on jeszcze dalej twierdząc, że wiedza tego rodzaju była możliwa także w minionych epokach. Mogłaby ona stanowić zapomnianą bazę tradycji astrologicznych. Cóż, jest to w każdym razie istotne wsparcie z nieoczekiwanej strony. Ale czy wiemy teraz, czym naprawdę jest astrologia? Oczywiście, że nie. Tej godnej uwagi imponującej teorii nie można nawet porównać z „książką lekarską" z przykładu podanego na wstępie, co najwyżej z atlasem anatomii. Wciąż jeszcze nie wiemy, co wyróżnia praktykującego specjalistę astrologa. Przyjrzyjmy się więc, w jaki sposób ktoś taki przystępuje do dzieła... Pierwszy krok stanowi obliczenie horoskopu urodzeniowego, który w zasadzie przedstawia stylizowaną mapę nieba w momencie narodzin. Nie musi przy tym chodzić o narodziny istoty żywej. Taki migawkowy obraz procesów zachodzących na niebie może się również przydać do sporządzenia horoskopu dla firmy, organizacji, etapu życia, narodu, jakiejś rzeczy, a nawet problemu. Aby można było sporządzić horoskop urodzeniowy, konieczna jest znajomość konkretnego punktu początkowego. Czy to będzie moment urodzenia się jakiejś osoby, czy złożenia podpisu pod umową, to dla późniejszej interpretacji horoskopu nie ma znaczenia. Podobnie jak istnieją różne rodzaje horoskopów, tak mogą też się zmieniać reguły ich odczytywania, interpretacji, zależnie od tego, czy chodzi o charakter człowieka, wydarzenia w jego życiu, idealny czas na jakieś działanie, współdziałanie z innymi ludźmi (przede wszystkim związki partnerskie) albo sprawy całkowicie innego rodzaju (interesy, zjawiska polityczne itd.). Astrologia może być stosowana w różnych celach. My jednak dopiero zaczynamy ją poznawać, będzie więc nam potrzebny formularz do sporządzenia horoskopu, jaki można bez trudu nabyć w specjalistycznych sklepach.

hjdbienek : :
Clipy 
mar 05 2009 Tantra and Kundalini
Komentarze: 0

hjdbienek : :
mar 05 2009 bogowie new age [cz9 ostatnia]
Komentarze: 0

hjdbienek : :