Archiwum kwiecień 2009, strona 8


kwi 04 2009 Ziemianie - Earthlings (napisy PL) Część...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 04 2009 Tarot - karty losu
Komentarze: 0

Co mógłby oznaczać następujący obraz: Człowiek wisi na szubienicy, przywiązany za nogę do jej poprzecznej belki. Druga noga jest zgięta, a jej łydka krzyżuje się pod kątem prostym z udem nogi wyprostowanej. Przypomina to postawę tancerza wykonującego pełen gracji piruet, tylko że ta scena nie przedstawia tańca, ale akt okrucieństwa. Mimo to na twarzy wiszącego maluje się spokój, nie widać na niej bólu. Zwróconą w dół głowę otacza złocista poświata. Czy te sprzeczne elementy można połączyć w jakąś sensowną całość? Pytanie to zadaje Colin Wilson w swoim sztandarowym dziele The Decult. Uznał tam spekulacje nad dwojaką czy też wieloraką naturą karty „Wisielec" za odpowiednie wprowadzenie do tarota, którego powstanie, co dziwne, nie jest tematem żadnej legendy (w przeciwieństwie do niemal wszystkich innych systemów wróżb i mądrości). W celu lepszego przedstawienia problematyki Wilson wylicza obiegowe interpretacje „Wisielca": T. S. Eliot w Ziemi jałowej dostrzega paralelę między tym motywem tarota a powieszonym bóstwem z The golden Bough Frazera. Wilson się z tym nie zgadza, ponieważ bóstw z mitologii nie wieszano głową na dół. Nie trafia mu do przekonania również teoria Basila Rakocziego przedstawiona w jego książce Fortune Telling, jakoby „Wisielec" miał być nowicjuszem w określonym stadium inicjacji. Podobnie Wilson odrzuca interpretację Roberta Gravesa, że „Wisielec" reprezentuje siódmą literę 22-literowego celtyckiego pisma ogamicznego, a mianowicie „D" (Duir), co oznacza drzwi. Ponieważ w wielu językach europejskich słowo „dąb" oznacza również „drzwi", Robert Graves sądzi, że analogia ta ma znaczenie. Colin Wilson jest przeciwnego zdania. Wprawdzie w niektórych wersjach szubienica całkiem przypomina drzwi, ale nie wyjaśniona pozostaje pozycja przedstawionej osoby. Wyczerpującej odpowiedzi nie zawierają również ani wiersze Uspieńskiego o „Wisielcu" zamieszczone w jego dziele "A New Model of the Universe" , ani zawiłe wywody okultysty Eliphasa Leviego (Alphonse-Louis Constant 1810 - 1875). Levi podzielił swoje ważne dzieło "Dogma and Ritual of High Magic" na 22 rozdziały odpowiednio do 22 kart atutowych w tarocie. W rozdziale dwunastym („Wisielec" jest dwunastą kartą) Levi opisuje ten obraz jako symbol Prometeusza, którego stopy szybują w niebie, gdy głowa tylko dotyka ziemi – „swobodny ofiarny adept, zagrożony śmiercią głosiciel objawień" . Jednak ani nogi „Wisielca" nie znajdują się w niebiańskich regionach, ani przy najlepszej woli nie można powiedzieć, że głową dotyka ziemi. Choć nie wolno odmawiać Eliphasowi Leviemu istotnej roli w obrębie wiedzy ezoterycznej - jest on jednym z najsłynniejszych i najbardziej uczonych okultystów Francji, a spod jego pióra wyszło przeszło 200 dzieł - to i on nie był wolny od przeinaczania faktów, które mogłyby zburzyć jego teorie. Twierdził na przykład, jakoby o tarocie pisali opat Trithemius, humanista z XVI w., i Knorr von Rosenroth, siedemnastowieczny kabalista, co nie odpowiada prawdzie. Mimo to Levi miał niejedno do powiedzenia na temat tarota, wywarł także wpływ na jego kształt. Pisma Leviego o symbolice kart tarota są dziś w obiegu równie jak zaprojektowany przezeń motyw czternastej karty większych arkanów -Powściągliwość. Inspirował on licznych okultystów do projektowania własnych kart, jak np. McGregora Mathersa, współtwórcę Złotego Świtu, czy nowoczesną projektantkę tarota Mirandę Payne. Nauki Leviego - przede wszystkim jego trzy fundamentalne dogmaty - zapładniały całe pokolenia ezoteryków. Nawet takie sławy jak Madame Bławatska albo Aleister Crowley nie stroiły się w cudze piórka i przyznawały Leviemu autorstwo różnych teorii, rozwiniętych przez nich samych. Crowley - radykalny jak zawsze - twierdził nawet, że jest reinkarnacją Leviego i jego okultystycznym spadkobiercą, urodził się wszak w roku śmierci Leviego. Bezsporne jest w każdym razie to, że ważnym wkładem w dzieło okultyzmu było odkrycie przez Leviego korelacji między dwudziestoma dwiema kartami większych arkanów a kabalistycznym Drzewem Życia. Choć tarotowi daleko do spirytualnej nadbudowy, jaką ma I-Cing, to nawet zaprzysięgli sceptycy nie śmią go lekceważyć jako „staromodnej gry w karty" (jeśli nawet jest on historycznym protoplastą naszych dzisiejszych kart do gry). Już w przepowiedniach Ezechiela i w Objawieniu można odkryć symbole i liczby tarota. Są one jedną z podstaw ustnej nauki magii. Pierwszą jasną pisemną wzmiankę zawierają zapiski z lat 1377-1379. Od stuleci tarot dziwnie oddziałuje na ludzi. Osoby, które stykają się z nim po raz pierwszy albo kupują talię kart „ot tak sobie", odczuwają niepokój i zmieszanie przy pierwszym rozłożeniu kart przed sobą. Różnorodność, dynamika i agresywność obrazów i symboli, które widzi ktoś nie przygotowany, bywają bulwersujące. Już tylko ten efekt rodzi bez wątpienia wiele zastrzeżeń wobec tej gry, która jest czymś więcej niż tylko grą. Psycholog i pisarz z Monachium, Jurgen vom Scheidt, stosuje między innymi także tarota w swojej praktyce terapeutycznej, która oprócz klasycznej psychologii obejmuje także praktyki ezoteryczne. Są one jego zdaniem równie przydatnymi środkami uzyskania dostępu do nieświadomości jak hipnoza albo stworzona około 1900 r. przez Zygmunta Freuda metoda wolnych skojarzeń, która miała zapoczątkować nową erę. Amerykański pisarz science fiction Piers Anthony (ur. 1934) był tak zafascynowany tarotem, że poświęcił tej grze cały cykl powieściowy, którego akcja rozgrywa się na planecie Tarot. Narodziła się tam nowa religia, której szczególną cechą była możliwość udowodnienia istnienia „boga Tarota" (taki też tytuł nosi tom pierwszy). Na planecie Tarot, jak się zdaje, manifestuje się coś boskiego, co wywołały symbole kart tarota. Brat Paweł, młody mnich z Ziemi, musi stawić czoło wizjom i zjawom, aby zgłębić istotę tego misterium. Posługuje się on fikcyjnym „Tarotem Animacji", składającym się z trzydziestu „atutów". Przypominają one z grubsza 22 atuty konwencjonalnego tarota wraz z pięcioma różnie interpretowanymi kolorami (dodatkowy kolor to Aura). Piers Anthony włączył tematykę trylogii o tarocie także do swojego obszernego cyklu Sfery. Pisze on na ten temat w aneksie do I tomu powieści Tarot: „Zgodnie z wizją przyszłości brata Pawła ta gra w karty (Tarot Animacji) zostanie, być może, wydana zarówno w wersji klasycznej opracowanej przez waldensów, jak w wersji kosmicznej (tzw. Cluster), przy zastosowaniu w pierwszym przypadku obrazów średniowiecznych, a w drugim obrazów stworzonych przez miriady kultur gromady galaktyk A.D.4500..." Oczywiście, czas pokaże, czy dwa i pół tysiąca lat po nas tarot faktycznie zacznie zwycięski pochód przez galaktyczne królestwo. Ta dygresja w dziedzinę literatury fantastycznej miała na celu zilustrowanie, do jakiego stopnia tarot zakorzenił się i tam także, gdzie nikt by się tego nie spodziewał. Obecnie istnieje prawie 2000 książek na temat tarota i około 300 różnych rozkładów, nie licząc instrukcji na taśmie magnetofonowej i wideo. Jest to góra, którą nawet zdeklarowani specjaliści mogą zdobyć tylko z trudem i po wielu latach drobiazgowej pracy. Nie musimy podejmować tego wyzwania. Kto chce zacząć praktykować tarota, ten może szybko zdobyć wstępne rozeznanie, a następnie wybrać taki system i rozkład, który mu osobiście odpowiada. Łatwo jest znaleźć poradę i informację; powiemy tylko, w charakterze niewiążącej wskazówki, że pochodząca z 1910 r. talia Rider-Waite'a należy do najbardziej popularnych. Niech każdy jednak wybiera według własnego gustu. Ten aspekt zachowuje decydujące znaczenie dla wszystkich praktyk ezoterycznych. Jedynie wtedy, gdy nasz duch, czy raczej nasza nieświadomość doskonale harmonizuje z metodą albo środkiem pomocniczym - czy to będzie wahadełko, tarot czy cokolwiek innego -otworzą się furtki postrzegania pozazmysłowego (ezoterycznego). Jeśli więc tarot nam odpowiada, to podsuwa nam w odpowiedzi na nasze pytania obrazy (symbole), na które reagujemy intuicyjnie. Jest to w fazie początkowej bez wątpienia proces psychologiczny na płaszczyźnie archetypów Junga, który w trudnym do ścisłego ustalenia momencie zyskuje komponentę paranormalną. Rodzi się rezonans z wiedzą kosmiczną, zaczyna się dialog z wszechświatem. Należy zakładać, że w zasadniczych zarysach jest to ten sam proces, co choćby w przypadku horoskopu, posługiwania się I-Cing itd.: „Częstotliwość rezonansowa" pytania wchodzi w interakcję z rezonansem odpowiedzi. Co prawda takie zaczerpnięte z terminologii fizycznej sformułowania mogą tylko bardzo nieprecyzyjnie opisać prawdziwą naturę fenomenów ezoterycznych, o ile w ogóle to jest możliwe. Choć zasady rządzące tymi procesami możemy w najlepszym razie przeczuwać, to jednak wiemy, jak można je uruchomić.

hjdbienek : :
Clipy 
kwi 03 2009 samantha fox i only wanna be with you
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 03 2009 Życie po życiu - dr. Raymond Moody (6/6)...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 03 2009 I-Cing - (kontynuacja)
Komentarze: 0

Chyba nie można lepiej ująć istoty I-Cing, niż zrobił to lama Angarika Govinda. W przedmowie do dzieła Martina Schonbergera Verborgener Schlüssel zum Leben , ten wybitny interpretator religii tybetańsko-lamaistycznej i słynny myśliciel wschodu pisze nawet jeszcze wyraźniej: W tym poznaniu uniwersalności głębi świadomości ludzkiej światopogląd I-Cing znajduje punkty styczne ze światopoglądem buddyzmu Mahiiyiina, którego główna nauka sprowadza się do postulowanej Alayavijnana, uniwersalnej głębi świadomości (albo „skarbca"), zamkniętej dla osoby żyjącej tylko na powierzchni i dlatego nieświadomej, ale objawianej temu, kto się zwraca do wewnątrz. W niej są zawarte, jak mówi I-Cing, formy i dziedziny wszystkich tworów nieba i ziemi. Przy tym założeniu staje się zrozumiałe, że świadomość ludzka jest w stanie odzwierciedlać prawa wszechświata, a także po przetworzeniu myślowym odtwarzać i formułować to, co pojęła albo dostrzegła intuicyjnie w stanie medytatywnej refleksji. Tak więc zdobycze najnowszych badań naukowych w dziedzinie astronomii, fizyki atomowej czy biologii częstokroć były wyprzedzane przez jasnowidzów w zamierzchłej przeszłości i wyrażane symbolicznym językiem ich czasu. I-Cing jest zatem czymś w rodzaju „psychicznego komputera", to znaczy kombinacją czynników subiektywnych i obiektywnych, danych psychicznych i matematycznych, przy czym prawidłowa ocena pierwszych jest warunkiem funkcjonowania drugich. Naukowiec Jose Arguelles wyraził w swoim opublikowanym w 1969 r. artykule , Main Currents in Modern Thought mniej więcej to samo co filozof Govinda tylko innymi słowami: I-Cing funkcjonuje jak komputer, a jej funkcjonowanie zależy od zgodnego z prawdą zaprogramowania. Prawda programowania (czyli słuszność odpowiednia do faktów) zależy od tego, jak osoba zasięgająca rady Księgi przemian reaguje na podane w niej odpowiedzi. Innymi słowy, I-Cing funkcjonuje tylko o tyle, o ile pytający akceptuje ustalone w niej reguły i prawa i stosuje je do swojej własnej sytuacji. Możemy więc powrócić do sformułowania, które pojawiło się na początku rozdziału o potędze wyroczni: systemy wróżbiarskie są to słowniki do dialogu z wszechświatem. Trzeba jednakże umieć je odczytać. Jeśli będziemy zgłębiać I-Cing w jej fascynującym całokształcie, to nauczymy się rozumieć zaszyfrowaną, a przy tym zdumiewająco precyzyjną symbolikę - a tym samym uzyskiwać bezpośrednie połączenie z wiedzą kosmiczną, które jest w niej w niezbadany sposób zawarte. Nie potrzebujemy robić tego ostatniego kroku, bo istnieją - jak wspomnieliśmy - liczne dzieła omawiające tę problematykę równie szczegółowo, co poważnie. Zamiast tego pójdziemy dalej. Również zachodnia kultura posiada system wróżbiarski, nie ustępujący sławą I-Cing. Po dogłębnym zastanowieniu można dostrzec paralele do Księgi przemian. Lyall Watson, biolog morza, znawca zachowań zwierząt i autor bestsellerów, w swoim dziele Supernature wskazuje na te podobieństwa, określając co prawda zachodni system jako nie oszlifowany i toporny odpowiednik eleganckiej i subtelnej I-Cing. Oba systemy posługują się alfabetem symboli, wchodzą w interakcję z podświadomością człowieka i udzielają dość ściśle określonej odpowiedzi (dla osób, które są z nimi obznajomione). Lyall Watson porównuje I-Cing do czułej sondy podświadomości; natomiast wspomniany system zachodni z jego ponurą symboliką i akcentowaniem przemocy kojarzy mu się raczej z maczugą niż sondą. Czy taką generalną ocenę można przyjąć bez sprzeciwu? Rzecz jasna, I-Cing można całkowicie słusznie uznać za udzielającego rozumnych rad przyjaciela o nieskończonej dobroci, mądrości i subtelności. Czy jednak przez to ów drugi system automatycznie musi się stać brutalnym przeciwieństwem? Tak na pewno nie jest. Skierujmy zatem nasz reflektor na ów system wróżbiarski, któremu w naszych szerokościach geograficznych od setek lat zaufało wiele pokoleń, a który dziś jest uznawany na całym świecie. Niemało ludzi uważa go za zachodnie odzwierciedlenie tej samej zasady, która dochodzi do głosu w I-Cing (znowu dualizm), a więc za drugi podstawowy system wróżbiarski w ogóle. Wielka rzesza zaś zwolenników traktuje ów system jako pełnego zrozumienia doradcę, którego marsowa postać wynika z jego historycznych korzeni, a nie z zawartej w nim zasady przemocy. Wulfing von Rohr i Gayan S. Winter opracowali nawet nową, „łagodną" postać dla starej wyroczni. Niech jednak teraz przemówi ona sama za siebie, nazwana - wreszcie! - po imieniu.

hjdbienek : :
kwi 02 2009 Animusic-DVD 2-fiber bundles
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 02 2009 Życie po życiu - dr. Raymond Moody (5/6)...
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 02 2009 I-Cing-(kontynuacja)
Komentarze: 0

Bezsporny jest w każdym razie fakt, że rada, jakiej udziela I-Cing, nie jest tylko czczym gadaniem o zagadkowej wieloznaczności, czego dowodzą tysiąclecia sukcesów w praktyce. Chiny były pierwszym na świecie państwem posiadającym aparat administracyjny, urzędników i infrastrukturę. Podstawą życia państwowego była I-Cing. Czy to w sprawach urzędowych, czy codziennych, zasięgano jej rady. Na każdym kroku spotykało się wróżbitów, rozkładających na małych stolikach swoje gałązki krwawnika. W żadnym domu nie mogło zabraknąć Księgi przemian, czy był to pałac, czy uboga chata z bambusa. W XX w. na wschodzie I-Cing była nadal w częstym użyciu. Czang Kaj-szek wysławiał ją jako podstawę najwyższych cnót Chińczyków. Mao Tse-tung zasięgał regularnie jej rady w latach planowania i walki, które zakończyły się Wielkim Marszem, a w czasie drugiej wojny światowej niejedna decyzja militarna zapadała pod wpływem heksagramu. Księga przemian uchodziła za najważniejsze dzieło z zakresu taktyki i była lekturą obowiązkową dla oficerów sztabowych w azjatyckich siłach zbrojnych. Do dziś rozpowszechniony jest pogląd, że marynarka cesarskiej Japonii odniosłaby zwycięstwo na Pacyfiku, gdyby tak wielu oficerów japońskich w swoim zaślepieniu nie zignorowało wyroczni. W naszych dniach I-Cing stała się znana na zachodzie. Ludzie interesu posługują się nią z równą oczywistością, co prognozami kursów giełdowych. Firmy handlujące oprogramowaniem oferują programy do badania systemów numerologicznych na bazie ICing, a Stany Zjednoczone Ameryki (jak mogłoby być inaczej?) stały się prekursorem konstrukcji „komputera I-Cing", który wyręcza nas w rzucaniu monetami czy rozkładaniu gałązek krwawnika i jest stosowany przede wszystkim przez maklerów giełdowych. Napisana w 1962 r. i uwieńczona wieloma nagrodami powieść o światach alternatywnych (przedstawiająca zwycięstwo państw Osi w drugiej wojnie światowej) autorstwa równie słynnego co upartego pisarza science fiction Philipa Kindreda) Dicka (1928 - 1982) Das Orakel vom Berge jest nawet faktycznie „dziełem" I-Cing, jak twierdził autor. Po uważnym przeczytaniu powieści trudno mu zaprzeczyć. Czas pokaże, czy konstrukcje high-tech powstające w związku z I-Cing to ślepy zaułek, czy też nadadzą tej prastarej księdze mądrości nowy, fascynujący wymiar. W ostatecznym rezultacie istotne będzie zapewne, co z tym wszystkim zrobi duch człowieka. Bowiem również w przypadku I-Cing to do niego znowu należy ostatnie słowo, choć stosowane metody daleko wykraczają poza psychologię klasyczną. Przy całej technice (rzucanie monet, rysowanie linii jak również późniejsza analiza) nie wolno zapominać o tym, co przede wszystkim trzeba zrobić w czasie pytania wyroczni. Podobnie jak w przypadku wahadełka i tutaj pytający musi najpierw się dostroić. Musi się skoncentrować, otworzyć swego ducha (albo go „opróżnić", co bardziej by odpowiadało wschodniemu sposobowi myślenia). W ten sposób przygotowuje się on do zadania pytania. Jeśli jest już gotów, to musi określić swój problem albo radę, jakiej potrzebuje, a wreszcie precyzyjnie sformułować pytanie. Jest znamienne, że najlepsze efekty dają takie pytania, na które - jak przy użyciu wahadełka czy różdżki - można po prostu odpowiedzieć TAK albo NIE (mimo że I-Cing mówi o wiele więcej niż tylko TAK albo NIE). Samo pytanie powinno być skierowane do I-Cing osobiście, jak do istoty żywej. Pytający musi się na nim całkowicie skoncentrować w chwili rzutu monetami (albo czymś innym). Nie ma znaczenia, czy pytanie zostanie wyartykułowane jedynie w duchu, wypowiedziane półgłosem czy na głos. Najbardziej pomocne odpowiedzi otrzymujemy wtedy, gdy pytanie przedstawia opisowo cały stan rzeczy i uwzględnia także czynnik czasowy. Znaczy to, że jeśli np. chcemy wiedzieć, czy znajdziemy wymarzonego partnera, to możemy liczyć jedynie na uzyskanie niejasnej odpowiedzi I-Cing. Jeśli jednak spytamy, jak my sami mamy się zachować, aby znaleźć takiego partnera, to odpowiedź będzie jasna. Czy zgodna z naszymi pragnieniami, to oczywiście inna sprawa. Jednak nawet wtedy to nic straconego: nowy rzut - nowe szczęście. W tym świadomie lekkim sformułowaniu zawiera się jedna z podstawowych cech I-Cing: przemiana. Jeśli pierwsza odpowiedź wprawiła nas w przygnębienie, to zarazem nas nieco zmieniła, przemieniła. Tak należy rozumieć ewentualną sytuację, kiedy na jedno i to samo pytanie otrzymujemy w odpowiedzi różne heksagramy. Poprzednie linie się „zestarzały" i stwarzają „nowe" linie. Także w słynnym Tai-Chi, które jest czymś znacznie więcej niż walką z cieniem, treningiem sprawności dla taoistycznych managerów czy kung fu w nowej szacie, zawarta jest filozofia mówiąca, że siła się „starzeje", skoro osiągnie swój punkt kulminacyjny, i następnie przemienia się w swoje przeciwieństwo. Mówiąc nowocześnie, I-Cing nie jest „deterministyczna", ale „nieoznaczona ", a tym samym pozostaje w harmonijnej zgodności z dziwacznymi ideami fizyki teoretycznej, którymi będziemy się jeszcze bliżej zajmować w części - Wiedza ezoteryczna w zwierciadle nauki. Mimo swej dziwaczności - tyle powiemy na razie - przedstawiają one nagą rzeczywistość (cokolwiek zechcemy przez nią rozumieć). Dla praktyki I-Cing wynika z tego wszystkiego śmiała hipoteza. Zajmiemy się nią z konieczną powściągliwością, ale i zdecydowaniem, wszak dołącza ona do wielkiej ezoterycznej wizji świata kolejny element, który bez śladu zrasta się z już istniejącymi. Przywykliśmy już w pewnym stopniu do tezy o wzajemnym oddziaływaniu między duchem człowieka a owym (jeszcze) niewytłumaczalnym jeziorem „wiedzy kosmicznej" . W pewien sposób możemy uzyskiwać „łączność" z tą wiedzą kosmiczną (nazywaną przez Hindusów także Tat twam asi). Istnieją różne możliwości dostępu do niej. Mieliśmy z niektórymi do czynienia już przy omawianiu astrologii i radiestezji. Systemy wyroczni stanowią - jak się zdaje - jeszcze jedną taką możliwość. Również one wymagają kreatywności w interpretacji i ćwiczenia w praktycznym zastosowaniu. Ich interpretacja jednak nie przebiega na tej samej płaszczyźnie co w przypadku horoskopu albo wychyleń wahadełka. Różnica polega na „pracy wstępnej" wykonanej przez niezliczone pokolenia na przestrzeni kilku tysięcy lat. Wiele „dojrzałych" systemów wróżbiarskich dostarcza już czegoś w rodzaju surowej interpretacji, którą oczywiście trzeba jeszcze zrozumieć (co nie zawsze jest łatwe). Chińska ICing zajmuje bez wątpienia ważne miejsce w tej dziedzinie, czy też może być ewentualnie traktowana jako coś w rodzaju „zasadniczego wzorca". Lama Angarika Govinda pisze w swojej przedmowie do nowego przekładu I-Cing, wykonanego przez renomowanego znawcę spraw kultury Azji i taoistę Johna Blofelda, między innymi: Nie jest ona dziełem jednego jedynego autora, ale mądrością gromadzoną przez wiele pokoleń i sprawdzoną w praktyce na przestrzeni przeszło trzech tysięcy lat. Odkryli oni, że przemiana nie dokonuje się przypadkowo czy zależnie od kaprysu, ale według praw, zgodnie z którymi dana rzecz albo wszelki stan bytu może się przemienić tylko w coś takiego, co już tkwi w jego naturze. W wyższym wymiarze przestrzeni wszystkie rzeczy albo zdarzenia istnieją - mimo że ukryte przed naszymi zmysłami - równocześnie niewidzialne zarodki przyszłych zdarzeń i zjawisk, które jeszcze nie nabrały uchwytnego kształtu. I-Cing twierdzi, że mistrzami swego losu są ci, którzy rozpoznają te „zarodki" i znają prawa przemiany. Ale jak w ogóle można rozpoznać takie zarodki, które jeszcze nie są uchwytne dla zmysłów ani dostępne dla rozumu i występują jedynie w formie potencjalnej? - Tu potrzebna jest ta zdolność świadomości człowieka, którą człowiek czasów nowożytnych zaniedbał, o ile nie poszła w całkowite zapomnienie: tajemnicza siła w głębi naszej świadomości, nasza intuicja, którą starożytni wywoływali za pomocą transu albo medytacji czy zaklinali rytuałem religijnym i uświęconymi wyroczniami, gdzie świadomość indywidualna schodziła na plan dalszy na korzyść obszerniejszej, uniwersalnej świadomości Możemy zatem uświadomić sobie zarodki, które określają naszą przyszłość, objawiane w formie symbolicznej, jako archetypy o głębokim znaczeniu. I-Cing łączy intuicję z doświadczeniem, skłaniając do zastosowania obu elementów za pomocą metody odpowiedniej do danej sytuacji. I-Cing ukazuje nam, jak możemy działać w zgodności z siłami losu i rzeczywistością, gdyż prawa przemiany są w tej księdze sformułowane w sposób równie genialny, co prosty. I-Cing wystarcza tylko jedna linia ciągła i jedna przerywana do przedstawienia polaryzacji wszelkich problemów, a ponadto sześć możliwych pozycji tych linii do określenia ich stosunków i wzajemnych powiązań w czasie i przestrzeni. W ten sposób heksagramy Księgi przemian składają się na system symboli, którym można wyrazić nieskończoną liczbę kombinacji wyrażających przemiany i tendencje, praktycznie wyczerpujących wszystkie sytuacje życia ludzkiego. Jak symbole matematyki, tak również symbole I-Cing mają tę wyższość, że są niezależne od języka, a tym samym mają walor uniwersalny.

hjdbienek : :
Clipy 
kwi 01 2009 OmSync2
Komentarze: 0

hjdbienek : :
kwi 01 2009 Życie po życiu - dr. Raymond Moody (4/6)...
Komentarze: 1

hjdbienek : :